.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wibo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wibo. Pokaż wszystkie posty

Wibo Smooth'n Wear nr6. Brzoskwiniowy róż do policzków.

25 maja 2015

Hej :* Ufff, licencjat napisany, we wtorek idzie już do sprawdzenia. Jeśli przejdzie, pozostanie mi tylko przygotowywanie się do egzaminów... :D A w ramach małej odskoczni wpadam do Was w końcu z postem kolorówkowym. Już spory czas temu skończył mi się ukochany róż z Marizy. Wówczas postanowiłam postawić również na jakąś brzoskwinię, z tego względu iż jest to kolor, który pasuje do mnie idealnie. Padło na Wibo, o którym wcześniej trochę poczytałam w internecie. Na swatchach wydawał się całkiem przyjemny, opinie też zbierał przyzwoite. Dałam mu szansę, spróbowałam. Cena nie była wybitnie duża, bo jakieś 7-8 zł. W przeliczeniu na inne marki wychodzi całkiem tanio i w razie czego nasza kieszeń też nie ucierpi. Ale czy faktycznie jest z tego miłość?
 
Róż Smooth&Wear - Prasowany róż do policzków z jedwabiem, wit.E i kolagenem. Bogata formuła o matowym wykończeniu wpływa na wyraźne poprawienie wyglądu i kondycji skóry. Wyraźnie eliminuje oznaki zmęczenia. Rozświetlona cera pełna blasku, koloru i świeżości. Dostępny w 6 kolorach od Listopada 2014. Źródło
Róż dostępny jest w aż sześciu kolorach. Każdy znajdzie coś dla siebie. Dostajemy go w małym, kanciastym opakowaniu. Szata graficzna jest typowa dla marki. Pudełeczko zamyka się na zatrzask dzięki czemu mamy pewność, że nie potrzebnie samo się nie otworzy. Wieczko jest przezroczyste, więc możemy również zobaczyć kolor, by nie wybrać niczego przypadkowo. Jak w przypadku kosmetyków tego typu, łatwo się brudzi na około (co zresztą widać na zdjęciu ^^) Do tej pory nie zauważyłam też na nim śladów zarysowań, mimo że dość mocno jest na nie narażony. Tak więc w kwestiach technicznych nie mam się do czego przyczepić.
Róż generalnie nie pachnie, chyba że mocno przytkniemy do niego nos. Nie pyli też jakoś szczególnie. Wręcz przeciwnie, wydaje się być lekko tępy i ciężki do nabrania. Do powyższego swatcha musiałam dość mocno nabrać róż. Natomiast już na ręce jest bardzo delikatny. To samo jeśli chodzi o twarz. Pędzlem jest ciężko go zaaplikować, gdyż jego pigmentacja jest słabiutka. Można oczywiście nakładać go palcem, ale wtedy bardzo łatwo o smugi. Trwałość też jest średnia. Kilka godzin wygląda fajnie, po czym blednie i zupełnie znika. Całe szczęście nie zostawia plam. Średnio się polubiliśmy... A może to tylko mój egzemplarz jest jakiś felerny... Aktualnie poszukuję czegoś ciekawszego i lepszego. Jeśli macie jakieś swoje typy, śmiało piszcie ;)

Dostępność/Cena:
Rossmann / ok. 7-8 zł.

Miałyście ten róż? Polecacie może jeszcze jakieś inne ciekawe? Piszcie ;)

Wibo Candy Shop. Cukierkowy piasek nr 2.

