.

To już jest koniec... Coś się kończy, coś nowego zaczyna...

6 września 2017

Hej ;* I nadszedł ten dzień... Powiem Wam szczerze, że ciężko mi to wszystko przyszło. Z wielkim bólem serca, ale podjęłam tę ważną decyzję. Blog był częścią mnie, jakąś cząstkę właśnie tracę. Ale czuję, że robię dobrze. Od dłuższego czasu było mnie tu mniej, coraz rzadziej. Najpierw studia, potem dorosłe życie, za rok ślub. To wszystko oddalało mnie od Was i od tej strony. Nie ma sensu ciągnąć czegoś, co nie ma już przyszłości. Nie odczuwam już potrzeby pisania bloga. Sami wiecie, że to już nie to, co było te kilka lat temu, gdy zaczynałam swoją przygodę. Wiele blogerek odeszło ze swoich stron, blogosfera zaczęła się diametralnie zmieniać. Kiedyś wszystko było nastawione na pisanie, na czytelnika. Teraz niestety liczy się tylko zysk i jak największa ilość współprac, oczywiście tych z wyższej półki. Przykro mi patrzeć na to, jak wszystko podupadło. Przez te ponad pięć lat tutaj poznałam wielu wartościowych ludzi. Spotkania, kawki, sponatniczne zaczepianie na mieście. To jest ta część, którą będę miło wspominać. Miałam okazję też współpracować z wieloma wspaniałymi firmami. Dziękuję im również za to wszystko, za cierpliwość, za wspaniałości jakie przyszło mi testować. Dzięki temu znacznie rozwinęłam się w kierunku kosmetycznym. Dziś pracuję w drogerii i jestem bogatsza o te doświadczenia. Dziękuję też przede wszystkim Wam, moim czytelnikom. Gdyby nie Wy, nie było by mnie tu w tym miejscu. To dzięki Wam blog trwał, miałam dla kogo to robić. Przesyłam Wam wielkiego buziaka i dziękuję raz jeszcze, za to, że byliście. Mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję się kiedyś z Wami jeszcze zobaczyć.
Do zobaczenia! Ogromne buziaki! :***********
Dziękuję! ;*

Nowinki kosmetyczne w Rossmannie #1

6 sierpnia 2017

Hej hej :* Znów zawaliłam. Non stop chyba słyszycie to samo... Ale uwierzcie, dopiero puszcza mnie cały stres związany ze studiami. Do tego miałam małe problemy zdrowotne i wszystko na siebie jakoś się nakładało. Na razie jest dobrze i oby tak było ciągle. Poza tym, ostatnimi czasy w pracy mamy mnóstwo rzeczy do zrobienia i człowiek przychodzi tak zmęczony, że nawet nie ma siły by siadać przed laptopem. Jedynie co, ostatnio zaczęłam oglądać serial Sherlock (swoją drogą, już cały łyknęłam :( ) Gorąco polecam. Może na blogu ruszy mały "filmo/serialo/książko maniak"? :D Zobaczymy, bo chciała bym Wam przybliżyć bardziej kilka tego typu rzeczy. Ale, ale... Dzisiaj na rozluźnienie atmosfery wpadam do Was z nowym cyklem, który postaram się na bieżąco raz w miesiącu wrzucać. Nie każdemu udaje się złapać magazyn Skarb w Rossmannie (schodzą jak świeże bułeczki :D) i nie każdy lubi wersję online, więc postaram się co miesiąc wrzucać premiery kosmetyczne, jakie zawitały bądź zawitają na półkach. Ostatnio przychodzi do nas mnóstwo nowości, więc myślę, że fajnie będzie Was uprzedzać co i jak :) Zobaczymy jak się przyjmie ta seria ;) 
Mnie osobiście bardzo cieszą nowości do paznokci Long4Lashes (utwardzacz do pazurków już mam :D) i suche szampony Batiste w nowych odsłonach zapachowych ;) W zasadzie dużo jest nowości godnych uwagi. A Wam coś wpadło konkretnie w oko? Piszcie! Czekam też na opinię, czy podoba się Wam taka seria ;) Buziaki! :*

Nivea Kwiat Wiśni - olejek w balsamie.

