.

Mariza- rozświetlający róż do policzków nr.11 Słoneczna brzoskwinia.

29 stycznia 2013

 Hej ;] Żyję,żyję :D Trochę mnie tu nie było. A powód jest oczywisty. Sesja. Zaczęła się wszechobecna sesja, która niestety mnie nie ominęła. Dzisiaj przychodzę z recenzją różu od Marizy. Chcę się wyrobić w miarę szybko z recenzjami, bo jak pamiętacie, trochę kosmetyków do testów dostałam. :D Post miał ukazać się już wczoraj, jednak mój Ukochany zrobił mi małą niespodziankę i wpadł z niespodziewaną wizytą :) Mam nadzieję,że dzisiaj już post ukaże się w całości :D A poza tym co jeszcze u mnie? Dopadło mnie przeziębienie :( Dzisiaj rano jak wstałam, nie byłam w stanie wykrztusić słowa. Nie mogło mnie dopaść wcześniej? :D A nie teraz, jak mam w większości wolne.. ;] Ale nie smęcę Wam i zapraszam do recenzji :)
 
 Zacznę od opakowania. Róż dostajemy w okrągłym pudełeczku przypominającym nieco cień do powiek. Z tego co widzę w katalogu, cienie do powiek znajdują się w identycznych opakowaniach. Jest ono plastikowe, odkręcane i trwałe. Nie powinno samo otwierać się w kosmetyczce czy torebce. Nie mamy na nim informacji ile g produktu otrzymujemy. Również w katalogu takiej informacji nie znajdziemy. Z tyłu znajduje się skład oraz kontakty do producenta. Na składach się nie znam, więc na ten temat się nie wypowiem. Nie widzę jednak w nim parabenów co jest dużym plusem.
 Kolor jaki posiadam to Słoneczna brzoskwinia (nr.11). Jest to jak widać odcień delikatny, brzoskwiniowy. Dosyć dobrze napigmentowany. Kolor sprawdzi się raczej dla jaśniejszych cer. Nada jej blasku, promienności. Jak nazwa wskazuje, ma być to rozświetlający róż do policzków. I tu się zgodzę. Fajnie rozświetla i nadaje blasku naszej buźce.Musimy jednak uważać, żeby nie przesadzić. Pigmentacja jest dosyć mocna, więc najlepiej zdmuchnąć nadmiar różu z pędzla. Konsystencją przypomina bardzo puder w kamieniu. Choć jest troszkę mniej zbity. Przy nabieraniu bardzo się kruszy, więc musimy uważać, by nie pobrudzić wszystkiego wkoło. Zapach jest nieco chemiczny. Nie wyczuwalny podczas aplikacji i na twarzy. Dopiero przy naprawdę mocnym wąchaniu, wyczujemy nutkę chemii. Co do trwałości. Gdy nie będziemy ruszać twarzy palcami, chustką itp. utrzyma się do kilku godzin. Jeśli jednak mamy tendencję do dotykania twarzy, musimy liczyć się z tym,że dosyć szybko nam zejdzie. Część z Was wie,że za różami nie przepadam. Wolę zdecydowanie bronzery. Jednak ten róż ma kolor idealnie do mnie pasujący. Zagości na długo w mojej kosmetyczce, gdyż jest szalenie wydajny :)

Dostępność/Cena:
Konsultantki Marizy,  www.i-mariza.pl  /  Cena katalogowa: 13,90 zł

Produkt całkiem przyjemny :)
Miałyście ten róż? Jakie są Wasze odczucia? :)
  (Dziękuję ślicznie za tyle obserwatorów i wejść :))

Czysto prywatnie - czego słucham? :)

21 stycznia 2013

Hej ;]
Dziękuję Wam przede wszystkim za porady pod poprzednim postem ;) Nie spodziewałam się,że aż tyle z Was mi pomoże :) Teraz mam spory problem bo dosyć dużo fajnych podkładów mi zaproponowałyście :D Jako,że posty czysto prywatne też się przydadzą raz na jakiś czas, dzisiaj w przerwie od nauki na egzamin postanowiłam taki post dodać :)
Jak wiecie, albo i nie muzyką jaką słucham są w większości smutasy. :] Jakoś tak lubię sobie je puścić na cały regulator, położyć się pod ciepły kocyk z ciepłą herbatką :) Ale zapewniam, psychologa nie potrzebuję :D Dzisiaj chciałam Wam pokazać to, czego ostatnio non stop słucham :)
(Kolejność czysto przypadkowa).

