.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pielęgnacja twarzy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pielęgnacja twarzy. Pokaż wszystkie posty

Rossmann - Promocja "2+2Gratis" na pielęgnację twarzy!

17 maja 2017

Hej hej :* Dziś, krótko i zwięźle. Pewnie część z Was już wie, a może i nie wszyscy, więc postanowiłam napisać i ja. Już od 20 maja, Rossmann rusza z kolejną wielką promocją. Ledwo uporaliśmy się z "-49% na kolorówkę", a tutaj znów z grubej rury :D Jeśli nadal nie wiecie, co kupić mamie na dzień matki, a fotoksiążka jednak do Was nie przemawia, to może tutaj coś Wam wpadnie ;) Swoją drogą, Rossmann coraz częściej wychodzi naprzeciw klientom, robiąc coraz to ciekawsze promocje. Ja sama z nich korzystam, bo są naprawdę ciekawe. Niedawno wspomniane wyżej "-49%", wcześniej jeszcze 1+1 gratis na żele, odżywki, szampony, dezodoranty i perfumy, promocja na chemię domową przed świętami. Ciekawe co będzie następne? :) W sumie zbliża się dzień ojca, więc może coś w tym kierunku? Warto być czujnym ;)
Wzmianka o promocji znajduje się w najnowszym Skarbie. Promocja obowiązuje od 20 do 30 maja TYLKO dla zarejestrowanych członków Klubu Rossmann.
"*Promocja obowiązuje w dn. 20-30.05.2017 lub do wyczerpania zapasów. Rabat "+2Gratis" dostępny jest tylko jeden raz dla zarejestrowanych członków Klubu Rossmann posiadających wirtualną kartę Klubu, przy zakupie co najmniej czterech różnych kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Szczegóły i regulamin na rossmann.pl/klub."

Co warto kupić? Myślę, że na pewno nowości marki Evree. Sama planuję zakup czarnej maski z Evree. Do tego nowości Lirene "C+D", maski czysta glinka z L'Oreal, i wiele innych. Ja zamierzam skorzystać z promocji, a Wy? :)

Pielęgnacja twarzy z Yasmeen. Glinka zielona Nacomi oraz krem przeciwtrądzikowy Himalaya.

26 stycznia 2015

Hej :) Na początku przesyłam ogrooomnego buziaka mojej czytelniczce ;* Miło wiedzieć, że ktoś mnie rozpoznaje :P Cieszę się, że tu jesteś i mam nadzieję, że będziesz jeszcze dłuuugo. Szkoda, że nie było więcej czasu, żeby porozmawiać ale okoliczności nie sprzyjały :D W każdym razie cieszę się Kochani, że jest tu Was coraz więcej i ktoś korzysta z tego co staram się Wam przekazać. A dzisiaj wpadam do Was z podwójną recenzją. Tym razem nieco pielęgnacji. Posiadaczki cery mieszanej/tłustej, trądzikowej i z rozszerzonymi porami znają ten ból, gdy usilnie szuka się czegoś co pomoże. Po pierwsze trzeba zlikwidować nieprzyjaciół, po drugie ograniczyć wydzielanie sebum i po trzecie zmniejszyć widoczność porów. Zazwyczaj jest to walka z wiatrakami... Niemniej trafią się kosmetyki, które chociaż w pewien sposób nam pomogą. I o tym chciałam Wam dzisiaj troszkę popisać. Na tapetę rzucam dwa produkty. Pierwszy to kultowa glinka zielona, a drugi to krem przeciwtrądzikowy. Myślę, że czasem warto poruszyć ten drażliwy temat :P Zapraszam więc do lektury ;)
Nacomi Glinka Zielona 100 g
Glinkę zieloną można ją stosować w leczeniu cery łojotokowej i trądziku, bo odkaża i wzmacnia. Dobrze wchłania zanieczyszczenia i wygładza naskórek, delikatnie go złuszczając. Zmniejsza zmarszczki i zapobiega ich powstawaniu. Koi drobne skaleczenia, lekkie oparzenia i ugryzienia komarów.
Ma właściwości dezynfekujące, absorpcyjne, gojące i odżywcze. Lecznicze i pielęgnacyjne właściwości tej glinki oparte są na zasadzie fizycznej absorpcji substancji szkodliwych, a także chemicznej absorpcji wody. Stosowanie na skórę glinki zielonej ma działanie wychwytujące toksyny zgromadzone na jej powierzchni i jednocześnie odżywiają ją.Glinkę zieloną można stosować w leczeniu cery łojotokowej i trądziku, bo odkaża i wzmacnia. Dobrze wchłania zanieczyszczenia i wygładza naskórek, delikatnie go złuszczając. Zmniejsza zmarszczki i zapobiega ich powstawaniu.  Źródło