27 czerwca 2014

Hej Rybki :*
Zaczęliście już wakacje? Czy dalej męczycie się z sesją, bądź macie dopiero zakończenie roku? :) Ja wakacje mam już od ponad tygodnia i staram się wypocząć na maksa. Przede wszystkim odsypiam rok akademicki ^^ Wstawanie rano nie jest dla mnie. Gdzieś tak 10-11 to owszem, ale nie wcześniej :D Choć korzystam też w inny sposób i załatwiam wszystkie sprawy, m.in. latam po lekarzach. Tu leki na alergię, tu usunięcie pieprzyka... Ale jest dobrze. Przy okazji chciałam się Was spytać, jak Wam się widzi nowe tło zdjęciowe? Wydaje mi się, że jest o wiele lepsze niż czyste, białe. Ale pytam Was :) Dzisiaj nie będę gderać o sobie, tylko przychodzę do Was z recenzją całkiem ciekawego lakieru do paznokci. Wpadł do mojego koszyka podczas wizyty w Rossie tylko dlatego że szukałam podobnego koloru, a lakier z Bell mnie zawiódł. Pokochałam go za kolor. A jak z resztą? O tym dalej :)
 Opakowanie jest całkiem zwyczajne. Kanciasta buteleczka z białymi napisami. Nic szczególnego. Jak widać, napisy dość szybko i łatwo się ścierają. Za to duży minus ode mnie. Poza tym nie mam się do czego doczepić. Zakrętka się nie przekręca, a dokręca bardzo dobrze. Nie powoduje dzięki temu szybkiego wysychania lakieru. Buteleczka zawiera 8,5 ml lakieru, co jest dość standardową pojemnością. Obawiam się, że zanim wyschnie, nie zdążę go zużyć.
Pędzelek jest standardowy, ścięty równo. Dobrze się nim maluje, bez problemu pokrywa całą płytkę. Oczywiście trzeba uważać, jeśli jest się gapą jak ja, by się nie upaćkać na skórkach. Niemniej jednak dla normalnego użytkownika, nie powinien stwarzać problemu.
Jeśli chodzi o zapach, to jest to taki sam smrodek jak w przypadku innych lakierów. Pod tym względem niczym się nie różni. Kolor jest nieco bardziej neonowy niż na zdjęciach. Za nic nie mogłam go złapać aparatem. Krycie uzyskujemy już przy dwóch warstwach co jest całkiem niezłym wynikiem. Schnie bardzo szybko, co ułatwia aplikację. Ja, osoba niecierpliwa jestem usatysfakcjonowana. Jeśli chcemy nieco przyspieszyć schnięcie (choć wydaje mi się, że jest to niepotrzebne) możemy użyć wysuszacza, który niestety zepsuje nam efekt piasku. Natomiast w kwestii trwałości jest gorzej. Na moich paznokciach bez jakiegokolwiek topu wytrzymuje do dwóch dni. Po tym czasie dość widocznie zaczynają ścierać się końcówki. Nie jest to może efekt wow, ale tragedii też nie ma. Miałam już lakiery, które trzymały się jeden dzień.. Z tego co wiem, jest to limitka, ale można je jeszcze czasem spotkać. Są chyba dostępne w czterech kolorach. Na stronie wibo jeszcze widnieją, więc musicie poszukać w Rossie :) Ja polecam ze względu na szybkość schnięcia, kolor i efekt piasku.

Dostępność/Cena:
Rossmann / ok 7 zł.

Miałyście ten lakier? Polecacie jakieś inne ciekawe piaski? :)

Najprawdziwsza czerń za grosze. Eyeliner Wibo na tapecie.

11 lutego 2014

Hej Kotki :*
Jak tam? :) Ja już odliczam dni do spotkania blogerek lubuskich w Gorzowie. To już w sobotę! :) Byłam już na dwóch takich spotkaniach i wiem, że jest super. Tyle, że zawsze były w Zielonej Górze, więc wiedziałam co i jak. A w Gorzowie będę pierwszy raz w życiu... Obym nie wysiadła na nieodpowiedniej stacji czy zaspała. Troszkę się stresuję, ale mam nadzieję że będzie dobrze. Musi być, bo część dziewczyn poznałam wcześniej i są super ;) Jednak spotkanie spotkaniem, a recenzja czeka. Dzisiaj na tapetę rzucam eyeliner, który jest już u mnie dwa miesiące. Zdarzyły nam się przeboje, ale tylko w moich nieumiejętnych malowaniach kresek. Z czasem jakoś to zaczęło mi wychodzić a eyeliner dzielnie to znosił ;) Ale czy się polubiliśmy na tyle, żeby sięgnąć po niego po raz kolejny? Tego dowiecie się czytając dalszą część postu.
Na początek obietnice producenta, do których zawsze podchodzę sceptycznie.
Czarny eye-liner do oczu
  • o zwiększonej trwałości i intensywności koloru
  • nadaje mocniejszy akcent przy makijażu oczu
  • HIT wśród naszych klientek!
Nowa formuła long lasting, wyjątkowo głęboki odcień czerni. Szybko wysycha i łatwo się aplikuje dzięki specjalnemu pędzelkowi. Nawet niewprawną ręką wykonasz perfekcyjny makijaż oka na górnej i dolnej powiece, tuż przy linii rzęs.
Źródło: www.wibo.pl

