.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakupy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakupy. Pokaż wszystkie posty

Zakupy przez internet. Warto czy nie?

20 maja 2015

Hej Rybki :* Dziś chciałam trochę z Wami porozmawiać. Lubię czasem pisać takie posty, w których wyrażacie swoje zdanie i można dzięki temu łapać z Wami lepszy kontakt. Pogadanki w ramach rozluźnienia sztywnych ram bloga zawsze są wskazane ;) Dziś poruszymy temat bardzo aktualny i mocno na czasie. Zakupy przez internet stały się ostatnio bardzo modne i przede wszystkim wygodne. Ale czy faktycznie jest tak pięknie i kolorowo jak by się mogło wydawać? Jak wiecie, albo i nie, do niedawna byłam wielką przeciwniczką tego typu zakupów. Właściwie nie wiem dlaczego. Ubrania czy buty zawsze wolałam kupować stacjonarnie, bo przynajmniej mogę przymierzyć i dotknąć materiał...
Źródło
Co do tego zdania nie zmieniłam, choć ostatnio zamówiłam po raz pierwszy buty przez internet i wiem, że to nie był mój ostatni raz. A co do kosmetyków, wygodniej mi było iść do Natury czy Dayli (które, swoją drogą mam pod nosem) i mieć na teraz. Ale niestety nie wszystkie kosmetyki były w zasięgu, a jeśli już, to ceny były mocno zawyżone. Przez to zamówiłam po raz pierwszy szczotkę TT, która wraz z przesyłką wyszła i tak taniej (jakieś 20zł), niż stacjonarnie. Podkład z Revlona (o jakieś 30 zł) również. Wszystko poszło sprawnie, choć w drugim przypadku zamówienie zrealizowane zostało nieco później. No właśnie... Poza wygodą mamy też kwestię dostawy, która nie zawsze może być taka jak sobie zażyczymy. Wszystko zależy od kuriera (chyba, że wybierzemy paczkomaty...) i od strony, na której zamawiamy. Polecam wybierać te sprawdzone już wcześniej. Plusem może być jeszcze fakt, jeśli kupujemy kosmetyki, że nikt wcześniej ich nie macał, nie otwierał. Są nowiutkie, świeże, a data ważności (np. 12 m-cy od otwarcia) jest jak najbardziej aktualna. Takie zakupy według mnie to czysta wygoda. I jak wiadomo, tylko krowa nie zmienia zdania :) Ale czy Wy wybierzecie zakupy przez internet, czy stacjonarnie zależy tylko od Was. Jasne jest, że czasem lepiej jest wybrać pierwszą opcję chociażby ze względu na ceny. Ale jeśli mocno nam się spieszy, lepszą alternatywą będą zakupy stacjonarne. Wszystko zależy od tego, jak i co chcemy...

A jakie są Wasze przemyślenia na temat zakupów internetowych? Macie może jakieś swoje prywatne doświadczenia z kurierami czy też konkretnymi drogeriami/sklepami internetowymi? Śmiało dajcie znać! :)
---

Kwietniowe nowości. Czyli co nowego w szafie i kosmetyczce?

25 kwietnia 2015

Hej ;* Trochę czekaliście na nowy post... Ale nie sądziłam, że tak to wyjdzie i tak naprawdę mam strasznie mało czasu na bloga. Dziś wpadam do Was z kolejnym luźnym postem. Kwiecień powoli dobiega końca, a ja nie zamierzam już nic dokupować, ani też nie czekam na żadne przesyłki. Dlatego myślę, że taki post mogę wrzucić. Wiem, że haule to jedne z najchętniej czytanych postów, dlatego też postanowiłam takowy dodać. Nie znajdziecie u mnie często takich postów, z tego względu, że zazwyczaj jak już coś kupuję, to są to kosmetyki, które właśnie mi się kończą i najzwyczajniej w świecie uzupełniam zapasy. Tutaj po części też tak jest, ale wyjątkowo w tym miesiącu zebrało się też kilka paczek i zakupy "przymusowe". Ciekawi co mi ciekawego wpadło? Zapraszam dalej ;)
Zacznę może od tego, co może nie tyle podoba mi się najbardziej, co sprawiło mi najwięcej radości. Na początku miesiąca, moje ulubione botki spłatały mi psikusa i podeszwa zaczęła zapadać się do środka. Do tego jeszcze zaczęła odklejać się od reszty buta. Musiałam oddać je na gwarancję, a że nie dało się nic z tym zrobić, trzeba było zainwestować w nowe buty... Mój wybór padł na wszechobecne sztyblety. Kiedyś byłam ich wielką przeciwniczką, natomiast teraz zawładnęły moim sercem. Kobieta zmienną jest :D Do tego oczywiście nowa torebka. Jakiś czas temu miałyście okazję zobaczyć moje typy tutaj. W końcu stanęło na klasycznym kuferku, który idealnie spisuje się na uczelnię ;) Do tego ma czerwony środek *.* Jest cuuudowna ;) Buty kupiłam w Deichmannie za 69zł, a torebkę w a'la butiku typowo torebkowym za 85zł ;)
Tutaj zaczynają się już przesyłki. Paczuszkę z Dresslink miałyście okazję zobaczyć w poprzednim poście. Koszulka, apaszka i bransoletki. Oczywiście rzeczywistość kontra zdjęcia na stronie okazały się nieco różne, ale całość nie wygląda źle. A więcej na ten temat możecie poczytać (i przyjrzeć się im bliżej) tutaj.
A tutaj paczuszka z wczoraj. Dobroci od Olvita. Olej kosmetyczny, jak się domyślacie do włosów, oraz peeling do ciała i twarzy. Ja jednak chcę go używać w innym przeznaczeniu. Poczytałam trochę na ich temat i dowiedziałam się, że śmiało można go stosować na skalp. Peeling skóry głowy mi się przyda, a za jakiś czas zdam Wam relację z używania obu tych dobroci ;)
Kolejna paczuszka, tym razem od Starej Mydlarni. Tym razem postawiłam na dwa produkty z konkretnej serii. Oba mają za zadanie nawilżać. Odżywka jest typowo do włosów suchych (choć skład mnie przeraża swoją długością...) a krem ma nawilżać suchą cerę. Zapewne zastanawiacie się po co mi krem nawilżający, skoro mam mieszaną/tłustą cerę. Niestety ostatnio moja cera zaczęła być kapryśna i potrafi mocno się przesuszyć... Zobaczymy jak to będzie ;) Liczę na dobre rezultaty, tym bardziej, że produkty SM są dość dobre.
Na koniec zostawiłam wisienkę na torcie. W końcu postanowiłam zamówić sobie Revlona... Kolejny punkt z chciejlisty mogę śmiało wykreślić. Wzięłam numer 110 Ivory, choć wydaje się lekko za różowy. Nie ma tragedii, bo po przypudrowaniu wygląda całkiem w porządku, jednak po wykończeniu go, zdecyduję się na 150 Buff, który jest równie jasny, ale wpada w tony żółte ;)

To by było na tyle ;) Miałyście któryś z tych kosmetyków? Polecacie czy wręcz ich unikacie? Dajcie znać! ;)