.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ochrona koloru. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ochrona koloru. Pokaż wszystkie posty

Paradoks pewnej odżywki do włosów farbowanych...

4 marca 2014

Hej Misie :*
Dzisiaj, korzystając z faktu iż zajęcia mam dopiero na 13, to po pierwsze mogłam się wyspać, a po drugie mogłam spokojnie napisać post :) Dziś będzie o dość dziwnym specyfiku... A dlaczego dziwnym, już wyjaśniam. Otóż jakiś czas temu zwiedzałam internety w poszukiwaniu dobrej odżywki do włosów. Moje kudły były w kiepskim stanie i liczyłam, że coś będzie w stanie im pomóc (poza oczywiście fryzjerem...). Tak trafiłam na bloga guru włosomaniaczek, Anwen :) I tak wpadłam na dość ciekawą maskę, która daje efekt podobny do olejowania. Poleciałam do sklepu i oczywiście jej nie znalazłam. Pomijam fakt, że zupełnie wypadło mi z głowy, że niedaleko jest sklep firmowy Ziaji.. W każdym razie trafiłam na odżywkę, która jest z tej samej serii co maska. Myślałam, że może i ona będzie taka dobra. Używam jej już jakiś czas i myślę, że śmiało mogę Wam napisać kilka słów :)
Opakowanie wydaje się być typowo apteczne. Proste, nieprzesadzone, i niewyróżniające się spośród tłumu. Gdyby nie opinie, w życiu nie zwróciła bym na nią uwagi. Biała 200ml butelka z czerwonym zamknięciem i napisami. Jednym słowem nic nadzwyczajnego. Nalepka z napisami się nie odkleja, nic się nie wylewa podczas transportu. Poza designem, nie mam się czego przyczepić. Ale, ale... Nie oceniajmy książki po okładce... :)
Zamknięcie jest typowo na klik, z malutkim dziubkiem. Wydobywa się przez niego odpowiednia ilość odżywki.Ne psuje się, nie odpada. Wszystko trzyma się bardzo dobrze. Minusem w całym opakowaniu może być fakt, że nie widać ile jeszcze nam zostało produktu. Zdecydowanie wolałabym wiedzieć na czym stoję ;)
Odżywka jest dość lejąca, białego koloru. Wystarczy jej naprawdę niewiele by pokryć całe włosy (nawet takiej długości jak moje). Pachnie dość dziwnie. Nie jestem w stanie konkretnie przyrównać tego zapachu do niczego, choć nie jest on jakiś straszny. Nie utrzymuje się długo na włosach, więc da radę to znieść. Odżywka jak widzicie, jest bez spłukiwania. Obietnice producenta są dość ciekawe, aczkolwiek przestałam już wierzyć w to, że coś mi pomoże... Zapytacie pewnie też gdzie jest paradoks tej odżywki? Otóż jest ona dla włosów farbowanych, a ja takowych nie posiadam :) Ale działa faktycznie nieźle. Z trzech punktów mogę się odnieść do dwóch. Wzmacnia włosy i odbudowuje ich strukturę-to na pewno. Włosy są po niej świetne. Czy jak po olejowaniu, tego nie wiem, bo nigdy tego nie robiłam. Ale w każdym razie nie mogłam się ich namacać. Są miękkie, puszyste, sypkie. Jednym słowem nowe włosy... Ale niestety nie zapobiega rozdwajaniu końcówek. Przestrzegam też przed nałożeniem zbyt dużej ilości... Kilka razy zdarzyło mi się przesadzić i włosy wyglądały na nieświeże :) Wiem jednak, że jak ją wykończę, to zaopatrzę się w maskę, która jeśli będzie dawała choć tak dobre efekty jak ta odżywka, to się polubimy :) Polecam Wam nawet jeśli nie macie włosów farbowanych :)
Dostępność/Cena:
Drogerie Natura, Rossmann, Dayli, sklepy firmowe Ziaja / ok 6 zł.

Miałyście? Polecacie jakąś inną ciekawą odżywkę? Przy okazji też zapraszam Was na mojego instagrama KLIK. Tam będziecie na bieżąco. A comiesięczne podsumowania miesiąca przenoszę do archiwum. Już typowych nie będzie. Wszystko za to jest na instagramie, więc warto mnie tam śledzić :)

Pianka do utrwalenia koloru i fryzury? Schwarzkopf w roli głównej.

