.

Under Twenty - Aktywny tonik głęboko oczyszczający.

29 listopada 2012

Hej Robaczki ;] Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją toniku Under Twenty. Myślę,że sporo z Was już go dobrze zna. Ale i ja dorzucę do tego swoje pięć groszy ;D
Buteleczka jest dosyć spora, typowa dla toników. Zawiera 200 ml produktu, ale z uwagi na to,ze na całą twarz używamy go niewiele, starcza na baaardzo długo. Ja używam go dwa miesiące i zostało mi jeszcze może z 3/4 toniku? :) Jak widać, dostajemy dosyć ciekawe opakowanie 'ubrane' już na przodzie w kilka informacji. Możemy się dowiedzieć,że tonik jest głęboko oczyszczający, skierowany do skóry z widocznymi niedoskonałościami. Ma aktywnie oczyszczać, zwężać pory i matować oraz zmniejszyć przetłuszczanie się skóry. Tyle obiecuje producent na samym początku. Przejdźmy teraz do tylnej części opakowania.
Z tyłu, producent również zasypuje nas mnóstwem informacji. Przyznam się szczerze,że nieco się obawiałam o moją wrażliwą cerę. Bo skoro ma to być tonik głęboko oczyszczający, a w dodatku bardzo nasączony alkoholem, to moja cera może się zbuntować. Ale potrzebowałam dosyć mocnych dział do kapryśnej buźki. Po pierwszym użyciu bałam się,że mnie wysuszy. Jednak tak się nie stało. Cera wydawała się bardziej delikatna, faktycznie oczyszczona. Tonik zbiera resztki makijażu, za co jestem mu wdzięczna. Wykończyłam całe opakowanie i przerzuciłam się na jego brata. Tonik nie miał już za zadanie tak głęboko oczyszczać. Tak więc potulnie wróciłam do powyższego toniku. I będę ciągle wracała. Moja bardzo delikatna i wrażliwa cera, bardzo się z nim zaprzyjaźniła. Tonik stosuję zazwyczaj wieczorem. Widać efekt lekkiego zmatowienia oraz czuć oczyszczenie skóry. A co najważniejsze, tonik bardzo pomaga mi przy pozbywaniu się 'nieprzyjaciół'. Podejrzewam,ze to dzięki niemu na mojej twarzy pojawia się mniej niespodzianek.
Zamknięcie jest typowe. Zamykane na charakterystyczny 'klik'. Przez mały otwór możemy spokojnie wylać na wacik tyle toniku, ile tylko nam potrzeba. Podczas podróży samo się nie otwiera i nie wylewa. Co tydzień wożę go ze sobą i nie spłatał mi żadnego psikusa ;) Zapach, jak to typowy dla toników z alkoholem. Najbardziej czuć właśnie alkohol, dopiero potem wyczuwamy nutę, jakby owocową? Całe szczęście zapach alkoholu nie jest aż tak intensywny, przez co nie jest drażniący dola nosa. Konsystencja jest typowo 'wodna'. Nie jest gęsta. Mamy wrażenie jakbyśmy na wacik wlali troszkę wody.
Skład. Dla zainteresowanych. Ja przyznam się szczerze,że nie zwracam uwagi na niego. Ważne,żeby kosmetyk dobrze się sprawdzał :)

Miałyście go? A może polecacie jakiś tonik, do cery wrażliwej, który walczy z niedoskonałościami?

Rozdanie! ;) (Przypomnienie)

27 listopada 2012

Witajcie Robaczki ;] Po pierwsze chciałam Wam podziękować za coraz to większą liczbę obserwatorów ;) Jest mi niezmiernie miło wiedząc,że ktoś czyta mojego bloga :) Po drugie dziękuję za ponad 8 tysięcy wejść :) A po trzecie chciałam Wam przypomnieć o rozdaniu :)

Do tej pory zgłosiło się zaledwie 16 osób. Biorąc pod uwagę to,że zestawy są dwa, a każdy może grać tylko o jeden, to stosunkowo mało.  Tak więc zachecam Was do klikania w powyższy baner i zgłaszania się :) Jedyne co trzeba zrobić to być publicznym obserwatorem bloga oraz wstawić na bloga baner. I tyle ;) A do wygrania macie podkłady mineralne Anabelle Minerals, błyszczyk Essence Marble Mania oraz ozdoby do paznokci.
Zachęcam Was bardzo :)