Himalaya Clarina krem – trądzik i wypryski
Charakterystyka:
Dzięki składnikom o właściwościach antybakteryjnych i przeciwzapalnych pomaga zwalczać infekcję towarzyszącą powstawaniu wykwitów trądzikowych.
Sposób użycia:
Nakładać miejscowo 2 razy dziennie, na dokładnie oczyszczoną skórę.
Przechowywać w suchym i chłodnym miejscu. Chronić przed słońcem. Nie trzymać w lodówce. Źródło
Zacznijmy od glinki, czyli kosmetyku na który liczyłam najbardziej. Zamknięta jest w okrągłym słoiczku z dodatkowym, ochronnym plastikiem. Pozwala on nam kontrolować fakt wydostawania się glinki na zewnątrz. Bardzo dobrze spełnia swoje zadanie. Glinka podczas transportu nie wysypuje się, ani nic złego się z nią nie dzieje. Nalepka się nie odkleja, napisy nie ścierają. Tutaj ogólnie wszystko na plus.
Glinka jest zielonkawa (jak na ten typ glinki przystało). Jest stuprocentowa, bez różnych dziwnych dodatków. Zapach jest ledwo wyczuwalny, i tylko wtedy gdy przyłożymy nos do glinki. Poza tym musimy uważać, bo jak to glinka mocno pyli... 
A jeśli chodzi o działanie... Zauważyłam, że moje pory są mniej widoczne. Zawsze miałam z nimi problem, a dzięki glince są zdecydowanie mniejsze. Minimalnie zmniejszyło się u mnie również wydzielanie sebum co też jest na plus. Poza tym ciężko było mi coś konkretniej dostrzec, ze względu na mój brak regularności...  Ale glinka jest szalenie wydajna, więc myślę, że na dłuższą metę się polubimy ;)
Krem dostajemy zapakowany w kartonik. Po otwarciu mamy tubkę z nakrętką.Ta dokręca się bardzo dobrze, jest szczelna. Szata graficzna średnio przypadła mi do gustu, ale tylko z tego względu że wygląda nieco aptecznie. Napisy się nie ścierają, nic się nie niszczy. Krem jest lekko zbity, ale nakłada się bardzo wygodnie. Co najważniejsze, zasycha. Dzięki temu wieczorem mogę go nałożyć i wiem, że nie ubrudzę pościeli. Zapach jest tutaj jednak chyba największym minusem. Mi osobiście aż tak nie przeszkadza, ale wiem, że wrażliwym nosom już tak. Jest to zapach przyprawy magi. Taki specyficzny. Wyczuwalny jest przez pewien czas.
Tutaj w używaniu byłam nieco bardziej regularna. Zauważyłam przede wszystkim szybsze gojenie się niespodzianek. Oczywiście tych "świeżych" nieprzyjaciół nie dał rady, ale już na te dłuższe działał dość dobrze. Powodował, że wysuszały się w szybszym tempie, a co za tym idzie goiły się szybciej niż zawsze. Nie był to efekt błyskawiczny, ale zdecydowanie cały proces gojenia trwał krócej niż to u mnie zazwyczaj bywa. To mój taki mały pomocnik w walce z wrogiem :P

Oba produkty znajdziecie tutaj.
Glinka tutaj  18zł / 100g
Krem tutaj 12,50 / 30g

Miałyście któryś z tych produktów? Co jeszcze polecacie w walce z "wrogiem"? :)

Peelingujące spa dla twarzy. BingoSpa!

