.

Kosmetyki BingoSpa. Balsam do dłoni, serum do ciała i maska do włosów.

26 grudnia 2015

Hej :* Święta, święta i po świętach. Jak Wam minął ten rodzinny czas? Ja przyznaję, że lubię te dni. Zawsze mogę posiedzieć w gronie rodzinnym, spędzić trochę czasu razem. Ale wszystko co dobre, szybko się kończy. Dzisiaj jeszcze czeka mnie uroczysty obiad u przyszłej teściowej i w zasadzie tyle... Choć aura w tym roku nie sprzyjała nastrojowi świątecznemu, to mimo wszystko dało się go odczuć. Dzisiaj na termometrze u mnie pokazuje aż trzynaście stopni. Jestem w ogromnym szoku, bo nie pamiętam takich świąt, ani takiej zimy. Chciało by się powiedzieć, że piękną wiosnę mamy tej zimy. Ale nie o tym dzisiaj, a o trzech kosmetykach BingoSpa, które od jakiegoś czasu u mnie goszczą. Na tapetę biorę balsam palmowy do dłoni, serum czekoladowo limonkowe oraz arganową kurację do włosów. Ciekawi jak spisały się u mnie te trzy kosmetyki? Zapraszam do lektury ;)
Zacznijmy od opisu trzech kosmetyków, czyli od tego co obiecuje nam producent:
Balsam Palmowy do dłoni: Olej palmowy wyciskany jest z pestek owocu drzewa Elaeis Guineensis, czyli olejowca gwinejskiego, ma barwę pomarańczową, z powodu wysokiej zawartości karotenu. Doskonale natłuszcza i uelastycznia skórę.  Zawiera dużo witaminy E, witaminy A oraz nienasycone i nasycone kwasy tłuszczowe. Ten cudowny składnik  połączony w Balsamie palmowym BingoSpa z ekstraktem z zielonej herbaty chroni skórę dłoni przed wolnymi rodnikami, zapobiegając procesom starzenia. Ożywia, nawilża, zmiękcza, uelastycznia skórę dłoni i wzmacnia paznokcie.
Serum czekoladowo-limonkowe: Ciesz się radosnym i fascynującym zapachem brazylijskiej limonki. Serum BingoSpa sprawi że pielęgnacja Twojej skóry stanie się niezapomnianą chwilą, chwilą na którą z niecierpliwością czekasz, chwilą, którą pragniesz, by trwała bez końca... dzięki czekoladzie. Wyjątkowe, czekoladowo - limonkowe serum BingoSpa do pielęgnacji ciała to odżywczy kompres o aksamitnej konsystencji i radosnym zapachu, który ożywi zmęczoną i suchą skórę. 
Arganowa kuracja do włosów: Intensywna Kuracja Arganowa BingoSpa  nawilża i przywraca włosom optymalne nawilżenie. Pomaga w regeneracji warstwy ochronnej włosa chroniącej go przed uszkodzeniem oraz pomaga ożywić suche, łamliwe i zniszczone włosy pozostawiając je gładkie, błyszczące i łatwe do ułożenia. Na efekty nie trzeba długo czekać.
Balsam palmowy do dłoni zamknięty jest w buteleczce z pompką. Jest ona całkiem wygodna, choć zdarzyło mi się jej zacięcie. Całe szczęście tylko na początku, potem było już wszystko dobrze. Dodatkowo zabezpieczona jest plastikową nakładką, żeby niepotrzebnie nam się balsam nie wydobywał sam z siebie. Dzięki dozownikowi możemy wydobyć odpowiednią ilość balsamu. Jest on dość gęsty, treściwy przez co bardziej wydajny. Największym rozczarowaniem jest jednak dla mnie zapach. Liczyłam