Rozdanie trwa do 30.11.2012 r. do godziny 23:59 ;D

Co robię gdy chcę odpocząć od prostownicy? :) / Koncert IRY już za tydzień! :D

25 listopada 2012

Witajcie ;] Dzisiaj tak na szybko, gdyż znów muszę lecieć się pakować. To strasznie męczące, ale muszę dać radę ;D
Postanowiłam Wam pokazać co robię, gdy chcę dać odpocząć moim włosom od prostownicy :)
Jako osoba, która chciała zawsze mieć loki/ew. fale, pomagam nieco matce naturze ;D Wieczorem robię na wilgotnych włosach dwa warkocze. Zostawiam je na noc, by rano rozpuścić, lekko podsuszyć i włala ;D Fale gotowe ;]
Żeby nie być gołosłowną, dorzucam fotki ;]
Przepraszam za moje odrosty. Ale zarówno te ciemniejsze, jak i jaśniejsze włosy to moje dwa naturalne kolory włosów... Sama lekko tego nie ogarniam, ale cóż. Chciało mi się kiedyś rozjaśniania, to teraz cierpię :(

A przy okazji, chciałam się Wam pochwalić. ;D Za tydzień (30.11.2012 r.) wybieram się na kolejny koncert IRY. Stałe bywalczynie na moim blogu wiedzą,że kocham wręcz ten zespół :D
Nie oddam biletu nikomu :D:D:D
Przypominam również o rozdaniu ;]
Bye :*

Eveline - Colour Celebrities - Błyszczyk do ust nr. 565

18 listopada 2012

 Hej :) Dzisiaj tak na szybko, bo lecę się pakować ;] Przygotowałam dla Was recenzję błyszczyka od Eveline. Dorwałam go któregoś pięknego dnia w Biedronce za całe 4,99 zł :D Czy go pokochałam? Zapraszam do lektury ;]
 Błyszczyk dostajemy opakowany w przyjemny kartonik. Całkiem przyjemny dla oka. Jest on na górze zabezpieczony taśmą, dzięki czemu mamy pewność,że nikt wcześniej nie 'zmacał' naszego błyszczyka. Niestety zdarzyło się kilka "pootwieranych egzemplarzy. Ja trafiłam na jeden z ostatnich błyszczyków, więc wybór miałam znikomy. Do tego dochodzą pootwierane, więc mój wybór się jeszcze bardziej zawęził. Padło na kolor 565. Całkiem fajny róż. Samo opakowanie błyszczyku po wyjęciu z kartonika prezentuje się całkiem fajnie. Złote napisy, złota zakrętka ozdobiona wzorkiem. Buteleczka jest dosyć spora, bo zawiera aż 11 ml produktu. Jestem ciekawa czy kiedyś go zużyję? :) Nie wylewa się na boki, samo się nie otwiera w torebce.
 Z tyłu kartonika mamy najpotrzebniejsze informacje od producenta. Zapewnia nas on o zmysłowym i wibrującym blasku, wizualnym powiększeniu ust, nawilżenie, wygładzenie, odmłodzenie ust, regenerację ich, ochronę przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Sporo tego, prawda? Ja za tą cenę cudów nie oczekuję. Zmysłowy i wibrujący blask? Jakieś tam drobinki są. Specjalnego wow nie zauważyłam. Powiększenie ust? Nie zauważyłam. Może jest, ale niewielkie. Nawilżenie? Delikatne owszem. Wygładzenie?  Nie zauważyłam. Odmłodzenie? Jakiś mit chyba :D Regeneracja? Jako taka może jest. Choć Carmex i tak wygrywa ;D Co do ochrony, nie zauważyłam nic szczególnego w tej kwestii. Ogólnie rzecz biorąc, zwykły błyszczyk jak setki innych. Nie robi krzywdy, dobrze wygląda i tyle. Nie spodziewajcie się po nim tego wszystkiego, co jest nam obiecane :D
 Skład. Dłuuugi. Ponoć im dłuższy skład, tym gorzej. Tego nie wiem. W każdym razie jeśli kogoś interesuje skład kosmetyków, wrzucam. Ja się na tym nie znam :D (przepraszam, za słabą jakość zdjęcia, pogoda nie rozpieszcza :( )
 Aplikator. Jak chyba w każdym błyszczyku. Wygodna, wyprofilowana gąbeczka Nabiera tyle produktu, by pomalować delikatnie usta. Można ewentualnie maźnąć je drugi raz, by nadać bardziej intensywny odcień. Jednak do delikatnego makijażu, wystarczy jedno zanurzenie aplikatora w buteleczce.
 I najważniejsze :D Efekt jaki daje na ustach. Jak widać na załączonym powyżej obrazku, efekt jest delikatny. Choć drobinki wysuwają się na pierwszy plan. Błyszczyk najlepiej nadaje się przez to na bardziej wieczorne wyjścia, bądź do nałożenia na matową pomadkę. Schodzi z ust niestety szybko. Po godzinie, bez jedzenia i picia pozostają nam na ustach tylko drobinki. Nie jest ich dużo, ale zostają, a kolor znika. Musimy też uważać, by przypadkiem nie dotknąć ust dłonią, bo zostaniemy obdarowani mnóstwem drobinek. błyszczyk ogólnie polecam,tym bardziej za taką cenę.