9 lipca 2017

Hej ;* Uff, piszę już do Was jako Pani Magister. W końcu mam to za sobą i wiecie co? Dobrze mi z tym :D Pięć lat studiowania zleciało mi jak jeden dzień. Strasznie szybko i strasznie intensywnie. A ostatnie pół roku, to już dopiero było coś. Pisanie pracy magisterskiej, zaliczanie egzaminów, zmiana pracy... Działo się bardzo dużo, a i niestety blog na tym ucierpiał. Niemniej, już jestem, żyję i mam się dobrze. Choć przez ostatni tydzień, gdy przygotowywałam się do obrony, byłam ledwo żywa. Stres przed tym, że czeka mnie takie wydarzenie, zamiast motywować, demotywował. Zawsze miałam tak, że stres dawał mi mocnego kopa. Tym razem nauka szła mi w miarę dobrze, jednak ten stres obrócił się przeciwko mnie. Ale udało się, obroniłam tytuł i mogę zakończyć swoją edukację. Pewnie spytacie, co dalej? Odpowiem przede wszystkim, że na chwilę obecną nie planuję dalszej możliwości nauki. Chcę przede wszystkim odpocząć, nacieszyć się "wolnością" i zająć tym, na co nie było czasu. Dzisiaj, mimo niedzieli, wzięłam się za porządki. W przerwie oczywiście wpadam by coś dla Was naskrobać ;) Dziś o bardzo przyjemnym i pachnącym kosmetyku. Zapraszam do lektury1 :) :*
Olejek w Balsamie NIVEA® Kwiat Wiśni i Olejek Jojoba zapewnia Twojej skórze pielęgnację, o jakiej marzyłaś. Ten rozpieszczający zmysły, szybko wchłaniający się balsam zawiera drogocenny olejek jojoba, a jego formuła pozostawi Twoją skórę głęboko nawilżoną przez wiele godzin. Lekka konsystencja balsamu nie pozostawia kłopotliwej, lepkiej warstwy i sprawia, że Twoja sucha skóra zyskuje naturalny, gładki, promienny wygląd. Zmysłowy, delikatny zapach kwiatu wiśni obudzi Twoje zmysły. Stosuj do codziennej pielęgnacji i ciesz się gładką, nawilżoną skórą. Produkt przebadany dermatologicznie.
  • Zawiera cenny olejek jojoba
  • Zapewnia głębokie, 24-godzinne nawilżenie
  • Szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy
  • Przeznaczony do pielęgnacji skóry suchej i normalnej
  • Zapewnia skórze gładki i promienny wygląd  Źródło
Balsam zamknięty jest w zgrabnej, niedużej buteleczce z typową dla marki szatą graficzną. Prezentuje się dość przyjemnie na półce. Nic się nie ściera, nie niszczy. Opakowanie zamyka się na klik, co daje nam pewność, że nic się nie wyleje tam gdzie nie trzeba. Możemy go śmiało transportować, bez obaw, że coś się stanie. Nie mam się do czego przyczepić. Co do zapachu, ten jest obłędny. Czuć w nim nutkę wiśniową, choć nie jest to to, czego moglibyśmy się spodziewać. Mimo to, zapach przypadnie do gustu tym z Was, którzy lubią wisienki. Chciało by się rzec, że zapach jest taką wisienką na torcie ;)
O działaniu będzie mi się dość ciężko wypowiedzieć. Moja skóra nie jest wymagająca. O ile na twarzy muszę się gimnastykować, by ją zaspokoić, o tyle na reszcie ciała jest dobrze. Olejki w balsamach powinny sprawdzić się przy suchej skórze. U mnie takowa nie występuje. Niemniej jednak, balsam pozytywnie mnie zaskoczył. Wchłania się bardzo szybko, co teoretycznie przy olejku powinno być wręcz odwrotne. Podoba mi się to, ponieważ po wyjściu z kąpieli i wysmarowaniu ciała, zmywam makijaż, nakładam to i owo na twarz, a olejek już jest wchłonięty. Podoba mi się taka opcja. Czy nawilża skórę, tego nie jestem w stanie stwierdzić. Zapach też utrzymuje się na skórze dość długo, co jest dodatkowym atutem. W każdym razie, jest to przyjemny balsam, szybko się wchłaniający o cudnym zapachu. Mogę jak najbardziej polecić skórom niewymagającym mocnego nawilżenia. Jeśli chodzi o te bardziej wymagające, niestety się nie mogę wypowiedzieć. Jedyne czego mogę się przyczepić to cena, która jak na balsam może być trochę za wysoka ;)
Dostępność/Cena:
Drogerie / 18,99 (200ml) , 22,99 (400ml)

A Wy? Miałyście ten balsam? A może jakąś inną wersję zapachową? Piszcie! :*
Do następnego, buziaki :*

Isana olejek pod prysznic, czy może do mycia pędzli?