Są wśród Was miłośniczki smutasów? :D Czego słuchacie? :))
Trzymajcie jutro za mnie kciuki. Mam pierwszy egzamin :D

Poszukiwanie podkładu idealnego.

20 stycznia 2013

Witajcie :)
Dzisiaj post dosyć nietypowy. Mianowicie mam do Was ogromną prośbę. :) Wiem,że wiele z Was przetestowało już kilka lepszych i gorszych podkładów. Ja przyznam się szczerze,że podkład to dla mnie czarna magia :D Ale,że moja cera jest kapryśna i podkład stał się niezbędny, chciałam znaleźć coś idealnego dla siebie :) Mianowicie z przyzwoitym kryciem, przystępną ceną, zadowalającą trwałością.
Znacie jakiś podkład godny polecenia? :)

Mariza- Rozświetlająca pryzma do makijażu.

16 stycznia 2013

Heloł :) Jak Wam mija tydzień? :) Ja już dzisiaj mam wolne ;] Miałam tylko jeden jedyny wykład na 8 rano i teraz caaały dzień mogę się lenić ;] Pominę fakt, że jestem strasznym śpiochem i wstawanie ok. 6 nie jest moim zwyczajem. Ale jak mus to mus. Przynajmniej już jeden wpis do indeksu mam :) A korzystając z wolnego czasu, zaprezentuję Wam kolejny produkt od Marizy. Ostatnio ciągle monotematyczne posty, ale tego typu kosmetyki testuje się dosyć szybko, więc mogę już o nich co nieco powiedzieć. Drugą sprawą jest fakt,że są one dosyć ciekawe i myślę,że warte polecenia. Dzisiaj na tapetę idzie Rozświetlająca pryzma do makijażu :)
Kilka informacji od producenta oraz skład.

Zacznijmy od opakowania. Pryzma znajduje się w plastikowym (?) ale dosyć solidnym pudełeczku. Na wieczku znajdujemy nazwę firmy. Myślę, że napisy dosyć szybko się pozdzierają. Z tyłu znajdziemy kilka informacji od producenta i rzecz jasna skład. Nie będę się w niego zagłębiała, gdyż w tej kwestii jestem kompletnym laikiem. Pudełeczko jest dosyć ciężko otworzyć. Trzeba dojść do pewnej wprawy, ale na początku trzeba uważać, by nie zrobić sobie krzywdy. Jest to zarówno plus jak i minus. Z jednej strony musimy uważać, by nie złamać paznokci, ale z drugiej mamy pewność,że nie otworzy się podczas transportu czy w torebce :) Wieczko jest przezroczyste, dzięki czemu widzimy zawartość pryzmy.
Wszystkie kolory zmieszane ze sobą.
Myślę,że zdjęcia najlepiej oddają wszystko :)
 Znajduje się w niej pięć kolorów. Można ich używać osobno, bądź też zmieszać ze sobą. Ja używam wszystkich razem jako bronzer, a najciemniejszy kolor do podkreślenia brwi :) Na brwiach trzyma się przez prawie cały dzień. Nie musimy się martwić o ewentualne poprawki. Natomiast jako bronzer schodzi po kilku godzinach, ale nie zostawia plam. Schodzi w miarę równomiernie. Podczas aplikacji musimy uważać, gdyż po pociągnięciu po niej pędzlem, zostaje nam nieco pyłku na pryzmie. Najlepiej jest go delikatnie wybrać pędzlem. Podczas aplikacji na twarz należy nakładać go ostrożnie, gdyż łatwo można przesadzić z ilością i zrobić sobie krzywdę :D Nie polecam stosować na większą powierzchnię twarzy, gdyż pryzma posiada drobinki brokatu. Nie są to jakieś wielkie drobiny, ale widać ich świecenie się ;] Nie myślcie,że jest to efekt bombki choinkowej, o nie ;] Ja osobiście bardzo lubię taki efekt. Nie jest nachalny, ale też podkreśla moje kości policzkowe. W makijażu lubię postawić akcent na policzki. Dlatego wszelkiego rodzaju bronzery, czy pudry brązujące uwielbiam ;] Efekt na buźce jest całkiem przyjemny ;] Choć nie ukrywam,że będę szukała bronzera bez drobinkowego w kolorze zimnego brązu. Jestem mega bladziochem, ale taki kolor zdecydowanie byłby dla mnie. Pryzma towarzyszy mi prawie codziennie od pewnego czasu i nie zrobiła mi krzywdy. Oczywiście używam jej naprzemiennie z kuleczkami rozświetlającymi, o których niebawem też naskrobię parę słów ;) Pryzma jest szalenie wydajna. Używam jej już jakiś czas, a ubytku nie widać :) Jeśli lubicie błyszczeć (ale nie tandetnie :D ) to polecam zapoznanie się z tą pryzmą :) Cena jest przystępna, więc warto wypróbować. A może to akurat to? :)