Dostępność / Cena:
Ja kupiłam go w Biedronce, ale można też szukać na stronach sklepów internetowych, bądź na stoiskach Eveline.  /  4,99 zł  (Nie wiem jak wygląda cena regularna).
*
Chciałam Wam się jeszcze pochwalić swoim nowym nabytkiem ;D Nie kosmetycznym. Pozazdrościłam mojej koleżance dużego portfela, i postanowiłam sobie też taki sprezentować ;] Część z Was powie, że  tandetny, części się spodoba. Każdy z nas ma inny gust ;] Ja go wręcz uwielbiam :)
*
I na koniec mam do Was wielką prośbę. Jako,że mam uczulenie na minerały, poszukuję dobrego korektora kryjącego. Po prostu minerałki spisywały się świetnie w tej roli, ale mnie uczuliły. Więc poszukuję niedrogiego, dobrze kryjącego i trwałego korektora. ;] Z góry ślicznie dziękuję za pomoc :)

Zapraszam również na rozdanie (do 30 listopada)
Bye :*

Wymiana - aktualizacja :)

17 listopada 2012

Nastąpiła wiekopomna chwila, gdzie w końcu zmobilizowałam się i wstawiłam rzeczy do działu z wymianą ;] Zainteresowanych zapraszam Menu->Wymiana :)

Mapka brązująca Sensique nr.105 / Kolejna nawiązana współpraca :)