2 lipca 2017

Hej hej :* Dziś szybko, krótko i zwięźle. Z dniem dzisiejszym kończy mi się urlop, nad czym bardzo ubolewam. Powiem Wam szczerze, że nawet nie odpoczęłam. Cały tydzień staraliśmy się załatwiać sprawy związane z weselem (te, które już możemy, bo na dobrą sprawę został nam zaledwie rok...). Nie powiem, bo wszystko co chcieliśmy wiedzieć, to wiemy, mamy już podpisaną umowę z fotografem-kamerzystą i dj'em. Myślę, że dokonaliśmy najlepszego wyboru jakiego mogliśmy. Popytaliśmy też o kilka ważnych spraw, które będziemy załatwiać za kilka miesięcy, jednak plus minus dowiedzieć się mogliśmy. Tak więc urlop zleciał mi ekspresowo. Do tego wczoraj miałam na uczelni absolutorium, co bardzo mnie zestresowało i wymęczyło. Jak wiecie, na blogu jestem mniej, bo nie mam najzwyczajniej czasu. Mimo, że praca napisana i przyjęta, to obrona dopiero za tydzień. Od jutra ostro zaczynam brać się za naukę, więc w tym tygodniu raczej nic nowego nie napiszę... Ale już od przyszłego tygodnia poświęcam się tylko pracy i blogowym sprawom ;) Macie moje słowo. Ale gadanie, gadaniem, a recenzja czeka... :)

ISANA Olejek pod prysznic. Natłuszczające olejki pielęgnują suchą oraz wrażliwą skórę. Pantenol oraz witaminę E, chronią przed wysuszeniem. pH-przyjazne dla skóry, testowane dermatologicznie.
Składniki:
Glycine Soja Oil, Mipa-Laureth Sulfate, Laureth-4, Propylene Glycol, Parfum, Helianthus Annuus Seed Oil, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Aqua, BHT, Benzyl Alcohol, Citronellol. Źródło
Olejek początkowo nie zwrócił mojej uwagi. Zwyczajnie pod prysznic wolę żele. Niemniej jednak gdzieś obiło mi się o uszy, że jest całkiem niezły i niedrogi. Swą urodą mnie jakoś za serce nie chwycił, choć do tych złych też nie należy. Ot, zwyczajna plastikowa buteleczka jak żel pod prysznic, przezroczysta, zamykana na klik. Standard, rzec by można. Naklejka się nie odkleja, wszystko do samego końca wygląda estetycznie i schludnie. Nie wylewa się też na prawo i lewo, co jest niezmiernie ważne w tego typu produktach. Zapach ma przyzwoity, nawet ładny. Konsystencją nie różni się niczym od innych olejków. Jak to olej, jest olejowy (a masło maślane :D). Podsumowując, w kwestiach technicznych wszystko gra. Nie mogę się do niczego przyczepić.
Ale halo, przecież to olejek pod prysznic, a ja nie zamierzam nic w tym kontekście pisać. Pod prysznic go nie użyłam ani razu. Już tłumaczę dlaczego. Wiele z Was zapewne już miała z nim styczność. Olejek ten sprawuje się wręcz genialnie w kwestii mycia pędzli i gąbek do podkładu. Powiedzieć by się chciało, ideał wręcz. Od momentu jak go odkryłam, ciągle gości w mojej łazience. Jest średnio wydajny, ale cena też jest śmieszna. Bez promocji kosztuje 6,99, ale często można go wyhaczyć taniej. Jeśli chodzi o mycie pędzli, w duecie z brushegg sprawdza się dobrze. Pędzelki są domyte i pachnące. Najlepiej jeszcze wymieszać sobie na jajku olejek, z ulubionym żelem do mycia twarzy. Wówczas sukces i szybkość domycia gwarantowane ;) Solo oczywiście też jest dobrze. Ale, że ja aktualnie poza pędzelkami używam też gąbki do podkładu, tak też go wypróbowałam. Tutaj też jest dobrze, choć po całym myciu polecam jeszcze raz gąbeczkę umyć żelem. To tak tylko z ostrożności, żeby rano makijaż nam się za bardzo nie wytłuścił :D Z czystym sercem mogę Wam ten olejek polecił. Do tej pory nie znalazłam nic w tak śmiesznej cenie, co by doczyszczało tak dobrze akcesoria kosmetyczne :)

Dostępność/Cena: Drogerie Rossmann / 6,99zł(200ml)

A Wy? Miałyście ten olejek? A może znalazłyście coś równie dobrego? Piszcie! ;) :*

InstaMix - Maj w zdjęciach.