Wszystko brzmi cudownie, ale czy takie jest?
Eyeliner zamknięty jest w buteleczce (?) o gramaturze 4 ml. Czy to mało czy dużo oceńcie sami. Ja używam go od dwóch miesięcy i jeszcze na dnie go trochę jest. Wydajność wiadomo, gorsza niż kredka, ale źle też nie jest. W każdym razie minusem dość dużym jest ścieranie się napisów. U mnie zeszły z tyłu, a z przodu jak widzicie na pierwszym zdjęciu na samej górze już powoli znikają. Moja mama ma ten eyeliner nieco dłużej i jest cały czarny bez napisów. Ale poza tym źle nie jest. Buteleczka dobrze się dokręca co zapobiega wysuszeniu się zawartości. Pędzelek też jest dość precyzyjny i wygodny. Nie zauważyłam, żeby działo się z nim coś złego, nie rozciapierza się, nie wypadają z niego włoski. Pozwala namalować precyzyjną kreskę, co dla mnie na początku było nie lada wyczynem. Ciężko jest się przestawić z kredki na eyeliner ;)
Eyeliner daje nam efekt pięknej, smolistej czerni. Na zdjęciu nie wiem dlaczego wygląda delikatniej, ale musicie uwierzyć mi na słowo. Dość szybko zastyga na powiece, ale nie ekspresowo. Kreska nim namalowana jest czarna, nadająca oku wyrazistości. Eyeliner wodoodporny nie jest, jednak w ciągu dnia trzyma się bardzo dobrze. Zauważyłam, że nawet mżawka mu nie straszna. Podczas większej ulewy może nie przetrwać, ale to obiecywane nie jest. Gdy kreskę wykonuję rano (czasem ok 6) to wracając wieczorem z uczelni kreska dalej wygląda bardzo dobrze, prawie tak samo jak rano. Biorąc pod uwagę cenę, wydajność i działanie, znalazłam swój hit wśród tego typu produktów. Chociaż znając siebie będę próbowała dalej szukać innych cudów. (Tak jak np. wczoraj poszłam po micela do Biedronki, a wyszłam z chusteczkami do demakijażu...) W każdym razie z całego serca mogę Wam polecić ten eyeliner ;)

Dostępność/Cena:
ok 8 zł / Rossmann

Miałyście? Polecacie jakiś inny ciekawy eyeliner?

Czuję miętę...? Czyli lakier Blue Lake z blogerskiej edycji.

6 czerwca 2013

Hej :)
Nareszcie mam chwilę czasu, by coś naskrobać :) W końcu udało mi się wszystko pozaliczać, wyszłam na czysto i teraz tylko czekam do 17 czerwca na sesję. Co prawda muszę jeszcze w przyszłym tygodniu pozbierać wpisy do indeksu, ale to już tylko formalność :) Miałam trochę zawirowań, bo musiałam pisać pracę z psychologi, uczyć się na kolokwia, poprawkę... Ale udało mi się całe szczęście wyjść ze wszystkiego obronną ręką, i to całkiem nieźle :) Na dodatek w moim mieście bulwar nad wodą pływa :D Zapewne jak oglądacie wiadomości na Polsacie, to słyszeliście o Żaganiu ^^ Nasz Saganic w końcu pływa :D Ale nie będę Wam przynudzała, bo i tak zapewne niewiele z Was to przeczyta, o ile ktokolwiek to zrobi :D Aaa... W sobotę wybieram się na spotkanie lubuskich blogerek. Już nie mogę się doczekać :) Znów uda mi się zobaczyć z dziewczynami, z którymi na ostatnim spotkaniu bardzo miło spędziłam czas. 
Ale nie o tym miało być. Dziś przychodzę do Was z recenzją lakieru do paznokci. Jakiś czas temu wygrałam rozdanie u Gosi :) W paczuszce znalazł się również piękny miętowy lakier, który stworzyła Gosia razem z Wibo. Przyznam się, że po niepochlebnych opiniach całej blogerskiej kolekcji nie kusiły mnie one wcale. Jednak stałam się posiadaczką jednego z nich. Piękna, delikatna mięta. Czy podzielam negatywne opinie? Zapraszam do recenzji :)
 Na początek kilka słów od producenta:

Nail obsession - kolekcja przygotowana przez blogerki
Najnowsza limitowana kolekcja Nail Obsession marki Wibo, powstała we współpracy z pasjonatkami kosmetyków i mody. Dziesięć niezwykle kobiecych kolorów zostało przygotowanych z myślą o  sezonie wiosna/lato 2013. Blogerki wyznaczają trendy już nie tylko w sieci! Cała kolekcja będzie dostępna w sprzedaży, od marca do końca sierpnia, w drogeriach Rossmann w całej Polsce.
Lakier znajduje się w kanciastej, 8.5 ml buteleczce. Na zakrętce znajdziemy podpis autorki oraz adres bloga. W kwestii wyglądu nie mam się do czego przyczepić. Wszystko wykonane jest solidnie, bez przepychu, ale z klasą. Choć nie wiem czy lakier zwrócił by moją uwagę w drogerii. Kolor to mięta z niebieską poświatą, którą ledwo dostrzegłam w buteleczce, a na paznokciach nie widać jej wcale. Pędzelek jest ścięty na skos, nie za duży i też nie za mały. Bardzo wygodnie maluje mi się nim paznokcie, mimo malutkiej płytki. Konsystencja jest nieco lejąca. Nie wiem dlaczego, ale czytając recenzje tego koloru na innych blogach, zauważyłam że konsystencja jest gęsta, wręcz glutowata. Ja tego nie uświadczyłam. Jednak minusem jest to, że musimy uważać by nie zalać skórek. Do pełnego krycia wystarczą dwie cienkie warstwy. Ale... O ile pierwsza warstwa wysycha bardzo szybko, tak druga schnie całą wieczność. Po ponad godzinie paznokcie nadal miałam niewyschnięte. Dopiero po ok półtorej godzinie wyschło wszystko dosyć dobrze. Niestety to u mnie dyskwalifikuje lakier po całości. Do momentu aż nie zakupię seche, lakier poleży i poczeka. Jestem osobą bardzo niecierpliwą, więc taki czas schnięcia to dla mnie koszmar. Kolor jest piękny, zakochałam się wręcz w nim. Jednak nie jestem w stanie wytrzymać tyle czasu nic nie robiąc by nie uszkodzić pomalowanych paznokci. Na koniec oczywiście efekt na paznokciach.
Kolor jest obłędny <3 Jednak nie ten czas schnięcia...

Dostępność/Cena:
Rossmann / 6 zł (wg. wizaz.pl)

Gdyby nie tak długi czas schnięcia, byłby to mój ideał. Znacie może jakieś inne lakiery w tym odcieniu, które schną szybko? Była bym Wam bardzo wdzięczna za pomoc :)
Jak Wam się widzi? :)

Róż Wibo Rose Blusher.

29 września 2012

  Witajcie Kochane :) Dzisiaj ostatnia notka przed przeprowadzką. Staram się troszkę nadrobić recenzje, bo do tej pory męczyłam Was samymi makijażami. Ale najwyższa pora trochę to nadrobić. Niestety nie udało mi się zrobić notek na zapas. Na wszystkie komentarze odpowiem jak tylko będę miała dostęp do internetu.
Jakiś czas temu podczas wizyty w Rossmannie moje oczęta ujrzały końcówkę różanej kolekcji Wibo. Na półce zostało kilka róży, błyszczyków i chyba lakierów. Skusiłam się tylko na róż. I? Jestem całkiem z niego zadowolona :) Zapraszam do recenzji :)

