Hej ;* W przerwie nauki na jutrzejszy (swoją drogą ostatni już przed obroną) egzamin, wpadam do Was z kolejnym postem. Dziś mam Wam do przedstawienia kosmetyk, bez którego nie wyobrażam już sobie opalania. A właściwie jakiego opalania? Ja i opalanie? To nigdy nie szło w parze, niestety... Od zawsze byłam blada i jakoś średnio mi to przeszkadzało. Ale wiadomo, z wiekiem coraz bardziej zaczęła mi się podobać opalenizna. Mam za sobą ze dwie czy trzy wizyty w solarium, których nie wspominam zbyt miło. Zawsze, nieważne czy po solarium, czy po zwyczajnym opalaniu się na słońcu, kończyło się to poparzeniami i wielkimi czerwonymi plamami. Nic nie działało, a słońce kojarzyło mi się wyłącznie z bólem. Gdy napisała do mnie Pani Iwona z firmy Evree z propozycją przetestowania ich nowości, zawahałam się. Olejek, który wprowadzili jest stricte nawilżający. Moja skóra nawilżenia właściwie nie potrzebuje. Ale zagłębiając się w informacje o olejku zauważyłam, że nadaje się świetnie także na poparzenia słoneczne. Pomyślałam sobie, bingo! Marka znana jest ze świetnych olejków, tak więc postanowiłam go wypróbować. A czy wyszła z tego miłość?
Twoja rutynowa pielęgnacja nawilżająca przestała przynosić
efekty? Wypróbuj specjalistyczną, ultranawilżającą kurację do ciała POWER
FRUIT!
Co zawiera i jak działa? Power Fruit to innowacyjny,
dwufazowy nawilżający olejek do ciała. To pierwszy tak wyjątkowy produkt na
rynku. Łączy w sobie działanie olejku i balsamu. Wchłania się w mgnieniu oka a
skóra pozostaje idealnie nawilżona i gładka. Jak to możliwe? Poprzez połączenie
olejku malinowego i kwasu hialuronowego. Obydwa te składniki samodzielnie mają
bardzo silne działanie nawilżające, a dzięki ich połączeniu możliwe jest osiągnięcie
efektu maksymalnego nawilżenia.
Dlaczego stworzyliśmy dwufazową formułę? Faza górna to
połączenie olejków: malinowego, winogronowego, jojoba, sezamowego oraz avocado.
Zastosowana kompozycja działa w absolutnej synergii. Faza dolna to czysty kwas
hialuronowy. Odgrywa kluczową rolę ponieważ utrzymuje prawidłowe nawilżenie
skóry poprzez wiązanie wody w naskórku.
Połączenie fazy olejowej i wodnej sprawia, że formuła
idealnie i bardzo szybko się wchłania, pozostawiając przyjemną, świeżą,
ochronną, nietłustą warstewkę na skórze.
Uwaga! Przed użyciem należy wstrząsnąć by utworzyć jednolitą
konsystencję. Olejek dozowany na skórę przybiera lekko żelową konsystencję,
dzięki czemu nie spływa ze skóry. Można się nim smarować nawet w biegu. Źródło
Olejek dostajemy zapakowany w dodatkowy kartonik, na którym znajdziemy wszystkie niezbędne informacje. Lubię takie rozwiązanie, ponieważ opakowanie właściwe nie jest już zaśmiecone tym co w zasadzie można umieścić gdzie indziej nie psując designu. A właśnie, jeśli chodzi o kwestie wyglądu, wszystkie olejki Evree mają specyficzną szatę graficzną. Przypadła mi ona do gustu. Choć w zasadzie kosmetyk ma działać, a nie wyglądać, to jednak miło jak poza tym też jakoś wygląda. Buteleczka ma otwarcie z takim "dziubkiem". Takie rozwiązanie jest praktyczne i higieniczne. Nie musimy się dzięki temu obawiać, ze coś nam się wyleje. Otwór jest malutki, ale idealny do tego typu produktu. Dzięki niemu uda nam się wydobyć odpowiednią ilość olejku. Po boku w etykiecie jest dziura, przez co widać ile produktu nam jeszcze zostało.