na piękną, zieloną herbatę a dostałam gumę balonową... Niestety nie jest dla mnie. Poleciał do mojej mamy, której nie przeszkadzał. A co do działania, starałam się na początku znieść zapach, żeby mieć jego jakiś obraz. Wchłania się bardzo dobrze i dość szybko. Nie pozostawia tłustego filmu ani nic w tym rodzaju. Nawilżenie jest dobre w kierunku bardzo dobrego. Jeśli lubicie zapach gumy balonowej, mogę go śmiało polecić. Całkiem przyzwoity kosmetyk w dobrej cenie.
Dostępność/Cena:
KLIK /  12 zł (125g)
Serum miałam już okazję używać i już wtedy wiedziałam, że do niego wrócę. Wówczas wychwalałam go dość mocno, co możecie przeczytać tutaj. Od tamtej pory minęło trochę czasu i również firma zmieniła nieco podejście. Aktualnie serum nie jest zamknięte w słoiczku, do których zawsze się przyczepiałam, lecz w butelce z pompką. Jest to zdecydowanie wygodniejsza opcja. Pompka całe szczęście się nie zacina i nie sprawia mi problemów. Serum poza tym nie zmieniło się ani nawet. I całe szczęście. Zapach jest cudowny, ewoluuje na skórze tak jak kiedyś. Na początku czujemy orzeźwiającą limonkę, by po przeniesieniu jej na ciało rozkoszować się zapachem czekolady. Używam go obecnie po goleniu nóg w celu złagodzenia podrażnień. Radzi sobie świetnie. Nie czuję żadnego dyskomfortu co jest dużym plusem. Co tu dużo pisać, w kwestii działania nie zmieniło się nic i chwała za to. Polecam tak jak kiedyś, tak i teraz ;)
Dostępność/Cena:
KLIK / 16 zł(150g)
W końcu przechodzę do kosmetyku, który niestety delikatnie mnie rozczarował. Ale od początku. Maska (?) zamknięta jest w słoiczku, którego nie polecam próbować otwierać mokrymi dłońmi. Katastrofa murowana. Natomiast w innym przypadku nie sprawia problemów. Nie wylewa się, opakowanie nie przecieka. Maska jest półprzezroczysta, a w zasadzie bardziej mleczna, półgęsta. Pachnie tak profesjonalnie, jak czasem u fryzjera te wszystkie kosmetyki. Nie jestem w stanie dokładnie określić tego zapachu, ale bardzo mi się podoba. Plusem jest to, że utrzymuje się przez jakiś czas jeszcze na włosach. Oczywiście dostosowałam się pierwotnie do zaleceń producenta, czyli przez pięć dni z rzędu ją nakładałam, a potem 1-2 razy w tygodniu. Na początku efekt był całkiem fajny. Włosy nawilżone, miękkie. Jednak z każdym kolejnym użyciem efekty były coraz słabsze, aż w końcu maska przestała robić cokolwiek, poza naprawdę delikatnym nawilżeniem i ułatwieniem rozczesywania włosów. Szkoda, bo wiązałam z nią wielkie nadzieje. Co jakiś czas będę jej używać, bo jak włosy odpoczywają, to znów ją wręcz piją i jest dobrze. Ale naprawdę raz na miesiąc, nie więcej. Wtedy efekt jest zadowalający. I jeśli potrzebujecie takiej awaryjnej maski raz na jakiś czas, to mogę polecić. A jeśli chcecie czegoś, co będzie można używać co najmniej raz w tygodniu i da dobre efekty, to niestety nie tędy droga.
Dostępność/Cena:
KILK / 14 zł (250g)