19 marca 2014

Hej Misie :*
Dziś korzystając z chwili wolnego czasu przychodzę do Was z kolejną recenzją. Jak wiadomo, regularny peeling to podstawa pielęgnacji cery. Czy ten mechaniczny, czy enzymatyczny, ale musi być. Ja przyznam się szczerze, że jakiś czas nie byłam do tego przekonana. Ale zauważyłam, że to fajnie działa na cerę. Ścieramy martwy naskórek i cieszymy się gładką buźką. Od dłuższego czasu używam peelingu z BingoSpa średniego. Wcześniej również miałam z tej firmy, aczkolwiek najsłabszy (recenzja tutaj) Już z tamtym się bardzo polubiłam, a ten miał być nieco mocniejszy. Myślałam, że ten będzie taki sam jak jego brat. A czy tak jest? Zapraszam do dalszej części postu :)
Od producenta: 
Średni peeling błotny BingoSpa z kwasem mlekowym i kwasami owocowymi AHA delikatnie usuwa z twarzy martwy naskórek. Zawiera 10% naturalnego błota z Morza Martwego, 3% mielonych pestek z owoców, kwas mlekowy i pięćdziesięcioprocentowe kwasy owocowe. Młoda, zdrowa skóra regeneruje się w cyklach 28-dniowych. Im więcej lat, tym odnowa skóry przebiega wolniej (po 30. roku życia może trwać nawet 40 dni). Martwe komórki nawarstwiają się, skóra staje się szorstka, szara, zmarszczki są bardziej widoczne. Złuszczając skórę za pomocą peelingu BingoSpa, oczyszcza się ją i pomaga w szybszej regeneracji. W przypadku cery tłustej i mieszanej błoto z Morza Martwego oczyszcza zatkane pory skóry (poprzez absorbcję nieczystości z porów ) oraz powoduje istotne  zwężenie porów skóry. Kwas mlekowy i kwasy AHA - kompozycja ekstraktów z marakui, cytryny, winogrona i ananasa - rozpuszczając martwy naskórek, zwiększają poziom nawilżenia skóry, zmniejszają przebarwienia, stymulują syntezę kolagenu skutkiem czego poprawia się elastyczności, gładkość oraz wygląd zewnętrznej warstwy skóry. Po starannie wykonanym peelingu BingoSpa skóra jest oczyszczona i wygładzona, bardziej podatna na działanie aktywnych substancji zawartych w innych preparatach kosmetycznych BingoSpa. Masując skórę, poprawia się krążenie, co zwiększa dostarczanie tlenu i składników odżywczych. Peeling najlepiej wykonywać przy cerze tłustej i normalnej 2 razy w tygodniu, przy cerze suchej i wrażliwej raz.
Opakowanie takie jak zawsze. Plastikowy słoiczek z papierową etykietką. Zakręca się dobrze, choć przy odkręcaniu mokrymi rękami może być ciężko. Do tego papierowa etykieta łatwo się ściera pod wpływem wody. Jednak podczas upadku nic się nie dzieje. Podczas przewożenia również nic złego nie ma miejsca. Jak to bywa w przypadku słoika, widać ile nam zostało produktu i bardzo łatwo się go wydobywa. I tu po raz kolejny apel do firmy, by w końcu zmienili te papierowe etykietki :D
Następną kwestią jest zapach i konsystencja peelingu. Zapach, a właściwie smrodek błota. Najzwyczajniej w świecie śmierdzi błotem. Nie jest za wodnisty i nie spływa z twarzy. Zawiera w sobie dość małe drobinki, które jednak zdzierają dość mocno. Nie liczyłam na jakieś cuda poza zdzieraniem naskórka i tylko to dostałam. Od razu też uprzedzam, że peeling może być nieco za mocny dla bardzo wrażliwej skóry. Mi krzywdy nie zrobił, ale używam go dwa razy w tygodniu. Nie jest on do częstszego użytku. W każdym razie tak jak jego brat, tak samo ten jest moim ulubieńcem. Może jedynie ten smrodek mi przeszkadza i przy następnym peelingu wybiorę coś ładniej pachnącego (chociaż ten będę zużywała wieki... bo jest mega wydajny.) Czy polecam? Jak najbardziej jeśli chcemy tylko podstawowej funkcji. Jeśli oczekujemy czegoś więcej, nie tędy droga :)
Dostępność/Cena:
Klik, Auchan / 16 zł

Mieliście? Polecacie inny ciekawy peeling? :)

Sposób na wypryski? Pasta Lassari.