Jak można przeczytać od producenta, olejek jest dwufazowy. Po wstrząśnięciu obie warstwy dobrze się ze sobą łączą. Formuła jest jak sama nazwa wskazuje, olejowa. Zapach jest dość mocny, aczkolwiek bardzo przyjemny, perfumowany. Utrzymuje się dość krótko, a szkoda. Ja używam go na suchą skórę przez co wchłanianie jest nieco wolniejsze. Wiem, że można nakładać go również na zwilżoną delikatnie skórę, co przyspieszy ten proces.Mimo to, na sucho wchłania się przyzwoicie. Pozostawia skórę nawilżoną i delikatnie ją napina. Ale u mnie o nawilżenie nietrudno. Ważniejsze było dla mnie działanie na poparzenia słoneczne. Jako osoba blada, najpierw pojawiają mi się czerwone plamy (poparzenia...), potem po długim czasie przechodzą w delikatną opaleniznę. Jednak cały proces jest męczący, bardzo bolesny i niekoniecznie przyjemny. Ciężko było mi znaleźć coś, co na dłużej ukoi moje spieczone ciało. Przez to wszystko unikałam leżenia plackiem na słońcu (co uwielbiam) i starałam się nie opalać. Ten olejek był dla mnie nadzieją. Nie sądziłam, że tak szybko będę mogła sprawdzić jego właściwości. Podczas konferencji w Paryżu, przez dwie i pół godziny staliśmy w pełnym słońcu, a ja oczywiście miałam bluzkę na ramiączkach. Spaliłam sobie ramiona niemiłosiernie. Po powrocie sięgnęłam po to zbawienie. Już zaledwie po dwóch dniach poparzenia przestały mnie prawie całkowicie boleć, a po trzeciej aplikacji nie odczuwałam już żadnego dyskomfortu, ani bólu, a moja opalenizna zaczęła wyglądać dobrze. Jestem pod ogromnym wrażeniem działania tego cuda. Myślę, że starczy mi spokojnie na ten sezon, a za rok kupię kolejne opakowanie ;) Polecam Wam z całego serducha jeśli tak jak ja, macie problem z poparzeniami słonecznymi. Cieszę się, że ostatecznie skusiłam się na wypróbowanie tego olejku ;)
Dostępność/Cena:
Natura, Rossmann, Dayli / 28 zł (100ml)
Olejek dostajemy zapakowany w dodatkowy kartonik, na którym znajdziemy wszystkie niezbędne informacje. Lubię takie rozwiązanie, ponieważ opakowanie właściwe nie jest już zaśmiecone tym co w zasadzie można umieścić gdzie indziej nie psując designu. A właśnie, jeśli chodzi o kwestie wyglądu, wszystkie olejki Evree mają specyficzną szatę graficzną. Przypadła mi ona do gustu. Choć w zasadzie kosmetyk ma działać, a nie wyglądać, to jednak miło jak poza tym też jakoś wygląda. Buteleczka ma otwarcie z takim "dziubkiem". Takie rozwiązanie jest praktyczne i higieniczne. Nie musimy się dzięki temu obawiać, ze coś nam się wyleje. Otwór jest malutki, ale idealny do tego typu produktu. Dzięki niemu uda nam się wydobyć odpowiednią ilość olejku. Po boku w etykiecie jest dziura, przez co widać ile produktu nam jeszcze zostało.
Jak można przeczytać od producenta, olejek jest dwufazowy. Po wstrząśnięciu obie warstwy dobrze się ze sobą łączą. Formuła jest jak sama nazwa wskazuje, olejowa. Zapach jest dość mocny, aczkolwiek bardzo przyjemny, perfumowany. Utrzymuje się dość krótko, a szkoda. Ja używam go na suchą skórę przez co wchłanianie jest nieco wolniejsze. Wiem, że można nakładać go również na zwilżoną delikatnie skórę, co przyspieszy ten proces.Mimo to, na sucho wchłania się przyzwoicie. Pozostawia skórę nawilżoną i delikatnie ją napina. Ale u mnie o nawilżenie nietrudno. Ważniejsze było dla mnie działanie na poparzenia słoneczne. Jako osoba blada, najpierw pojawiają mi się czerwone plamy (poparzenia...), potem po długim czasie przechodzą w delikatną opaleniznę. Jednak cały proces jest męczący, bardzo bolesny i niekoniecznie przyjemny. Ciężko było mi znaleźć coś, co na dłużej ukoi moje spieczone ciało. Przez to wszystko unikałam leżenia plackiem na słońcu (co uwielbiam) i starałam się nie opalać. Ten olejek był dla mnie nadzieją. Nie sądziłam, że tak szybko będę mogła sprawdzić jego właściwości. Podczas konferencji w Paryżu, przez dwie i pół godziny staliśmy w pełnym słońcu, a ja oczywiście miałam bluzkę na ramiączkach. Spaliłam sobie ramiona niemiłosiernie. Po powrocie sięgnęłam po to zbawienie. Już zaledwie po dwóch dniach poparzenia przestały mnie prawie całkowicie boleć, a po trzeciej aplikacji nie odczuwałam już żadnego dyskomfortu, ani bólu, a moja opalenizna zaczęła wyglądać dobrze. Jestem pod ogromnym wrażeniem działania tego cuda. Myślę, że starczy mi spokojnie na ten sezon, a za rok kupię kolejne opakowanie ;) Polecam Wam z całego serducha jeśli tak jak ja, macie problem z poparzeniami słonecznymi. Cieszę się, że ostatecznie skusiłam się na wypróbowanie tego olejku ;)
Dostępność/Cena:
Natura, Rossmann, Dayli / 28 zł (100ml)
Lubię olejki :)
OdpowiedzUsuńJa lubiłam jedynie do włosów ;P Ale teraz się przekonałam by je również używać do ciała ;)
UsuńUwielbiam olejki od Evree :) Praktycznie każdy to pielęgnacyjny pewniak :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie zauważyłam, że każdy kolejny, który wychodzi okazuje się hitem :D
UsuńŚwietnie prezentuje sie ten olejek! Ja mam z Evree olejek Slim i berdzo jestem z niego zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie kusi ten Super Slim i jeszcze ten różany ;)
Usuńpiękne, energetyczne opakowanie zachęca do spróbowania :)
OdpowiedzUsuńOjj tak, opakowanie idealnie dopasowane na lato ;)
UsuńUwielbiam wszelkie olejki ;)
OdpowiedzUsuńJa powoli też ;P
UsuńNie pomyślałabym, żeby użyć olejku na oparzenia. Musi naprawdę fajnie łagodzić skoro tak szybko pomógł :)
OdpowiedzUsuńJa z początku też nie. Ale producent zapewnił, że nada się również po kąpieli słonecznej ;)
Usuńuwielbiam ten olejek!:)
OdpowiedzUsuńPiąteczka! :)
UsuńNie mam problemu z poparzeniami, ale olejki lubię szczególnie ładnie pachnące :-)
OdpowiedzUsuńOlejki Evree bardzo mi odpowiadają. Ten również został przeze mnie poznany, jestem z niego zadowolona:)
OdpowiedzUsuń