6 lutego 2014

Hej :*
Ferie się zaczęły, więc i blog na tym skorzysta ;) Dziś porobiłam zdjęcia tego, co w najbliższym i dalszym czasie się tu pojawi. Egzaminy wszystkie pozaliczałam z całkiem niezłymi wynikami. To chyba mój najlepszy semestr do tej pory. I śmiem stwierdzić, że faktycznie pierwszy rok jest najgorszy. Obecnie jestem na drugim i jest lepiej niż rok temu. Nie wiem czy łatwiej, ale lepiej. I przedmioty bardziej ciekawe. Niemniej jednak nie o tym dzisiaj miało być. Dziś przychodzę z recenzją pianki do włosów. Już jakiś czas temu wpadła do mnie od Pana Tomasza ze sklepu pro-sprzęt. Przez pomyłkę wybrałam nie tą piankę co trzeba, choć ta do utrwalenia loków mogłaby się spisać na moich włosach. Co prawda włosy farbowane to nie moja bajka, a loki na nich nie wychodzą zbyt fajnie, pianka poszła w ruch. Ciekawi czy się polubiłyśmy? :)
Zacznijmy od tego, co na temat samej pianki pisze producent:
Pragniesz ochronić swój  kolor włosów i zapewnić włosom niesamowite utrwalenie? Teraz masz taką możliwość, dzięki znakomitej piance Schwarzkopf Silhouette Color Brilliance Mouse, która powstała specjalnie z myślą o farbowanych włosach. Ochrona i utrwalenie włosów. Ta w pełni profesjonalna i bardzo skuteczna pianka do włosów ochroni kolor i jednocześnie zagwarantuje Tobie mocne utrwalenie włosów. Dzięki niej pojawi się na Twoich włosach spektakularny blask. Pianka zawiera filtry UV.
Pojemność: 200 ml
Opakowanie bardzo mi przypadło do gustu. Lubię różowy kolor, więc tutaj strzał w 10! Niestety nie jest przezroczyste ani nic w tym stylu, więc nie widać ile produktu nam jeszcze zostało. Dozownik jest bardzo wygodny, choć musimy uważać, żeby nie wydobyć zbyt dużej ilości pianki. Nie zacina się, nic się z nim nie dzieje. Napisy się nie ścierają. W całym opakowaniu minusem może być jedynie fakt, że brakuje na nim polskiej 'instrukcji' (oczywiście brak przezroczystości pomijam). Nie jest to jakoś szczególnie uciążliwe bo w internecie można takie rzeczy znaleźć, jednak wygodniej by było mieć wszystko czarno na białym i nie dodawać sobie dodatkowej pracy. Wszystko piękne, różowe prawie idealne.
Pianka jest jak widać koloru białego, typowa. Zapach jest przyjemny, typowo kosmetyczny. Ciężko mi go określić, jednak nie powinien przeszkadzać nawet wrażliwym noskom. Co do działania, to tutaj jest już trochę słabiej. Ale od początku... Gdy chcę mieć loki (co na moich prostych włosach jest wyczynem ekstremalnym..) robię na mokrych włosach warkocze na noc i tak idę spać. Rano gdy się budzę, loki wyglądają całkiem fajnie. Natomiast po kilku godzinach stają się falami a po lokach ani śladu. Myślałam, że ta pianka utrzyma je w ryzach i będę mogła się cieszyć pięknymi lokami. Na ochronę koloru nie liczyłam, gdyż kolor który posiadam to mój naturalny, niefarbowany. Pianka loków mi nie utrwaliła... Wręcz sprawiła, że szybciej robią się oklapnięte. Czy nakładam jej więcej, czy mniej i tak efekt jest po prostu żaden. Nie wiem co robię nie tak, jednak ciężko mi z nią się współpracuje. Nie wiem w jaki inny sposób mogłabym ją wykorzystać, gdyż z moimi włosami się niestety nie polubiła. Wiem jednak, że niektóre włosy ją lubią, dlatego nie skreślajcie jej od razu. Nie wszystko sprawdza się u wszystkich ;)
Dostępność/Cena:
Klik / 10 zł
A może znacie jakąś ciekawą piankę, która pozwoli mi zrobić sobie chociaż raz wymarzone loki? :)