Hej :* Święta, święta i po świętach. Jak Wam minął ten rodzinny czas? Ja przyznaję, że lubię te dni. Zawsze mogę posiedzieć w gronie rodzinnym, spędzić trochę czasu razem. Ale wszystko co dobre, szybko się kończy. Dzisiaj jeszcze czeka mnie uroczysty obiad u przyszłej teściowej i w zasadzie tyle... Choć aura w tym roku nie sprzyjała nastrojowi świątecznemu, to mimo wszystko dało się go odczuć. Dzisiaj na termometrze u mnie pokazuje aż trzynaście stopni. Jestem w ogromnym szoku, bo nie pamiętam takich świąt, ani takiej zimy. Chciało by się powiedzieć, że piękną wiosnę mamy tej zimy. Ale nie o tym dzisiaj, a o trzech kosmetykach BingoSpa, które od jakiegoś czasu u mnie goszczą. Na tapetę biorę balsam palmowy do dłoni, serum czekoladowo limonkowe oraz arganową kurację do włosów. Ciekawi jak spisały się u mnie te trzy kosmetyki? Zapraszam do lektury ;)
Zacznijmy od opisu trzech kosmetyków, czyli od tego co obiecuje nam producent:
Balsam Palmowy do dłoni: Olej palmowy wyciskany jest z pestek owocu drzewa Elaeis
Guineensis, czyli olejowca gwinejskiego, ma barwę pomarańczową, z powodu
wysokiej zawartości karotenu. Doskonale natłuszcza i uelastycznia skórę. Zawiera dużo witaminy E, witaminy A oraz
nienasycone i nasycone kwasy tłuszczowe. Ten cudowny składnik połączony w Balsamie palmowym BingoSpa z
ekstraktem z zielonej herbaty chroni skórę dłoni przed wolnymi rodnikami,
zapobiegając procesom starzenia. Ożywia, nawilża, zmiękcza, uelastycznia skórę
dłoni i wzmacnia paznokcie.
Serum czekoladowo-limonkowe: Ciesz się radosnym i fascynującym zapachem brazylijskiej
limonki. Serum BingoSpa sprawi że pielęgnacja Twojej skóry stanie się
niezapomnianą chwilą, chwilą na którą z niecierpliwością czekasz, chwilą, którą
pragniesz, by trwała bez końca... dzięki czekoladzie. Wyjątkowe, czekoladowo -
limonkowe serum BingoSpa do pielęgnacji ciała to odżywczy kompres o aksamitnej
konsystencji i radosnym zapachu, który ożywi zmęczoną i suchą skórę.
Arganowa kuracja do włosów: Intensywna Kuracja Arganowa BingoSpa nawilża i przywraca włosom optymalne
nawilżenie. Pomaga w regeneracji warstwy ochronnej włosa chroniącej go przed
uszkodzeniem oraz pomaga ożywić suche, łamliwe i zniszczone włosy pozostawiając
je gładkie, błyszczące i łatwe do ułożenia. Na efekty nie trzeba długo czekać.
Balsam palmowy do dłoni zamknięty jest w buteleczce z pompką. Jest ona całkiem wygodna, choć zdarzyło mi się jej zacięcie. Całe szczęście tylko na początku, potem było już wszystko dobrze. Dodatkowo zabezpieczona jest plastikową nakładką, żeby niepotrzebnie nam się balsam nie wydobywał sam z siebie. Dzięki dozownikowi możemy wydobyć odpowiednią ilość balsamu. Jest on dość gęsty, treściwy przez co bardziej wydajny. Największym rozczarowaniem jest jednak dla mnie zapach. Liczyłam na piękną, zieloną herbatę a dostałam gumę balonową... Niestety nie jest dla mnie. Poleciał do mojej mamy, której nie przeszkadzał. A co do działania, starałam się na początku znieść zapach, żeby mieć jego jakiś obraz. Wchłania się bardzo dobrze i dość szybko. Nie pozostawia tłustego filmu ani nic w tym rodzaju. Nawilżenie jest dobre w kierunku bardzo dobrego. Jeśli lubicie zapach gumy balonowej, mogę go śmiało polecić. Całkiem przyzwoity kosmetyk w dobrej cenie.
Dostępność/Cena:
KLIK / 12 zł (125g)
Serum miałam już okazję używać i już wtedy wiedziałam, że do niego wrócę. Wówczas wychwalałam go dość mocno, co możecie przeczytać tutaj. Od tamtej pory minęło trochę czasu i również firma zmieniła nieco podejście. Aktualnie serum nie jest zamknięte w słoiczku, do których zawsze się przyczepiałam, lecz w butelce z pompką. Jest to zdecydowanie wygodniejsza opcja. Pompka całe szczęście się nie zacina i nie sprawia mi problemów. Serum poza tym nie zmieniło się ani nawet. I całe szczęście. Zapach jest cudowny, ewoluuje na skórze tak jak kiedyś. Na początku czujemy orzeźwiającą limonkę, by po przeniesieniu jej na ciało rozkoszować się zapachem czekolady. Używam go obecnie po goleniu nóg w celu złagodzenia podrażnień. Radzi sobie świetnie. Nie czuję żadnego dyskomfortu co jest dużym plusem. Co tu dużo pisać, w kwestii działania nie zmieniło się nic i chwała za to. Polecam tak jak kiedyś, tak i teraz ;)
Dostępność/Cena:
KLIK / 16 zł(150g)
W końcu przechodzę do kosmetyku, który niestety delikatnie mnie rozczarował. Ale od początku. Maska (?) zamknięta jest w słoiczku, którego nie polecam próbować otwierać mokrymi dłońmi. Katastrofa murowana. Natomiast w innym przypadku nie sprawia problemów. Nie wylewa się, opakowanie nie przecieka. Maska jest półprzezroczysta, a w zasadzie bardziej mleczna, półgęsta. Pachnie tak profesjonalnie, jak czasem u fryzjera te wszystkie kosmetyki. Nie jestem w stanie dokładnie określić tego zapachu, ale bardzo mi się podoba. Plusem jest to, że utrzymuje się przez jakiś czas jeszcze na włosach. Oczywiście dostosowałam się pierwotnie do zaleceń producenta, czyli przez pięć dni z rzędu ją nakładałam, a potem 1-2 razy w tygodniu. Na początku efekt był całkiem fajny. Włosy nawilżone, miękkie. Jednak z każdym kolejnym użyciem efekty były coraz słabsze, aż w końcu maska przestała robić cokolwiek, poza naprawdę delikatnym nawilżeniem i ułatwieniem rozczesywania włosów. Szkoda, bo wiązałam z nią wielkie nadzieje. Co jakiś czas będę jej używać, bo jak włosy odpoczywają, to znów ją wręcz piją i jest dobrze. Ale naprawdę raz na miesiąc, nie więcej. Wtedy efekt jest zadowalający. I jeśli potrzebujecie takiej awaryjnej maski raz na jakiś czas, to mogę polecić. A jeśli chcecie czegoś, co będzie można używać co najmniej raz w tygodniu i da dobre efekty, to niestety nie tędy droga.
Dostępność/Cena:
KILK / 14 zł (250g)
Po raz kolejny miałam okazję wypróbowania kosmetyków BingoSpa i nie żałuję. To jest marka, do której się wraca. Trafiają się lepsze i gorsze kosmetyki. Jeszcze nie raz do niej wrócę ;) A Wy? Miałyście jakiś ciekawy kosmetyk BingoSpa? Piszcie co możecie polecić ;)