16 listopada 2012

Hej Robaczki :) Jeszcze raz bardzo chciałam Wam bardzo podziękować :) Dajecie mi niezłego kopa do działania :) Do tego wczoraj jeszcze dostałam meila od Firmoo z propozycją współpracy :) Bardzo się ucieszyłam, nie będę kłamać ;D Zamówiłam sobie okulary przeciwsłoneczne ze szkłami korekcyjnymi :) Mój TŻ zawsze narzeka,ze jak świeci słońce to noszę przeciwsłoneczne zamiast korekcyjnych ;] A dzięki Firmoo będę w stanie to pogodzić :) Teraz tylko pozostaje mi czekać na paczuszkę ;]  Ale nie zanudzając Was zbytnio, przejdę do sedna notki. Mianowicie do recenzji mapki brązującej od Sensique.
Opakowanie plastikowe. Bardzo delikatne. Trzeba uważać, by nie spadło nam na ziemię, gdyż cała mozaika kruszy się na kilka kawałeczków. Zamyka się na charakterystyczny 'klik'. Z czasem może się lekko wyrobić, ale nie otworzy się samo w kosmetyczce :)
Zarówno w wersji 105 jak i 106 dostajemy mapkę trzech kolorów. Ja wcześniej posiadałam 106. Przyznam szczerze,że bardziej mi się podobała :) Tą wzięłam, bo chciałam spróbować czegoś nowego. Możemy mieszać ze sobą dowolnie kolory lub nakładać pojedynczo. Jak widać na załączonym zdjęciu, po 'mazianiu' pędzlem nieco się kruszy i zostaje w opakowaniu. Nie stanowi to jednak większego problemu (przynajmniej dla mnie :) )   Jest szalenie wydajny. Poprzednie opakowanie miałam naprawdę długo. Z pół roku jak nie więcej! :) Zdziwiłam się,że w ogóle da się go wykończyć ;]
Z tyłu opakowania mamy informację od producenta. Kod kreskowy nieco się już powycierał. Niestety z czasem to samo dzieje się z pozostałymi napisami. Może nie w tak szybkim tempie, ale jednak.
Dla zainteresowanych wklejam skład.
Tak prezentują się kolorki. Trochę inaczej niż w opakowaniu. Śmiało można tego najjaśniejszego używać jako zwykły puder ;]
A tak wygląda po zmieszaniu wszystkich kolorów ze sobą. Nie za pomarańczowo.
Na buźce daje nam całkiem fajny efekt. Można go stopniować od najlżejszego, do pomarańczowego :D Trzyma się średnio jak na tego typu produkt. Po kilku godzinach trzeba zrobić poprawki. Czasem schodzi pozostawiając plamy, które po pewnym czasie również znikają. Czasem zaś schodzi równomiernie. Zależy to chyba od jego humoru :D

Dostępność/Cena:
Drogerie Natura, Szafy Sensique  / 7,99 zł. (Obecnie w promocji za 4,99 zł)

Czy polecam?
Za tą cenę można spróbować. Choć ja po wykończeniu, będę się rozglądała za czymś innym.

A Wy miałyście ją? Polecacie? A może polecacie jakiś inny niedrogi bronzer? :)

Dziękuję! :)))

15 listopada 2012

Nic chyba nie muszę dodawać? :))


Dziękuję wszystkim :) Dzięki Wam wiem,że moja praca nie idzie na marne. :)

( Właściwa notka pojawi się jutro ;) )

Zdobądź podkład mineralny Anabelle Minerals!

10 listopada 2012

Witajcie :) Jako,że liczba obserwatorów ciągle rośnie oraz blog rozwija się coraz bardziej, postanowiłam zrobić małe rozdanie. Możecie wygrać jeden z poniższych zestawów:

 Zestaw 1:
 *Mineralny podkład kryjący Anabelle Minerals - Golden Fair
 *Mineralny podkład kryjący Anabelle Minerals -Beige Fair
 *Mineralny podkład kryjący Anabelle Minerals - Natural Light
*Błyszczyk Essence Marble Mania 02 Peach and Mix
*Ozdoby do paznokci.

Zestaw 2:
 *Mineralny podkład kryjący Anabelle Minerals - Beige Dark
 *Mineralny podkład kryjący Anabelle Minerals -  Natural Medium
 *Mineralny podkład kryjący Anabelle Minerals - Beige Light
 *Mineralny podkład kryjący Anabelle Minerals -  Beige Medium
 *Błyszczyk Essence Marble Mania 01 Coral Whirl
 *Ozdoby do paznokci
(błyszczyki tylko zeswatchowane)

Jak widzicie nagrody w rozdaniu są dwie. Jaśniejsza wersja oraz ciemniejsza. Czyli dla każdego coś odpowiedniego :D A teraz zasady rozdania:
Obowiązkowe:
1.Trzeba być publicznym obserwatorem bloga.
2.Należy umieścić informację na blogu o rozdaniu (pasek boczny, notka, itp.), tzn. wstawić zdjęcie prezentujące nagrody wraz z linkiem do rozdania.


Dodatkowo top komentatorki (jeśli oczywiście zechcą wziąć udział w rozdaniu) dosobądźtają +2 losy.

Nagrodę wygrają dwie osoby. Można walczyć tylko o jeden zestaw. Wysyłka jedynie na terenie Polski. Niepełnoletni uczestnicy proszeni są o zgodę rodziców (bądź prawnych opiekunów).