19 stycznia 2014

Hej Dziubki :*
Na samym początku chciałam Wam podziękować za tak duży odzew pod poprzednim postem. Widzę, że historia moich włosów Was interesuje :) Za jakiś czas pojawi się post jak o nie dbam. Na dzień dzisiejszy nie jest może idealnie, ale staram się dążyć co coraz lepszego ich wyglądu. A co do koloru, to jest to mój naturalny :) Wiele z Was chciało by taki mieć, aczkolwiek mi się już nieco znudził i myślałam o czymś innym :) Kto wie, może kiedyś... Jednak dziś chciałam Wam co nieco napisać o kosmetyku (?) do którego byłam pozytywnie nastawiona, ponieważ zbiera mnóstwo pochlebnych opinii. Sama nie wiem jak to nazwać, kosmetykiem czy lekiem... Ciekawi jak sprawdził się u mnie i czy sprostał moim oczekiwaniom?
Opakowanie typowo apteczne. Nie ma się co nad nim zbytnio rozwodzić, gdyż najważniejsze widać na zdjęciach. Mały słoiczek schowany jest pierwotnie w kartoniku, który oczywiście jest zbędny. Nie otwiera się sam, jednak bardzo łatwo go otworzyć samemu. Napisy na nim to zwykła nalepka, którą można usunąć pod wodą. Po otwarciu słoiczka naszym oczom ukazuje się śnieżnobiała masa. Sucha, nieco tępa, pudrowa. Myślałam sobie, jak to nałożyć palcem? Ale spokojnie, da się :) Pod wpływem ciepła naszych palców lekko mięknie, więc można ją bez problemu aplikować na twarz. Nie zasycha ani nie wchłania się, pozostawiając białe plamy na twarzy. Musimy się więc liczyć z faktem, że rano nasza poduszka może być cała w białe plamy. Nie nadaje się do stosowania na dzień ze względów oczywistych. Dodatkowo plusem może być fakt, że pasta jest całkowicie bezzapachowa.
Zarówno na kartoniku jak i bezpośrednio na słoiczku znajdziemy te same informacje na temat składu, działania i sposobu aplikacji. Skład jest prosty i obiecujący. Liczyłam na spektakularne efekty z tego względu, że na innych blogach znalazłam same zachwyty. Niestety się rozczarowałam... Nie mam pojęcia, czy moja cera jest jakaś piekielnie oporna na tego typu kosmetyki, czy jak? Po prostu po pierwszym użyciu widziałam jakieś tam zmniejszenie obecnych zmian trądzikowych. Myślę sobie, próbuj dalej. Kolejna nocka z tym czymś na twarzy, a efekt jakby stanął w miejscu. To co wcześniej się zmniejszyło, oczywiście nie wróciło do pierwotnego stanu, jednak też nie chowało się bardziej. No nic, myślę sobie dam jej jeszcze szansę. Trzecia nocka, czwarta i dalej nic... Czytałam, że zmiany znikają już po dwóch, góra trzech użyciach. A u mnie kompletna klapa. Zarówno na tych nowych i małych zmianach, jak i na tych większych i bardziej zaognionych - nic... Zawiodłam się bardzo, bo liczyłam na to, że chociaż ta pasta mi pomoże...

Dostępność/Cena:
Apteki / ok 4-5 zł

A Wy miałyście tą pastę? Sprawdziła się u Was?
Znacie jakieś skuteczne sposoby na trądzik?

Recenzja: Wygładzające mleczko do demakijażu Be Beauty.