17 czerwca 2017

Hej hej :* Mamy już ponad połowę marca, a ja się obudziłam i wrzucam podsumowanie maja. Do tego od prawie miesiąca nie było mnie ani u Was, ani tutaj... Ale jestem usprawiedliwiona ;D Mogę już powiedzieć, że właśnie dzisiaj oddałam pracę magisterską podbitą przez promotora, do dziekanatu ;) Teraz tylko pozostaje napisać w środę ostatni egzamin i czekać na obronę. Jestem szczęśliwa jak małe dziecko ;) Powiem Wam szczerze, że to dziwne uczucie, nie mieć już prawie szkoły na głowie. No, ale w końcu musiał nadejść ten czas. Najbardziej będzie mi szkoda chyba mojej zgranej grupy. Mimo, że to studia zaoczne, jakąś tam więź się nawiązało. Zostaną za to super wspomnienia, których nie zabierze mi nikt :) Ale jak zwykle się rozpisuję, a podsumowanie czeka. Chociaż w zasadzie moja nieobecność od połowy maja była spowodowana właśnie tym. Każdą wolną chwilę wykorzystywałam na pisanie... Życie, jak to mówią ;) Sama wiedziałam na co się piszę ;)
Jak widać, maj był dość intensywny. Zaczęło się majówką, a skończyło pracą magisterską... :D
1.Pierwszy dzień maja rozpoczęliśmy genialnie wraz z przyjaciółmi. Dawno w to nie grałam, a przez to wszystko, sami kupiliśmy Monopoly. Bo to na zdjęciu jest właśnie ich.
2.Szafa Astor na dobre zniknęła z Rossmanna... Przez to, były mega wyprzedaże ;)
3.Uzależniłam się chyba od herbat. Ciągle kupuję nowe. Kocham te różnorodne smaki.
4.Tak mnie pokręciło. Zrobiłam sobie loki, z których szybko zostały tylko fale...
5.Zakupki po raz kolejny. Konturówka z GR i wosk do kominka z Organique. Swoją drogą jeszcze nie odpalany :D
6.Najpierw kino i "Obcy: Przymierze" a potem jak to mówią "Do Mac'a na kurczaka" :D Swoją drogą, genialny film, szczerze polecam.
7.Chyba jakiś rasowy gołąb :D Pierwszy raz takiego widziałam ;D
8.Uwielbiam przesiadywać w naszym parku. Jest piękny, cichy, a w upalne dni po prostu idealny bo nad rzeką ;)
9.Kolejna niespodzianka od Nivea. Tym razem balsam do ciała o cudownym zapachu <3
10.Nasz podwórkowy kotek *.*
11.A tu kot z Kauflandu. Czekamy teraz na Osiołka :D
12.Na zakończenie moje ostatnie męczarnie.... ;)

Maj należał do jednego z tych intensywniejszych miesięcy. Teraz powinno być tylko lepiej. Praca napisana, oddana, więc pora oddać się innym rozrywkom. Pisanie tutaj dla Was, seriale i książki. To coś, co tygryski lubią najbardziej ;) Tak więc trzymajcie mocno kciuki, żeby teraz było już tylko z górki.
Do następnego! :* :)

Przegląd aktualnej pielęgnacji włosów wysokoporowatych.

25 maja 2017

Hej hej :* I jak tam, obkupione na promocji w Rossmannie? Ja nie powiem, też skorzystałam. Kupiłam dwa żele do twarzy dla mojego N. czarną maskę z Evree i krem do twarzy z Nivea. Niestety krem już po pierwszym użyciu okazał się dla mnie bublem, a maska całe szczęście na razie spisuje się bardzo dobrze. Szkoda, wielka szkoda bo na krem liczyłam bardzo. Miał być matujący i utrzymać makijaż w ryzach a niestety świecę się po nim jeszcze szybciej, a podkład z nim w ogóle nie współgra. Trudno się mówi, zużyję do stóp :D Niemniej jednak ważną rzeczą są też dla mnie włosy. Zawsze miałam je długie, zadbane i były moim atutem. Po wielu nieudanych eksperymentach jednak nie były w dobrym stanie. Musiałam zacząć mocno działać by przywrócić im dawną świetność. W walce o piękne włosy pomagają mi kosmetyki, o których dzisiaj pokrótce postaram się Wam opowiedzieć.