Po raz kolejny miałam okazję wypróbowania kosmetyków BingoSpa i nie żałuję. To jest marka, do której się wraca. Trafiają się lepsze i gorsze kosmetyki. Jeszcze nie raz do niej wrócę ;) A Wy? Miałyście jakiś ciekawy kosmetyk BingoSpa? Piszcie co możecie polecić ;)
http://bingospa24.pl/

Wesołych świąt!

23 grudnia 2015

Hej :* Dziś chciałam Wam złożyć najcieplejsze życzenia ;) Zdrowych, spokojnych i rodzinnych świąt. Abyście przez ten czas odpoczęli, może nawet się zresetowali i zaczęli wszystko raz jeszcze. Ten szczególny czas to czas dla rodziny, bliskich, z dala od wszelkiego zgiełku. Dlatego chciałam Wam życzyć właśnie tego spokoju i czasu spędzonego z najbliższymi. Dużo prezentów pod choinką, pysznego jedzenia i niezbyt wielu nadprogramowych kilogramów po tym świątecznym objadaniu się :D Zdrówka i spokoju moi drodzy ;) :***
 Wesołych Świąt! :*

Mój osobisty odżywkowy hit. Garnier Oil Repair.

20 grudnia 2015

Hej :* Powolutku już zaczyna się robić nieco świątecznie (a przynajmniej ja czuję już taką atmosferę), choć pogoda temu niestety nie sprzyja. Powiem Wam, że chyba nie pamiętam takiego ciepłego grudnia. Może i bywały lata, gdzie faktycznie było cieplej, ale nie aż tak. Dziesięć stopni przed samą Wigilią to chyba coś nie halo... Mimo to fajnie słucha się świątecznych piosenek w radiu, ogląda te wszystkie piękne dekoracje, albo spotyka Mikołaja i renifery przed pracą ;D Tak, tak, w tym roku w mieście gdzie pracuję dowieziono prawdziwe renifery. Cudne są <3 Kto mnie śledzi na instagramie ten już wie :P A po deptaku śmiga sobie (co prawda delikatnie nieprzypominający, ale jednak) Mikołaj. Dziwne, bo od kilku lat już nie czułam tej magii, a w tym roku jakoś to wszystko wraca. No, ale jak zwykle nie o tym, a o moim małym cudaku miało dziś być. Jakiś czas temu miałam dość spore przygody z fryzjerami. Niestety przez to wszystko moje włosy znów straciły swój blask i muszę o nie walczyć. Z pomocą przychodzi mi (poza oczywiście olejem lnianym) firma Garnier. Miałam już dwie odżywki od nich. Jedna była średniakiem, a druga z kolei niezłym hitem. Ale jak wiadomo, wypadało by coś zmieniać, żeby włosy się nie przyzwyczajały. Dlatego postawiłam na sprawdzony przez włosomaniaczki hit, który również i u mnie dał świetne rezultaty. Po więcej szczegółów zapraszam dalej ;)
Zacznijmy od obietnic producenta ;)
Garnier Fructis Oil Repair 3, to nowa ulepszona formuła. Odżywka zawiera trzy oleje: oliwa i awokado, które wnikają do wnętrza włosa aby naprawić wewnętrzne mikroubytki oraz olej shea, który odżywia na powierzchni włosów, nie obciążając ich i nie zostawiając ich tłustych. Innowacyjna formuła dostarczana podstawowych składników odżywczych twoim włosom i jednocześnie je wygładza. W rezultacie włosy będą bardziej elastyczne i będą się łatwiej rozczesywać. Produkt przeznaczony do codziennego stosowania.
Skład: Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Cetyl Esters, Niacinamide, Saccharum Officinarum Extract/Sugar Cane Extract, Olea Europaea Oil/Olive Fruit Oil, Trideceth-6, Chlorhexidine Digluconate, Limonene, Camellia Sinensis Leaf Extract, Linalool, Benzyl Salicylate, Benzyl Alcohol, Amodimethicone, Isopropyl Alcohol, Pyrus Malus Extract/Apple Fruit Extract, Pyridoxine HCl, Persea Gratissima Oil/Avocado Oil, Butyrospermum Parkii Butter/Shea Butter, Citric Acid, Butylphenyl Methylpropional, Cetrimonium Chloride, Citrus Medica Limonum Peel Extract/Lemon Peel Extract, Hexyl Cinnamal, Parfum/Fragrance (Fil C53911/1)  Źródło 
Odżywka zamknięta jest w żółtym, rzucającym się w oczy opakowaniu. Nie sposób ją przeoczyć na drogeryjnej półce. Szata graficzna jest typowa dla marki. Nalepki się nie poodklejały, nic złego się nie działo do samego końca. Standardowo z tyłu znajdziemy obietnice producenta oraz skład. Ja się zbytnio na składach nie znam, ale jak coś działa i nie robi mi krzywdy to jest w porządku. Zamknięcie jest na "klik", tak więc śmiało można ją przewozić. Otwór przez który wydobywamy odżywkę jest odpowiedni. Nie mam się do czego doczepić jeśli chodzi o kwestie techniczne. Odżywka jest delikatnie gęsta, przez co staje się wydajna. Potrzeba jej naprawdę niewiele by pokryć całe włosy. Miałam ją naprawdę spory czas, a jak wiecie włosy mam długie ;) Pachnie nieco cytrusowo. Jednak nie jest to zły zapach i większości powinien przypaść do gustu. Włosy jeszcze jakiś czas po myciu mają jej zapach.
Ale, ale przecież chodzi o działanie. Ja odżywkę stosuję zarówno "na szybko" jak i na trochę dłużej. Bywa, że nie mam czasu, więc nakładam ją dosłownie na chwilę i zaraz spłukuję. Natomiast gdy czasu jest więcej, nakładam ją na włosy, robię koczka i wchodzę pod prysznic i po 15 minutach spłukuję. W obu przypadkach spisuje się genialnie. Włosy są po niej odżywione, mięsiste, gładkie, nawilżone i sypkie. Czyli w zasadzie takie jak powinny być zdrowe włosy. Uwielbiam ją za ten efekt. Niestety jej jedynym minusem jest fakt, że włosy się do niej przyzwyczajają. Pod koniec już nie chciały z nią tak współpracować jak na początku. Dlatego polecam stosować ją przez jakiś czas, potem odstawić i zastąpić inną odżywką. Wówczas efekty będą ciągle takie same. Ja ją już wykończyłam i teraz planuję zakup czegoś innego. Zapewne do niej wrócę za jakiś czas bo jest bardzo dobra. Polecam wszystkim tym, którzy potrzebują kopa dla swoich włosów ;) Za tak śmieszną cenę, mamy genialną odżywkę, która podratuje nam (oczywiście tylko z wierzchu) nasze włosy. Ja dzięki niej mam włosy, które wyglądają zdrowo, choć jak wiadomo wcale takie idealne nie są.
Dostępność/Cena:
Rossmann, Natura, Kaufland, itp. (ok. 8zł /200ml)
Miałyście tą odżywkę? A może polecacie jeszcze jakąś, poza oczywiście Goodbye Damage i Karite ?? :) Piszcie! 
Buziaki :*

WholesaleBuying - oczekiwania kontra rzeczywistość.