 Dostępność: Konsultantki Marizy /  www.i-mariza.pl
Cena katalogowa:  14,80 zł

Miałyście tą pryzmę? Jaka jest Wasza opinia? :)

Dziękuję Sandrze i firmie Mariza za udostępnienie kosmetyku do testów. Fakt, iż dostałam produkt nieodpłatnie, w żaden sposób nie wpłynął na moją recenzję.

Mariza - Lakier do paznokci Brilliant - moja nowa miłość :)

14 stycznia 2013

 Heloł :) Jak Wam minął weekend? :) Mi całkiem przyjemnie ;] Dokładnie dzisiaj mijają też trzy lata jak jestem z moim Ukochanym :) Jak ten czas szybko leci.. Też za niecały miesiąc stuknie mi dwadzieścia lat... Jestem przerażona... :D Już nie będzie naście :( No,ale mówi się trudno... ;D Na dzisiaj przygotowałam dla Was post o kolejnej perełce od Marizy. Jeśli czytałyście poprzednią notkę to wiecie,że kredka wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Dzisiaj przedstawię Wam lakier do paznokci Brilliant, który podbił moje serce od pierwszego pomalowania ;D Zapraszam do lektury :)
 
 Lakier dostajemy w 10 ml buteleczce. Design jest całkiem przyjemny dla oka :) Na przodzie znajdziemy nazwę firmy oraz lakieru. Jest to niebieski lakier bez numerka z serii Brilliant. Szkoda,że lakiery nie mają swoich numerków bądź nazw. W każdym razie nie jest to aż tak uciążliwe. Wybrałam sobie kolor niebieski, gdyż wyróżniał się na tle innych. Na tylnej części znajdziemy informację o tym w jaki sposób pomalować paznokcie, by lakier dobrze się trzymał. Znajduje się tam również informacja o producencie, oraz pojemność lakieru. Pędzelek jest dosyć standardowo ścięty. Dla moich paznokci jest w sam raz. Lakier przy aplikacji nie bąbelkuje ani nie smuży. Malowanie nim paznokci to sama przyjemność :) Wysycha w tempie ekspresowym. Dosłownie! :) Gdy skończyłam malować drugą rękę, pierwsza była już niemalże sucha. Przy innych lakierach myślałam,że nie schną z winy mojej płytki. A jednak nie. Z moją płytką jest wszystko w porządku :D
Zdjęcie z lampą.
Również zdjęcie z lampą.
 I teraz najważniejsze :) Jak lakier prezentuje się na paznokciach. Jak widzicie na powyższych zdjęciach, lakier prezentuje się fenomenalnie ;) Ostatnimi czasy obudziła się we mnie sroka, więc uwielbiam wszystko co się świeci i błyszczy. Ten lakier w sztucznym świetle przepięknie się błyszczy. Niebieska baza ma zatopione w sobie mnóstwo drobinek. Jeśli się nie mylę jest to wykończenie shimmerowe. Lakier w buteleczce wygląda identycznie jak pomalowane nim paznokcie. Kryje idealnie przy dwóch warstwach. Nie trzeba dodawać trzeciej. Nie smuży i nie bąbelkuje jak już wyżej pisałam. Schnie ekspresowo. Bez bazy czy jakiegokolwiek topu wytrzymuje do trzech dni. Pod koniec trzeciego dnia zaczynają nam się ścierać końcówki, a gdzieniegdzie lekko odpryskuje. Z topem zapewne przetrwał by dłużej. Ale uważam,że trzy dni to całkiem dobry wynik. Tym bardziej,ze na moich paznokciach ciężko by jakiś lakier trzymał się dłużej. Zmywa się bezproblemowo. Nie trzeba bawić się w folię i te sprawy :) Zwykły zmywacz świetnie sobie z nim radzi. I co najważniejsze. Nie odbarwia płytki! Bardzo się tego bałam, ale lakier miło mnie zaskoczył. Jak wiadomo mnóstwo niebieskich lakierów ma tendencje do odbarwiania. Ten jednak nie zrobił mi krzywdy :) Osobiście bardzo polecam. Już teraz wiem,że zaopatrzę się jeszcze w różowy lakier z tej serii. Jednym słowem przepadłam :D Mariza pozytywnie mnie zaskakuje ;)