Wzór zgłoszenia:
Obserwuję jako: 
Gram o zestaw: 
Informacja na blogu: link

Rozdanie trwa od dziś (tj. 10 listopada) do 30 listopada.
Zgłoszenia przyjmuję tylko pod tym postem.
Powodzenia! :)

Anabelle Minerals - Mineralny podkład kryjący - Natural fairest i Golden dark.

7 listopada 2012

To znów ja :D Zamęczę Was, co? :D Po prostu już praktycznie zaczynam weekend i jakoś tak mnie energia rozpiera. Choć z drugiej strony złapałam jakąś jesienną chandrę. Dziwne uczucie. Z jednej strony humor świetny, z drugiej do dupy. No,ale takie są już uroki jesieni. Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją minerałków jakie niedawno dostałam do testów od Firmy Anabelle Minerals. Wszędzie panuje wielki szał na kosmetyki mineralne. A czy ja się z nimi polubiłam? Zapraszam do lektury :)
 Są to testery, więc nie jestem w stanie ocenić ile g zawierają te dwa malutkie słoiczki. W każdym razie wyglądają całkiem przyjemnie. Napisy do tej pory się nie pościerały. Opakowania nie otwierają się same w kosmetyczce. Możemy je zakręcić najmocniej jak chcemy, by mieć pewność,że nic im nie grozi. Przewoziłam je ze sobą, ciągle noszę w torebce (oczywiście w kosmetyczce) i nic się im nie dzieje. Nie wysypują się. Wyglądają dosyć solidnie, choć nie spadły mi na ziemię i nie chcę też tego sprawdzać :)
Powyżej macie podkład Natural fairest. Jestem osobą bladolicą, więc ten odcień wydaje się dla mnie idealny. Fajnie stapia się z cerą. Nie tworzy efekty maski. Co prawda dla osób które nie lubią lekkiego świecenia na twarzy, będzie potrzebny dodatkowo puder matujący. Ja czasem nie używam, gdyż sam podkład nie wygląda źle :) Najważniejsze,że trzyma się cały dzień. Jestem w ogromnym szoku. Jak rano nałożę podkład na twarz, tak wieczorem dopiero zmywam. Co prawda nieco podkładu nam znika, ale nie jest to jakoś wiele. Praktycznie cały dzień mamy idealnie "zrobioną" buźkę :) Jestem bardzo zadowolona, gdyż mam cerę problemową i dobry kamuflaż to u mnie podstawa. A tutaj nie muszę się martwić o jakiekolwiek poprawki w ciągu dnia. Jest to ogromny komfort.
Kolejnym odcieniem który przetestowałam, jest Golden Dark. Mam wrażenie,że jest najciemniejszy. Stosuję go, jak już możecie się domyślić, jako bronzer. I tutaj jest już troszkę inaczej. Trzeba uważać,żeby nie zrobić sobie plam. Ja nakładałam go bezpośrednio na powyższy podkład, więc podejrzewam,że wpłynęło to na jego trwałość w ciągu dnia. Jednak trzyma się również całkiem dobrze. W ciągu dnia nie musimy się martwić o poprawki. Jest to niesamowity komfort.
Po lewej buźka również leciutko muśnięta podkładem Golden Dark.
I teraz kwestia najważniejsza. Krycie. Skoro ma to być podkład kryjący, tego też od niego oczekiwałam.I po raz kolejny się nie zawiodłam. Widzicie zresztą na powyższym zdjęciu. Co prawda buźkę już doprowadziłam do normalności, ale chciałam Wam pokazać w tym gorszym czasie, jak to wygląda. Podkład kryje wręcz idealnie. Może nieco podkreślać suche skórki, ale nie jest to jakoś mocno widoczne. Nie zauważyłam również przesuszenia, zapchania, czy innych 'złych' rzeczy, które mogły by dziać się po użyciu powyższych podkładów. Bałam się tego bardzo, ale na szczęście nic takiego mnie nie spotkało.