 
 Skład:
 Efekt na twarzy:
Moja opinia:
Róż,jak róż. ;D Jak dla mnie ani nie za ciemny, ani za jasny. Jestem typowym bladziochem i ten efekt bardzo mi się spodobał. Osobiście jednak zostaję przy bronzerach. Takie moje małe zboczenie. Róż do policzków mam jeden, i prędko go nie skończę ;) Niestety trzeba uważać, by nie zrobić sobie nim krzywdy. Opakowanie jest niestety plastikowe i stwarza wrażenie kruchego. Jednak do tej pory nic mu się nie stało, nie pękło, nie rozwaliło się. Może to też kwestia tego,że jest rzadko używany. Na wieczku widnieje minimalistyczny obraz róży, który nieco przyciąga wzrok. Odcienie z tego co czytałam są różne. Ponoć 03 to ten kolor ale też inny. Tego nie wiem, gdyż róż ten dorwałam jako ostatni kolor. Było ich kilka tylko w tym odcieniu. Wydaje mi się jednak,że jest on jednak najciemniejszy z dostępnych. Efekt na buźce widać powyżej. Całkiem fajnie się prezentuje. Na samym pudrze trzyma się dobrze przez kilka godzin. Potem niestety trzeba robić poprawki (ale czego chcieć więcej od różu w tej cenie?). Ze skóry schodzi równomiernie, nie zauważyłam by robił nieestetyczne plamy. Zapach jest trochę dziwny. Trudno mi go opisać. Może trochę czuć w nim nutę róż, ale obstawiam bardziej zapach chemiczny. Na twarzy w ogóle nie jest wyczuwalny. Co do składu się nie wypowiem, gdyż się na tym nie znam.
Dostępność/Cena:
Nie mam pojęcia czy jest jeszcze dostępny. Ja go kupiłam w Rossmannie za 1,29 zł.
Polecam?
Zdecydowanie tak. Jeśli będziecie miały możliwość go jeszcze dorwać, to warto. Szczególnie za tak śmieszną cenę. Róż jest godny polecenia :)
***
Moje Kochane Robaczki, na jakiś tydzień muszę Was opuścić. Już dzisiaj po południu przeprowadzam się całkowicie do "studenckiego" mieszkanka. A co za tym idzie, przez pewien czas nie będę miała internetu. Postaram się naskrobać jakąś notkę jak tylko wrócę do domu na weekend :) Tak więc udanego weekendu oraz tygodnia :) Mnie czekają zajęcia. Już widzę,że plan jest baardzo ciekawy. Zajęcia od 8 do 20, czy wf od 8 do 14:45... Po prostu skaczę z radości, ale nic. Dam radę ;D
Do następnego :) Czekajcie cierpliwie.

Recenzja: Lakiery Lovely Color Mania nr. 409 i 427.

9 czerwca 2012

Witajcie kochane :) Jak Wam minął tydzień? :) U mnie jak zwykle praca :D Nie jest ciężko, a kasa wpadnie :) Na dzisiaj miałam przygotować recenzję mojego ukochanego tuszu do rzęs, jednak Gray przekonała mnie,żebym najpierw napisała recenzję lakierów, które pokazałam w Haulu. Na sam początek powiem,że są to totalne dwa niewypały i buble. O ile żółty jeszcze da się znieść, to niebieski jest totalną klapą. Ale do rzeczy.
Od lewej: 427 i 409

Opakowanie: Mnie urzekło. Bardzo estetyczne.
Pojemność: 9 ml, więc jak na lakier bardzo korzystna ;]
Konsystencja: Wszystko pięknie. Może troszeczkę za rzadkie, ale da się znieść.
Zapach: Jak każdy lakier. Śmierdzący :D
Pędzelek: Tragedia... Jak dla mnie jest za duży. A po drugie zamiast nabrać się tylko na sam pędzelek, lakier nabiera się na calutki patyczek. Tzn. wiecie chyba o co mi chodzi? Dla mnie jest to ogromny minus.
Krycie: 
Niebieski:  Wystarczą dwie warstwy, ale takie troszkę solidniejsze. Jednak może się ciągnąć po drugiej warstwie. Więc tu trzeba uważać.
Żółty: Tutaj jest troszkę gorzej. Do pełnego krycia potrzeba 3-4 warstwy. Może się ciągnąć.
I teraz najważniejsze. Niestety nie pokażę Wam jak wyglądają na paznokciach, bo obawiam się o moją płytkę i palce :D Żółty odbarwia płytkę, ale nieznacznie. Palce nie są po nim żółte :D Natomiast niebieski to jakaś tragedia. Po zmyciu go z paznokci moja płytka paznokciowa była calutka niebieska, tzn. prawie że sina... Palce wyglądały jak po dłuuugim trzymaniu ich na mrozie. Również były bardzo sine. Musiałam moczyć moje ręce w ciepłej wodzie z mydłem przez ponad 20 minut a i tak nie zeszło całkiem. 