13 sierpnia 2012

 Dzisiaj przedstawię Wam tego oto pana ;]
Mleczko do demakijażu Be Beauty. Dostępne są dwie wersje. Ja wybrałam różową-wygładzające i łagodzące. Jest jeszcze wersja niebieska-nawilżająca i odświeżająca.
 Przyjżyjmy się bliżej, co pisze o nim producent:
 Co prawda cery suchej nie posiadam, ale za to wrażliwą już owszem. Stąd padło na to mleczko. Tym bardziej,że do pewnego czasu nie używałam specjalnych kosmetyków do demakijażu. Wystarczał mi żel, o którym przeczytacie TUTAJ. Jednak nie dawał sobie rady z cieniami nałożonymi na bazę. Jako laik w dziedzinie demakijażu zdecydowałam się na coś niedrogiego i wydajnego. I to mleczko spełnia te dwa warunki. Szata graficzna jak i opakowanie wygląda przyzwoicie. Mi osobiście bardzo się spodobało. Ale przejdźmy do ważniejszych spraw, czyli tego jak z demakijażem sobie faktycznie radzi.
Sposób użycia:
Ja zamiast na dłoń, mleczko nakładam od razu na wacik, po czym zmywam makijaż. W moim przeczuciu, nie poradził by sobie z kosmetykami wodoodpornymi. Takowych nie stosowałam, ale widzę że już nie najlepiej radzi sobie z makijażem normalnym a co dopiero wodoodpornym. Po demakijażu zostają resztki tuszu, czy kredki do oczu. Trzeba się troszkę namachać,żeby całkowicie oczy domyć.Jeśli ktoś może poświęcić te dwie minuty dłużej na domywanie resztek makijażu, nie sprawi to większego problemu.
Zamknięcie:
Wygodne, zamykane na charakterystyczny klik, żebyśmy mieli pewność,że zamykamy właściwie ;] Przepraszam za upaćkanie, ale zdjęcia robione w pośpiechu :D Niestety gdy produktu będzie już mało, mleczka do góry nogami nie postawimy. Może to nieco utrudniać zadanie :)
Skład:
Ja sie na tym nie znam. ponoć im krótszy skład tym lepiej. Tutaj skład jest dosyć długi ;]
Konsystencja:
Mleczko jak mleczko. Biała, niezbyt gęsta konsystencja.
Zapach:
Esktrakt z nagietka i olej migdałowy. Może i tak. Ja na zapachach się nie znam :D Pachnie przyjemnie. Nie za słodko, nie jakoś mdło. Zapach wyczuwalny podczas demakijażu, jednak potem znika. 
Działanie:
Tak jak pisałam powyżej, makijaż zmywa, jednak musimy się nieco namachać, szczególnie przy mocniejszym makijażu. Pozostawia skórę delikatnie nawilżoną, zostawia na niej lekki film. Nie wiem czy dobrze sobie poradzi również z podkładem, gdyż próbowałam go zmyć z mojej buźki. Musiałam sobie pomagać potem żelem Garniera ;] Może akurat z tym podkładem sobie radził gorzej, a inne zmyje? ;]
Cena/Wydajność:
Z tego co pamiętam, mleczko dostaniemy w sieci sklepów Biedronka w cenie niecałych 5zł za 200ml. Produkt bardzo wydajny. Kupiłam je już trochę czasu temu i ciągle jest go sporo. Choć zmywam nim tylko makijaż oczu. Choć w tej cenie za tyle ml produktu, nie przepłacimy ;]
Moja ocena:
Jak na moje pierwsze mleczko, nie jest źle. Choć dalej będę poszukiwała ideału ;] Czy polecam? Można spróbować, szczególnie,że jest niedrogie ;]

Miałyście to mleczko? Co o nim sądzicie? A może macie jakieś swoje ideały w tej dziedzinie? :)
*
Dzisiaj oficjalnie zakończyłam swoją wakacyjną pracę. Możecie powiedzieć,że jestem dziwna, ale zakręciła mi się łezka w oku :) Pracowałam tam dwa i pół miesiąca. Powiecie,że to tylko tyle i tylko ulotki. Ale dla mnie to aż tyle. Nie spodziewałam się takiej atmosfery. Mam nadzieję,że za rok znów mi się uda wkręcić :) Ciągle zapraszam do mojego projektu. Klik w banner po prawej stronie na samej górze bloga.
Do następnego :))

Recenzja: Pierwszy produkt z magicznego duetu - Garnier-Żel oczyszczający Odblokowuje pory.

14 lipca 2012

 Hej :) Na dzisiaj przygotowałam recenzję żelu oczyszczającego Garnier. Jak mówi tytuł posta, jest to pierwszy produkt z mojego magicznego duetu.
 Żelu używam zawsze wieczorem po demakijażu.
Tak więc zacznijmy od tego co pisze producent:
 Jeśli szukasz produktu na co dzień, który skutecznie odblokuje pory,
to ten produkt jest stworzony dla Ciebie.
Jego formuła z kwasem salicylowym i mineralnym cynkiem zapewnia podwójne działanie: eliminuje zaskórniki oraz usuwa nadmiar sebum
i zanieczyszczenia.
Twoja skóra jest doskonale oczyszczona.

Rezultaty udowodnione!
Zauważysz je na własnej skórze.

         Skóra jest widocznie matowa i oczyszczona
         Niedoskonałości są widocznie zmniejszone
         Zaskórniki są odblokowane, a ślady mniej widoczne.