Dostępność/Cena:
http://annabelleminerals.pl/
30 zł - 4g
50 zł - 10 g

Osobiście bardzo polecam produkty Anabelle Minerals. Gdyby cena była troszkę niższa, na pewno kupiła bym te podkłady.

Dziękuję firmie Anabelle Minerals za udostępnienie mi kosmetyków do testów. Jednocześnie zaznaczam, iż fakt, że  produkty dostałam za darmo nie miał żadnego wpływu na moją recenzję.

The Bucket List.

Heloł ;] Miała być notka o czymś innym,ale jako że zostałam otagowana przez Pannę Dominikę, a tag bardzo mi się spodobał, postanowiłam na niego odpowiedzieć :)
Zabawa z listą marzeń obrała formę tagu, który dostałam od Cat.
 Zasady są proste:
1. Wklejasz powyższy obrazek, jeśli chcesz - wrzucasz odnośnik do bloga organizatorki (czyli Cat)
2. Robisz własną listę i publikujesz ją na blogu. 10 pozycji, 20, 50, 200 - to zależy wyłącznie od Was. Forma też - post, zdjęcia, pełna dowolność.
3. Wybierasz 5 blogerek, których listy jesteś ciekawa/y i dajesz im znać o całej akcji.
4. Najważniejsze: link do swojej listy przysyłasz do organizatorki (Cat)! Chce ona zrobić podstronę z naszymi tzw. 'listami umarlaka' ;-)

Tak Więc lecimy z moją listą ;]
1. Oświadczyny w bardzo romantycznym miejscu. (TŻ już jest, więc kto wie? :D)
2. Wskoczyć w białą suknię i stanąć przed ołtarzem. Która z nas o tym nie marzy?
3. Pojechać do: Egiptu, Indii, Paryża, Nowego Jorku, Rzymu.
4.Wymazać niektóre rzeczy i przykre wspomnienia z pamięci.
5.Wychować szczęśliwe i zdrowe dziecko :)
6.Powiedzieć kilku osobom co tak na prawdę o nich myślę. Może uznacie to za dziwne, ale tylko ja wiem o co chodzi ;]
7.Nagrać własną płytę (tak, chodzę na zajęcia wokalne ;D)
8.Dawać własne koncerty.
9.Kupić sobie wymarzone, jakieś nieduże autko. (prawo jazdy już jest, ale na razie zostaje samochód rodziców)
10. Pamiętać tylko te dobre chwile.
11.Pracować w wydziale kryminalnym.
12. Spotkać całą ekipę z serialu "Kryminalni". Ktoś go jeszcze pamięta? :D

I to w sumie chyba tyle. Jakoś nie mam wielu marzeń. Może dlatego,że kilka z nich się już spełniło. Jesteście ciekawe jakie już spełniłam? :)
1.Pocałunek w wielkiej ulewie.
2.Wybrać się na koncert IRY, zdobyć autograf i wspólną fotkę ;]
3.Zaśpiewać na dużej scenie. Może jakaś mega wielka jak w Sopocie nie była, ale jednak ;]


Nie mam wygórowanych marzeń. Takie w sumie w większości przyziemne.
Dziękuję za otagowanie ;]
Do tagu zapraszam Gray, Jamapi, Orlicę.

Oraz inne bloggerki, które mają ochotę odpowiedzieć ;]

Zapuszczanie włosów zaczynam i ja ;]

5 listopada 2012

Hej Dziubki :) Na początku chciałam Wam podziękować, za te 6 tysięcy wejść, i już prawie 80 obserwatorów ;] Przyznam się Wam,ze z każdego szczerego komentarza cieszę się jak małe dziecko.Poważnie ;) Miło wiedzieć, ze komuś podoba się to co robię. W końcu tworzę to wszystko dla Was ;]
Chciałam Wam ogłosić iż zabieram się za zapuszczanie włosów. Kiedyś jako małe dziecko moje kłaczki sięgały aż za cztery literki. Były meega długie. Potem po komunii ścięłam. Żałuję tego do dziś. Ale postanowiłam wrócić do zapuszczania. Nie wprowadzam jakiś kuracji, specjalnych preparatów. Chcę po prostu monitorować wzrost moich włosów. Bo widzę,ze rosną, ale jestem ciekawa w jakim czasie osiągnę mój cel, którym są włosy jak pisałam, za cztery literki. Obecnie mam długie, ale nie na tyle,żeby mnie satysfakcjonowały. A wiem,że jeśli tutaj się zobowiążę, to ich nie zetnę.
Na dzień dzisiejszy moje włosy wyglądają tak: (5.11.2012 r.)
Z tyłu, najdłuższy fragment - 54 cm.
Z przodu ( najkrótsze) - 23 cm.
Jestem bardzo ciekawa jaką długość zastanę za jakiś czas ;]
Postaram się co miesiąc dodawać efektywnie stan wzrostu włosów.