Plusy:
-ładne kolory
-cena 
-schludne opakowanie
Minusy:
-krycie
-ciągnąca się warstwa
-odbarwienie płytki paznokciowej oraz palców
-pędzelek

 Podsumowując:
Nie wiem jak pozostałe kolory. Na wizażu czytałam o nich pozytywne opinie. Ja jednak chyba nie kupię kolejnych. Zostawię je sobie do wzorków... Bo na całą płytkę się nie nadają. 
Miałyście może któryś z tych lakierów? Co o nich sądzicie? :)))

Mały zakupowy Haul :D

5 czerwca 2012

Witajcie kochane :)) Na samym początku chciałam Wam baaardzo podziękować za wszystkie miłe słowa pod poprzednim postem :) Nawet nie wiecie jak miło,że ktoś docenia waszą pracę ;) We wszystkie makijaże wkładam "swoje małe ja". Malowanie się sprawia mi ogromną radochę :D A jeszcze jak komuś się to spodoba, to już całkiem :) A co do lekarza, to byłam u rodzinnego, dostałam antybiotyk i zobaczymy. Jutro mam iść odebrać wyniki. Musiałam niestety iść pobrać krew do badań. Czemu niestety? Bo nie cierpię igieł, a tym bardziej jak ktoś ma mi się wkłuć w żyłę... Blee... :Dna dzisiaj zamiast makijażu przygotowałam mały zakupowy haul :D Ostatnio kupiłam kilka może i ciekawych rzeczy :D Nie jest ich dużo, ale myślę że są godne pokazania ;] Tak więc zapraszam :)
Na pierwszy ogień idą moje ukochane butki :) Idealne na lato ;] Obcas ma ok 10 cm z tego co pamiętam ;] Kosztowały 59,99 ;]
Kolejnym zakupem dokładnie z przedwczoraj jest mleczko do demakijażu ;] Przyznam się szczerze, że używam takiego specyfiku po raz pierwszy w życiu :P Do tej pory do demakijażu wystarczał mi żel oczyszczający Garniera, ale zauważyłam że z bazą pod cienie sobie nie radzi, więc wypadało kupić coś innego :)
Następnie baza pod cienie Virtual. Moje nowe cudo :] Jestem jak na razie z niej bardzo zadowolona :) Kupiłam ją w sumie przez przypadek, bo szukałam bazy z Hean. Ale w moim małym mieście nie prowadzą nic stacjonarnie. Dowiedziałam się,że jakieś 5 lat temu prowadzili...
Lakiery do paznokci Lovely. Błękit i żółty ;] O ile błękit jest matowy z leciutkim tylko połyskiem, o tyle żółty ma w sobie błyszczące drobinki :) Ale oba są cudowne ;]
I na sam koniec pomadka z Miss Sporty nr 020 ;] Niby taki zwykły nudziak, prawda? I tu Was zaskoczę :D Na jest troszkę inny niż w opakowaniu. Błyszczący, ale znośnie :) I ma przepiękny arbuzowy zapach :))

Na dzisiaj to chyba by było tyle :) Aaa... Wiele z Was w ostatnim poście chwaliło moje rzęsy :) Jest mi niezmiernie miło ;] Postanowiłam Wam zdradzić ich sekret :D
Tadam:
Pierwszy tusz jakiego używam to Tusz Lovely :) Dałam za niego grosze :) Kosztował mnie całe 8,99 z tego co pamiętam :D A sprawuje się świetnie ;]
  
Drugim tuszem jakiego używam praktycznie jako bazę pod tusz Lovely to Essence Multi Action ;] Tyle,że szczoteczka jest z innego tuszu. 
Ot cała tajemnica moich rzęs ;] Naprawdę polecam Wam tusz Lovely ;] Niedługo postaram się stopniowo dodawać recenzje wszystkich zakupów z dzisiejszej notki (oprócz butów rzecz jasna :D). Jednak na pierwszy ogień rzucę tusz Lovely :)) 