Dzięki Garnier Czysta Skóra możesz przerwać cykl powstających niedoskonałości dla uzyskania oczyszczonej i pięknej skóry.
*
Skład:
AQUA/WATER, COCO-BETAINE, PROPYLENE GLYCOL,SODIUM, LAURETH SULFATE, PEG-120 METHYL GLUCOSE DIOLEATE, SODIUM CHLORIDE, DISODIUM, COCOAMPHODIACETATE, BENZYL SALICYLATE, EUCALYPTUS GLOBULUS EXTRACT, MENTHOXYPROPROPANEDIOL, SALICYLIC ACID, SODIUM BENZOATE, TETRASODIUM, EDTA, ZINC GLUCONATE, PARFUM.

Ja się na tym kompletnie nie znam. Widzę jednak,że jest tu trochę alkoholu. Więcej Wam nie powiem na temat składu :D
*
Jak go stosować:
Nanieś żel na zwilżoną wodą twarz. Delikatnie masuj, ze szczególnym uwzględnieniem czoła, nosa oraz brody. Spłucz obficie wodą. Następnie zastosuj tonik ściągający oraz krem nawilżający 24h przeciw niedoskonałościom z gamy Garnier Czysta Skóra.
*
Żel jest do cery mieszanej bądź tłustej ze specyficznymi problemami (błyszczenie się, zanieczyszczenie) lub zależy nam na jej codziennym oczyszczaniu.
*
Konsystencja.
 Typowa dla żelu ;] Jest on przezroczysty.
*
Zapach? Niesamowicie intensywnie pachnie ogórkiem. Serio :D Nie jest to drażniący zapach. Mi bardzo odpowiada. Czuć go podczas mycia twarzy żelem. Czy utrzymuje się na skórze? Przez krótki czas.
*
Sposób dozowania.
Żel posiada specjalną pompkę. Nawet podczas końcówki produktu, ułatwia to nieco zadanie. Podczas jednego naciśnięcia pompką do końca uzyskujemy odpowiednią ilość produktu. Choć ja i tak naciskam ją mniej więcej do połowy, bo to w zupełności mi wystarcza. Żel pieni się całkiem dobrze,więc wystarczy go naprawdę niewiele do jednego mycia. Jest przez to bardzo wydajny. Używam go razem z siostrą od około miesiąca(?) i jeszcze jest go połowa. Tak więc myślę,że dla jednej osoby przy oszczędnym używaniu starczy go na ok. 3 miesiące.
*
Cena: około 16 zł.
Myślę że to sporo jak za żel, dlatego warto szukać go w promocjach. Chociaż z drugiej strony za żel, który ma tak widoczne działanie, warto za niego dać nawet te 16 zł.
*
Teraz przejdźmy do mojej opinii.
Producent zapewnia nas o tym,że:
*Skóra jest widocznie matowa i oczyszczona. Z tym się całkowicie muszę zgodzić. Po umyciu moja cera jest matowa i oczyszczona. Później i tak traktuję ją tonikiem, ale przed tym widać obietnice producenta.
*Niedoskonałości są widocznie zmniejszone. To również zauważyłam. Może nie tak od razu, ale po jakimś czasie stosowania, moja problematyczna i skłonna do niespodzianek cera, poddaje się całkowicie działaniu żelu. Od zawsze po nałożeniu jakiegokolwiek kosmetyku na moją cerę (puder, róż, bronzer) wyskakiwało mi mnóstwo niespodzianek. Przez to na pewien czas musiałam odłożyć je na bok. Ale tak być nie mogło. I wtedy w moje łapki trafił żel z Garniera. Od tamtej pory mogę spokojnie nakładać na moją buźkę te kosmetyki, bez obaw że wyskoczy mi po nich coś nowego.
*Zaskórniki są odblokowane, a ślady mniej widoczne. Może trochę. Tutaj szczególnie tego nie zauważyłam. Co prawda, ślady po zaskórnikach szybciej znikają, jednak nie przypisuję tego tylko i wyłącznie żelowi.
*
Podsumowując. Żel jest warty swojej ceny. Odkąd mam go w swojej kosmetyczce, używam codziennie. Jestem z niego bardzo zadowolona :)
Niebawem kolejny i zarazem ostatni produkt, któy urzekł moje serce i stosuję go do wieczornej pielęgnacji twarzy.
Miałyście go? Co o nim sądzicie?
Do następnego :)