Trzymajcie kciuki ;]

P.s.
Ostatnio włączył mi się tryb sroki. Mam manię na wszelkiego rodzaju świecidełka na paznokcie. Do tego stopnia, iż dzisiaj wpadłam do Rossmanna po lakier ;D Kupiłam tylko jeden.
Z najnowszej serii Lovely Moulin Rouge ;]
Źródło: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=532993516727095&set=a.532993300060450.136346.310853518941097&type=3&theater

W buteleczce wygląda przepięknie. Niedługo przygotuję jego recenzję. Muszę go najpierw trochę ponosić :D
A Wy macie może już któryś z tych lakierów? Jak się sprawuje? Zapuszczacie włosy? Podeślijcie linka, z chęcią obejrzę postępy :)

Nivea - Szampon z odżywką 2in1 express.

3 listopada 2012

Hej Robaczki :) Co ta u Was nowego? :) U mnie szaro i ponuro za oknem. Dlatego postanowiliśmy ze znajomymi troszkę poprawić sobie humorek i wybieramy się na wspólne pogaduchy ;] Ale nie będę Was zanudzała i zapraszam do lektury ;]
Szampon ma bardzo prostą ale przyciągającą oko szatę graficzną.Butla jak widać jest spora. Co za tym idzie, szampon jest też bardzo wydajny. Cieszy mnie to niezmiernie, gdyż jak na razie polubiłam się z tym szamponem.
Co obiecuje nam producent? Błyszczące i zadbane włosy w krótkim czasie. No tak. Co do błyszczących, okej. Nadaje włosom zdrowy blask. Co do zadbanych? Moje włosiska są w kiepskim stanie. Ten szampon sprawia,że po każdym umyciu nie straszna im prostownica czy suszarka :) Końcówki co prawda są zniszczone, ale reszta włosów wygląda świeżo i zdrowo (co jest ważne!). Czy ułatwia rozczesywanie? W tej kwestii się nie wypowiem, gdyż zawsze przed samym namoczeniem włosów i tak je dokładnie rozczesuję. Obietnice producenta uważam za spełnione :)
Zamknięcie jest standardowe, jeśli chodzi o tego tupu produkty. Zamyka się na charakterystyczny 'klik' co sprawia, że nie musimy się martwić podczas transportu. Szampon podróżuje ze mną co tydzień i nie sprawia problemów. Nie wylewa się na boki. Można go stawiać do góry nogami, gdy już zaczyna nam się kończyć :)
Konsystencja jak widać jest nie za wodnista, ale też nie za gęsta. Wręcz idealna. Dzięki temu szampon jest bardziej wydajny. Mam go już troszkę czasu a końca nie widać :) A włosy mam dosyć długie. Zapach jest taki, hmmm... Słodki? Kojarzy mi się z takimi cukierkami z galaretką środku. Kupił moje serce :)
No i na koniec dla zainteresowanych, skład.

Dostępność/Cena:
Drogerie (ja go kupiłam w Rossmannie) / 9,99 zł.
Czy kupię ponownie?
Oczywiście,że tak :) Polecam, szczególnie osobom, które chcą w krótkim czasie 'zamaskować' swoje zniszczone włosy :) U mnie sprawdził się bardzo dobrze.

Miałyście? A może przypadł Wam do gustu inny szampon z tej serii?

(Dziękuję za tyle odwiedzin, komentarzy i wgl. Jesteście kochane :) Nawet nie wiecie jaką sprawia mi to radość :))