1.Najważniejsze w mojej pielęgnacji jest olejowanie. Bo to olej przywraca włosom ubytki w strukturze. Swego czasu udało mi się wrzucić na bloga serię o olejowaniu z czego jestem niezwykle dumna. Możecie ją zobaczyć klikając w menu "Olejowanie włosów". Ja jestem posiadaczką włosów niestety wysokoporowatych, ale naturalny blond ma to do siebie. W chwili obecnej najlepiej sprawdza się u mnie olej lniany. Staram się go nakładać minimum raz w tygodniu przed myciem. Najlepiej sprawdza się u mnie nałożony na około godzinę, dwie na suche włosy. Wówczas mogę się cieszyć pięknymi zdrowymi włosami. Nałożony na całą noc niestety nie daje takich efektów.
2.Kolejnym krokiem jest szampon. Ten z Nivea używałam do częstego mycia, czyli co dwa dni. Niestety dobija już dna, z czego jest mi przykro. Pełną recenzję możecie przeczytać TUTAJ. Bardzo się polubiliśmy. O szamponie z Joanny pisałam dwa lata temu w TYM Poście. Wówczas miałam wobec niego inne oczekiwania. Liczyłam na ograniczenie przetłuszczania włosów. Tego zadania nie spełnił i wtedy pisałam, że do niego nie wrócę. Powiem Wam, że zupełnie o nim zapomniałam i przypadkowo sięgnęłam po niego raz jeszcze, ale w celu zmywania oleju. Jako czyścik jest świetny. Zmywa bardzo dobrze olej więc nie muszę martwić się o tłuste kłaczki. DO codziennego mycia odradzam, ale jako szampon oczyszczający do zmywania olejów jak najbardziej.
3.Po myciu musi być oczywiście dobra odżywka, bądź maska. Odżywki używam po każdym myciu, więc zacznę od nich. Aktualnie używam niezastąpionej jak do tej pory odżywki Garnier Ultra Doux. Pełną recenzję znajdziecie TUTAJ. W międzyczasie zaliczam drobne zdrady, bo nie chcę włosów przyzwyczaić. Niemniej jest to pewniak, którego zawsze będę polecać. Nie udało mi się do tej pory znaleźć nic lepszego. Na ostatniej promocji 1+1 zaopatrzyłam się w nią właśnie, oraz w nowość w mojej pielęgnacji odżywkę z olejkami. Ta druga ciągle czeka na swoją kolej i liczę, że będzie równie dobra.
4.Na koniec zostawiłam maskę. Tą używam raz w tygodniu. Maski Kallosa są znane w blogosferze nie od wczoraj. Lubię ją, bo jest treściwa i działa przyzwoicie na moje włosy. Daje im odżywienie i gładkość. Lubię ją, ale zużywanie jest toporne bo wystarczy niewielka ilość. Jeśli planujecie zakup jakiejkolwiek maski Kallosa, polecam zaopatrzyć się w mniejszą wersję, bo te litrowe ciężko zużyć w całości. Niebawem postaram się wrzucić pełną recenzję.

A jak wygląda Wasza pielęgnacja? Macie któryś z tych kosmetyków? Piszcie! :*

Rossmann - Promocja "2+2Gratis" na pielęgnację twarzy!

17 maja 2017

Hej hej :* Dziś, krótko i zwięźle. Pewnie część z Was już wie, a może i nie wszyscy, więc postanowiłam napisać i ja. Już od 20 maja, Rossmann rusza z kolejną wielką promocją. Ledwo uporaliśmy się z "-49% na kolorówkę", a tutaj znów z grubej rury :D Jeśli nadal nie wiecie, co kupić mamie na dzień matki, a fotoksiążka jednak do Was nie przemawia, to może tutaj coś Wam wpadnie ;) Swoją drogą, Rossmann coraz częściej wychodzi naprzeciw klientom, robiąc coraz to ciekawsze promocje. Ja sama z nich korzystam, bo są naprawdę ciekawe. Niedawno wspomniane wyżej "-49%", wcześniej jeszcze 1+1 gratis na żele, odżywki, szampony, dezodoranty i perfumy, promocja na chemię domową przed świętami. Ciekawe co będzie następne? :) W sumie zbliża się dzień ojca, więc może coś w tym kierunku? Warto być czujnym ;)
Wzmianka o promocji znajduje się w najnowszym Skarbie. Promocja obowiązuje od 20 do 30 maja TYLKO dla zarejestrowanych członków Klubu Rossmann.
"*Promocja obowiązuje w dn. 20-30.05.2017 lub do wyczerpania zapasów. Rabat "+2Gratis" dostępny jest tylko jeden raz dla zarejestrowanych członków Klubu Rossmann posiadających wirtualną kartę Klubu, przy zakupie co najmniej czterech różnych kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Szczegóły i regulamin na rossmann.pl/klub."