12 grudnia 2015

Hej :* Zebrałam siły i jestem. Post piszę przed godziną 22, ale ważne, że znalazłam czas :D Nie będę się rozwodzić nad wstępem, tylko przechodzę do konkretów. Zamawianie na Chińskich stronach stało się w ostatnim czasie bardzo modne. Dlatego gdy dostałam propozycję współpracy ze stroną Wholesale długo się nie zastanawiałam. Z jednej strony po ostatniej porażce z zamówieniem nieco się bałam, ale z drugiej nie miałam w zasadzie czym ryzykować. Zaryzykowałam i wiecie co? Nie żałuję ;) Wtrafiłam się prawie idealnie. Ale od początku. Na przesyłkę trzeba było poczekać niespełna dwa tygodnie, więc uważam to za spory sukces. Z tak daleka to naprawdę niezły wynik. Wiem, że nieraz czeka się znacznie dłużej. Jak tylko do mnie dotarła, od razu wzięłam się za przymierzanie. A co z tego wynikło? O tym poczytacie dalej ;)
Sweterek   KLIK
Zacznę od rzeczy, która najbardziej mi się spodobała na stronie. Przepiękny sweterek z motywem panterkowego printu. Nigdy mi się chyba nie znudzi ten wzór ;) Na stronie wygląda na dość długi, więc nieco się obawiałam. W rzeczywistości nie jest wcale taki jak to jest pokazane. Jest standardowej długości z czego ogromnie się cieszę. Jednak te z Was, które zamawiały go bądź planowały zamówić, mogą być rozczarowane jeśli szukały czegoś dłuższego. Ja natomiast jestem bardzo zadowolona. Nie jest też taki szeroki jak na modelce, a dobrze dopasowany. Stał się moim ulubieńcem wśród swetrów jakie posiadam. Jest ciepły, wykonany z przyjemnego materiału. Panterkowy print delikatnie różni się od tego zaprezentowanego na stronie, jednak mimo to wygląda dobrze. Jestem jak najbardziej na tak ;)
Bluzka   KLIK
Drugi wybór to przepiękna bluzka na grubych ramiączkach. Nie powiem, różni się w rzeczywistości od tej, która ukazana jest na stronie. Różnica jednak nie jest jakaś bardzo ogromna, ale niestety widoczna gołym okiem. Przede wszystkim nie jest tak wyslimowana i wyprofilowana jak powinna. Wycięcia przy pachach również są dość spore czego na zdjęciach na stronie nie widać. Całe szczęście moja mama się tego podjęła i zmniejszyła tą szparę, bo niestety widać mi było część stanika. Teraz jest wszystko w porządku, jednak trzeba uważać. Dziewczyny z większym biustem mogły by mieć spory problem. Dodatkowo jak widzicie, różni się nieco od tego jaka powinna być. Mimo tego, skradła moje serce i ją uwielbiam. Będzie idealnie nadawała się zarówno na Wigilię jak i na jakąś imprezę.
Jajko 1        Jajko 2
Ostatnie są jajeczka do makijażu. Na dzień dzisiejszy nie potrafię się do nich jakoś szczególnie przekonać. Zamówiłam je z czystej ciekawości, jednak na razie wolę zdecydowanie pędzle. Może kiedyś się uda ;P Jedyne co mogę o nich powiedzieć, to to, że są wykonane dość fajnie, znacznie zwiększają swoją objętość pod wpływem namoczenia ich w wodzie i strasznie długo schną... Za jakiś (dłuższy raczej) czas postaram się o nich napisać coś więcej ;)

Tak więc widzicie jak wyglądało moje zamówienie z Wholesale Buying. Czy skuszę się ponownie? Tego nie wiem. Ciągle jestem chyba bardziej zwolenniczką kupowania ubrań stacjonarnie. O ile już kosmetyki czy buty zamawiam już przez internet (oczywiście tylko ze sprawdzonych stron) o tyle w przypadku ubrań staram się nie ryzykować. A Wy? Zamawiacie z takich stron? Jakie są Wasze wrażenia? Piszcie! :*