Cena katalogowa:  11,99  (Obecnie 9,50) / 10 ml
Dostępność: Konsultantki Marizy /  www.i-mariza.pl

Jeśli tak jak ja uwielbiacie błyszczące paznokcie, lakier jest w sam raz dla Was :)

Miałyście któryś z tych lakierów? Jakie są Wasze odczucia? :)

Dziękuję Sandrze i firmie Mariza za udostępnienie kosmetyku do testów. Fakt, iż dostałam produkt nieodpłatnie, w żaden sposób nie wpłynął na moją recenzję.

Mariza - konturówka do oczu.

13 stycznia 2013

Hej Robaczki ;]  Jak Wam minął weekend? :) Mi dosyć fajnie. Zaczęłam już testy kosmetyków Marizy, i jak na razie jestem pozytywnie zaskoczona ;] W najbliższym czasie możecie się spodziewać postów tylko i wyłącznie w tej tematyce, gdyż dostałam mnóstwo kosmetyków do testów. Na pierwszy ogień idzie konturówka do oczu. Jak zapewne wiecie (albo i nie) jestem miłośniczką kredek do oczu. Dlatego na przetestowanie nie potrzebuję wiele czasu. Wiem czego oczekuję, i kredka ma mi to zapewnić. Jeśli nie, szukam kolejnej. Są z reguły tanie, więc nie obciążą portfela. Eyelinery są nie dla mnie :D Wolę wygodę w postaci kredki. Po pierwsze wydajna i po drugie nie zaschnie jak eyeliner. Kiedy więc dostałam do testów od Sandry z Marizy kolejną kredkę, bardzo się ucieszyłam. A czy sprawdziła się w moim odczuciu? Zapraszam do lektury ;)
 Jak widzicie kredka jest klasycznie czarna ze srebrnymi napisami. Na próżno szukać na niej składu. Ale w sumie po co psuć tak fajny design? Znajdziemy na niej również naklejkę z kodem kreskowym oraz datą ważności, którą bardzo łatwo można odkleić. Kredka zamykana jest typowo na zakrętkę wtykową. Tak to chyba można nazwać :D Niestety nie ma informacji ile g ma kredka. W każdym razie jest dosyć cienka i długa. Cała oprawa graficzna jak najbardziej na plus :)
 
Teraz przejdę do 'wnętrza' kredki ;) Rysik jak widzicie jest nie za ostry, ale też nie za tępy. W sam raz. Sama kredka jest miękka, przypomina nieco kredkę żelową z Avonu Super Shock. Temperuje się ją dobrze. Nie powinna sprawiać problemów. Niestety przez to,że jest tak miękka, jest też mniej wydajna. Choć mi to osobiście nie przeszkadza. Wolę mieć miękką kredkę z troszeczkę słabszą wydajnością, niż kompletny kołek, który będzie bardzo wydajny. Przez swoją konsystencję bardzo lekko sunie po powiece. Łatwo narysować nią precyzyjną kreskę, choć nie tak cieniutką jak eyelinerem w słoiczku czy flamastrze. Ja osobiście jestem zwolenniczką troszkę grubszych kresek przez co kredka jest dla mnie w tej kwestii idealna :) Rysik nie powinien nam się łamać. Musimy jednak uważać i dać kredce lekko zaschnąć, by nie zrobić sobie krzywdy w postaci rozmazania czy odbicia. Nie zasycha idealnie, ale po co pakować palce do oczu? :D Nadaje się też na dolną powiekę. Świetnie się rozciera nie tracąc pigmentacji. Na linii wodnej nie sprawdzałam jej trwałości, gdyż na moich dziwnych oczach praktycznie żadna kredka dłużej się nie utrzyma. Nawet słynny SS.
Powyżej macie pokazany swatch koloru. Zrobiłam kreskę na ręce jednym pociągnięciem. Nie musiałam mazać kilka razy, by uzyskać taki efekt. Kredka ma świetną pigmentację (prawie jak eyeliner). Przy kontakcie z wodą może się rozmazywać, choć nigdzie nie jest napisane,że jest wodoodporna. Ale przyznam się szczerze, że samą wodą po zaschnięciu swatcha musiałam się lekko namachać by zmyć ją dokładnie z ręki. Plus za trwałość. Jak napisałam na początku posta, na sprawdzenie kredki do oczu nie potrzebuję wiele czasu. Albo jest dobra, albo nie. I można to bardzo szybko sprawdzić. A jak to jest z tą kredką? Maluję rano górną i dolną powiekę. Wieczorem po dosyć mocnym śniegu i mrozie patrzę w lustro i...? Kredka jest w prawie idealnym stanie. Nie blaknie podczas dnia, nie poddaje się śniegowi, nie rozmazuje się całkowicie. Z tym rozmazywaniem to w sumie nie jest źle. Trzyma się na powiece cały dzień, lecz w wewnętrznych kącikach nieco się rozmazuje. Ale trwa przez ładnych kilka godzin w stanie nienaruszonym. Ze zmywaniem też nie jest źle. Najzwyklejszy preparat do demakijażu powinien sobie z nią poradzić. Kredka jak najbardziej spełniła moje oczekiwania. Jest to jedna z lepszych kredek jakie miałam do tej pory.