Co warto kupić? Myślę, że na pewno nowości marki Evree. Sama planuję zakup czarnej maski z Evree. Do tego nowości Lirene "C+D", maski czysta glinka z L'Oreal, i wiele innych. Ja zamierzam skorzystać z promocji, a Wy? :)

Insta Mix - Podsumowanie kwietnia w zdjęciach.

11 maja 2017

Hej, hej :* Zapłon to ja mam :D Maj już prawie w połowie, a ja dopiero wpadam z podsumowaniem kwietnia. Tak właśnie jest, ostatnio mam spory poślizg jeśli chodzi o blogowe sprawy. No, ale niestety praca magisterska sama się nie napisze. Należę do tych osób, które wszystko zostawiają na ostatnią chwilę. Dziwne to, ale stres mnie w pewnym sensie motywuje do działania. Im bliżej obrony, tym bardziej się spinam i piszę ;) Do tego wpadam w przerwie między robieniem kolejnego referatu na zaliczenie... Stąd też moja mała absencja tutaj i u Was. Obiecuję, że jak to wszystko się unormuje, wrócę do normalnego trybu. Niemniej jednak, dzisiaj wpadam z szybkim podsumowaniem kwietnia w zdjęciach. Dziś nietypowo, bo aż 12 migawek z tego co się u mnie działo. Nic nie poradzę, miesiąc intensywny to i zdjęć jest trochę więcej ;)
1.Piękny początek kwietnia ;) Cudowny zachód słońca u rodziców na działeczce.
2.Studiowanie czasem jest ciekawe :D 
3.W kwietniu również dołączyłam do grona przyjaciółek Nivea. Świetna przygoda.
4.Nowości w pielęgnacji. Niedługo trochę więcej o tych produktach.
5.Wiosennie na działce *.*
6.Kolejna paczka przyjaciółki Nivea <3 Rozpieszczają nas.
7.Wielkanocne babki. Piekłam je po raz pierwszy w życiu i o dziwo wyszły super.
8.Wielki szał na Glamour z gąbką Blend it! Macie swoją? Ja żałuję, że nie udało mi się dorwać jeszcze jednej.
9.Nowy nabytek. Dwutlenek tytanu, to świetny wybielacz dla zbyt ciemnych podkładów.
10.Wizyta u weterynarza. Coroczne szczepienie nas czekało. W ten weekend niestety znów nas czeka kolejna wizyta, bo rana po szczepieniu nieco się babrze :(
11.Powrót do comiesięcznej aktualizacji włosowej.
12.I na koniec smaczki z Rossmann'a. Skusiłam się na promocję -49%, choć dwie pomadki Wibo poleciały już do siostry.

A u Was jak tam w kwietniu? Dajcie znać i wrzucajcie linki do swoich podsumowań ;) Buziaki :*

Na dzień Matki? Fotoksiążka! Idealny prezent dla idealnej kobiety. + Kupon rabatowy 47% dla Was!

6 maja 2017

Hej, hej :* Dziś wpadam do Was z małą inspiracją. Dzień Matki już niedługo, a Ty dalej nie masz pomysłu co by tu zrobić czy kupić dla tej wyjątkowej kobiety? Też miałam ten dylemat. Ciągle te same, oklepane pomysły, ciągle czy to perfumy, czy jakiś krem, ale ile można? Chciałam w końcu dać swojej mamie coś innego, wyjątkowego, specjalnie dla niej. W ten sposób trafiłam na stronę printu.pl gdzie można zrobić spersonalizowaną fotoksiążkę. Tak, pomyślałam. To byłby strzał w 10! Coś tylko dla niej, jedynego w swoim rodzaju... Oczywiście, miałam pewne obawy, ale czy słusznie? Zapraszam dalej.