Miałyście może któryś z tych kosmetyków? Jak się sprawowały? Jakie macie zdanie na ich temat? :))

Dziękuję za uwagę :) Do następnego ;]


Różowo neonowe pazurki :)

23 maja 2012

Hej Kochane :) Przepraszam,że zaniedbałam troszkę bloga, ale to już nie jest zależne ode mnie. Udało mi się zdobyć pracę wakacyjną i stąd moja nieobecność. Co prawda na razie na 10 dni, ale ja po pierwszym mam już dosyć :( Chodzenie w tą i we w tą przez cztery godziny na pełnym słońcu i wciskanie ludziom ulotek jest naprawdę męczące :D Ktoś powie: Łeee, to tylko cztery godziny. Okej, niby tylko ale uwierzcie mi,że człowiek się strasznie męczy przez to słońce. Korzystając z tego,że mam na 10 a do pracy mam jakieś 3 minuty drogi postanowiłam napisać notkę ;] Dzisiaj bez makijażu, bo nie mam czasu nic obfotografować. Do pracy mam na 10, a jak wracam do domu o14, to do godziny co najmniej 15:30 odsypiam :D Potem jem obiad, i wychodzę do mojego lubego. I tak w kółko. Blog zszedł na dalszy plan. No, ale coś kosztem czegoś. Z bloga pieniędzy mieć nie będę ;] No, starczy tego. I tak prawie nikt zapewne nie przeczyta moich wypocin :D Dzisiaj mam tylko do zaprezentowania lakier Wibo :D Dopadłam go w swoje ręce jakieś kilka miesięcy temu, pomalowałam nim sobie paznokcie może raz czy dwa i na tym się skończyło :D Przeleżał trochę czasu w mojej kosmetyczce i postanowiłam go lekko odświeżyć :) Oto jak prezentuje się na paznokciach:


Przepraszam, za moje wymęczone paznokcie i palce :D Do kiedyś tam ;]

Wtorkowy mani :)

14 kwietnia 2012


Witajcie kochani :) Dzisiaj jakiś taki dzień do kitu. Całe szczęście jeszcze tylko kilka dni szkoły i koniec :) Maturkę jakoś się zda i 4 miesiące wakacji :) W sumie trochę mniej, bo trzeba będzie składać papiery na uczelnie, szukać pokoju do wynajęcia i wgl. Także trochę stresu mnie czeka. Na dzisiaj przygotowałam paznokietki. Tzn. manicure jaki wykonałam.  Co prawda wtorkowy, gdyż w środę wieczorem coś zaczęło mnie łapać i rozchorowałam się po całości :( Czwartek wizyta u lekarza. "To tylko infekcja wirusowa". Taaak. Cały czwartek odbijałam się od ścian, o jedzeniu już nie wspomnę. Na szczęście mój kochany przyniósł mi jakieś kiśle i biszkopty. Nic innego nie byłam w stanie przełknąć :( Wczoraj już niby lepiej, ale ciągle gorączka i kaszel :( A dziś mój głos całkowicie mnie opuścił. Potrafię mówić jedynie lekkim szeptem :( Ale dosyć o mnie. Piszę szybko i wracam do łóżeczka :(  Z góry przepraszam za jakość zdjęć. Aparat odmówił mi posłuszeństwa, więc musiałam wspomóc się telefonem. 
( w tle mój kochany króliczek, a raczej jego klatka :D)

(a tutaj w tle moja ukochana pamiątka z obozu w Karpaczu :))


Lakiery jakich użyłam to Miss Sporty Lasting Colour nr 410 oraz Wibo Różany lakier do paznokci nr 7. Uciekam do łóżeczka wygrzewać się. Na koniec jeszcze zdjęcia mojego ukochanego pieska :D


Najsłodszy zwierzak w całym wszechświecie. Tzw. pies zaczepno-obronny :) On kogoś zaczepia a ty musisz go bronić (psa) :D Ale nie oddam go za nic w świecie :) Trzymajcie się ciepło :)