Swoją fotoksiążkę zrobiłam bardzo szybko. Strona jest przejrzysta, czytelna i bardzo łatwa w obsłudze. Na początku wybieramy sobie rozmiar książki, formę papieru i okładki. Następnie przechodzimy do tej przyjemnej części, czyli ustawiania zdjęć według własnej wizji. Ja robiłam fotoksiążkę wraz z siostrą, która była dla mnie małym hamulcem :D Zdjęć miałyśmy mnóstwo, a trzeba było to jakoś powybierać... Tworzenie książki było najprzyjemniejszym aspektem.
Samo tworzenie projektu jest banalnie proste tak jak już pisałam. Wrzucacie swoje zdjęcia na dolnym pasku, po czym dodajecie je na strony Waszej fotoksiążki. Możecie dodatkowo jeszcze personalizować książkę, dodając własne wierszyki, jakiegoś rodzaju obrazki dostępne na stronie itp. Powiem Wam szczerze, że jest to super zabawa, a i efekt jest cudowny. Ja posiadam dwie fotoksiążki, jedną dla Mamy, a drugą własną ze zdjęciami-pamiątkami. Całość jest robiona bardzo szybko, przesyłka też była w tempie ekspresowym. Niecały tydzień musiałam czekać na realizację oraz dostawę książki. Biorąc pod uwagę, że jednak jest to trochę drukowania i zabawy, jestem pod wrażeniem tak szybkiej realizacji.  Jeśli miała bym być szczera, jestem bardzo zadowolona. Stwierdziłam już z moim N., że po ślubie zamówimy sobie taką wspólną książkę. Zdjęcia są dobrej jakości, a spersonalizowana książka jest pamiątką na całe życie. Jeśli nadal macie dylemat co kupić na prezent dla Mamy, nie zastanawiajcie się. Na pewno będzie to prezent jakiego jeszcze nie miała ;)
Dodatkowo, mam dla Was kupon rabatowy AŻ 47%!!! Oznacza to, że po wejściu w link: https://printu.pl/lp/angietrucco/ możecie odebrać swój rabat i zamówić taką fotoksiążkę prawie o połowę taniej ;) Myślę, że warto skorzystać ;)
A może już macie swoją fotoksiążkę? Dajcie znać! :*

Nivea hairmilk. Mleczna kąpiel dla włosów.

3 maja 2017

Hej :* Trochę się opuściłam, ale już jestem. Teraz ciężko będzie mnie złapać, bo za jakieś dwa miesiące mam obronę pracy magisterskiej... Ale postaram się w miarę systematycznie tutaj pisać. W razie jednak, gdyby mnie nie było zbyt długo, możecie mnie szukać na instagramie. Niemniej dzisiaj jestem i chciałam Was zaprosić na recenzję trzech produktów, które dostałam w ramach bycia przyjaciółką marki Nivea. Paczka mocno mnie zaskoczyła, a tym bardziej to, jak produkty były zapakowane. Siedziały sobie grzecznie w przepięknym kartonie po "mleku". Pomysł super, zaskoczenie jeszcze większe. Z ochotą przystąpiłam więc do testów tego trio. Ciekawi jesteście jak się sprawdziły wszystkie produkty?
Na początek może coś niecoś od samego producenta na temat tych gagatków:

NIVEA® Mleczny szampon pielęgnujący do włosów o strukturze normalnej Hairmilk zapewnia skuteczną regenerację włosów, bez ich obciążania, wyraźnie poprawiając ich kondycję, a tym samym – wygląd. Formuła mlecznego szamponu z naturalnymi proteinami mleka i Euceritem® delikatnie oczyszcza włosy i wzmacnia je od wewnątrz. Starannie dobrane składniki sprawiają, że włosy stają się mocniejsze, wyraźnie odżywione i bardziej miękkie w dotyku. Pielęgnująca formuła szamponu w bardzo efektywny sposób poprawia kondycję włosów wypełniając ubytki w ich strukturze i w ten sposób chroni je przed dalszym zniszczeniem i szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Dla zapewnienia optymalnego efektu, stosuj razem z NIVEA® Mleczną odżywką pielęgnującą do włosów o strukturze normalnej Hairmilk.
NIVEA® Ekspresowa odżywka regenerująca do włosów o normalnej strukturze Hairmilk z naturalnymi proteinami mleka pielęgnuje i odbudowuje każdy kosmyk włosów, bez ich obciążania. Włosy zyskują wspaniały wygląd i zupełnie nowe życie. Odżywka głęboko pielęgnuje włosy i ułatwia ich rozczesywanie. Formuła mlecznej odżywki zawiera proteiny mleka oraz Eucerit® , dzięki czemu włosy natychmiast odzyskują blask i stają się bardziej sprężyste. Odżywka chroni przed uszkodzeniami termicznymi, zwiększa objętość włosów i zapobiega ich łamaniu się.
NIVEA® Mleczna odżywka pielęgnująca do włosów o strukturze normalnej Hairmilk z naturalnymi proteinami mleka pielęgnuje każdy kosmyk włosów, bez ich obciążania. Włosy zyskują wspaniały wygląd i zupełnie nowe życie. Formuła mlecznej odżywki zawiera proteiny mleka oraz Eucerit, dzięki czemu intensywnie regeneruje włosy i wzmacnia je od wewnątrz. Składniki zawarte w odżywce wypełniają ubytki w strukturze włosa i dzięki temu chronią Twoje suche i zniszczone włosy przed dalszym zniszczeniem. Dla zapewnienia optymalnego efektu, stosuj razem z NIVEA® Mlecznym szamponem pielęgnującym do włosów o strukturze normalnej Hairmilk. Źródło
A co o tych trzech produktach myślę ja? Zacznę może od opakowań. Są oczywiście standardowe dla marki, zrobione w ciekawy sposób i przyciągające wzrok. Na półce w sklepie nieco się wyróżniają. Niebieskości jak przystało, są tutaj zachowane. Zarówno szampon jak i odżywka do spłukiwania mają dobre zamknięcia na klik, dzięki czemu produkty nie wyleją nam się podczas transportu. Odżywka b/s też jest dobrze zabezpieczona. Nie mam się tutaj do czego doczepić. Napisy się nie ścierają, nawet po częstym kontakcie z wodą. Wszystko wygląda estetycznie. Co do zapachu, całość jest niezwykle mleczna i ujmująca. Kocham standardowy zapach kremu Nivea, a tutaj ten zapach jest jeszcze bardziej intensywny i bardziej słodki. Zakochałam się w nim *.* Jeśli jesteście fankami mlecznych kosmetyków, tutaj firma Was nie zawiedzie. 
Ale w tym wszystkim najważniejsze jest działanie. Zacznę od kosmetyku, który najbardziej mi podpasował, czyli szampon. Pieni się bardzo dobrze, przez co jest wydajny. Myślałam, że szybciej się skończy, ale jakoś mu się nie spieszy :D Dobrze oczyszcza włosy, choć po pierwszym użyciu miałam wrażenie, że są one niedomyte. Nic bardziej mylnego. On po prostu pielęgnuje włosy, przez co po wysuszeniu są miłe w dotyku i nie obciążone. Jestem pozytywnie zaskoczona. Zapewne jeszcze do niego wrócę :)
Odżywka do spłukiwania jest też ciekawym produktem. Moje włosy lubią treściwe kosmetyki i takie, które mocno je odżywią. No cóż, taka uroda blondynek. Tutaj odżywka spisała się przyzwoicie. Nie jest to jakieś mocne nawilżenie, ale też tragedii nie ma. Jest lekka, dla cieńszych włosów może i sprawdziła by się jeszcze lepiej. Ja mam włosy grube, więc tutaj ciężko mi się określić. Nawilża włosy w stopniu średnim i przede wszystkim pięknie pachnie. Zapomniała bym też wspomnieć o tym, że bardzo ułatwia rozczesywanie moich niesfornych kosmyków ;)
Najmniej polubiłam się z odżywką b/s. Ja takich kosmetyków raczej nie używam, bo najzwyczajniej na świecie, są dla mnie za lekkie. Jak pisałam wyżej, lubię treściwe kosmetyki, więc tutaj odżywka nie zrobiła prawie nic. Dlaczego prawie? Bo ułatwiła rozczesanie włosów po oczyszczającym szamponie ;) I tutaj niestety u mnie działanie się skończyło. Ale wiem, że u mojej siostry radzi sobie lepiej, ale dlatego, że ma mniej wymagające włosy. Dlatego, jeśli lubicie takie lekkie odżywki bo macie zdrowe włosy, polecam jak najbardziej ;) Jednak do bardziej wymagających, lepiej sprawdzi się ta do spłukiwania.

Miałyście to trio? Jak się spisało? Piszcie! ;)