Dostępność/Cena:
Konsultantki Marizy lub strona:  www.i-mariza.pl   / Cena katalogowa: 6 zł
Dostępne kolory:  czarny, brązowy, niebieski, szary,

Dziękuję Sandrze i firmie Mariza za udostępnienie kosmetyku do testów. Fakt, iż dostałam produkt nieodpłatnie, w żaden sposób nie wpłynął na moją recenzję. 

A Wy? Miałyście tą kredkę? A może coś innego z Marizy? Podzielcie się swoimi uwagami :)

Paczuszka od... :D + Współpraca z BingoSpa

10 stycznia 2013

Witajcie Robaczki :D W poprzednim poście się Wam chwaliłam,że nawiązałam współpracę z firmą Mariza. A konkretniej z Sandrą :) Wczoraj paczkę odebrała moja mama, a ja dzisiaj miałam okazję się jej przyjrzeć z bliska. Powiem Wam,że byłam w szoku. Spodziewałam się 2-3 kosmetyków. Tymczasem jest iż AŻ 10! :D Sandra bardzo mnie zaskoczyła ;] Ale przyjrzyjmy się bliżej :)
1.Lakier do paznokci Brilliant.
2.Matowe cienie do powiek.
3.Krem wygładzający do rąk i paznokci.
4.Odświeżający żel pod prysznic - Granat.
5.Utwardzacz do paznokci 3w1.
6.Puder w kulkach - Rozświetlający ciemny.
7.Konturówka do oczu.
8.Rozświetlająca pryzma do makijażu.
9.Pomadka do ust  Soft&Colour.
10.Rozświetlający róż do policzków - Słoneczna brzoskwinia

Czego jesteście ciekawe najbardziej? :) Co chciałybyście zobaczyć na blogu jako pierwsze? :)
Zabieram się za recenzje ;] Troszkę testowania mnie czeka ;]
Na dodatek zakwalifikowałam się do programu współpracy z BingoSpa ;]Tak więc od dziś biorę się za testy, tym bardziej,że za jakiś czas przyjdzie pewnie paczucha od BingoSpa ;D

Bye :*

Carmex(owe) wybawienie. ;) + Problemy z rozszerzonymi porami? + Współpraca z Marizą :D

5 stycznia 2013

Hej ;]
Na dzisiaj mam dla Was recenzję Carmexa, małą prośbę do Was, oraz chwalipięctwo ;D
Zacznę może od recenzji Carmexa ;]
 Zapewne każda z Was już słyszała o tym małym cudotwórcy ;] A jeśli nie ( w co naprawdę szczerze wątpię ;P) to dzisiaj go Wam przedstawię. Tym co go znają, przedstawiać nie muszę, ale swoje trzy grosze dodam. Ja posiadam jak widzicie Carmex w tubce. Nie jest to może zbyt wygodne, jednak kupiłam go, by sprawdzić czy faktycznie działa. A że dostępny był z tego co pamiętam tylko w tubce i w słoiczku, wybrałam wtedy dla mnie wygodniejszą opcję. Balsam jest opakowany w całkiem fajny kartonik, którego niestety Wam nie pokażę :D Zdjęcia robiłam dosyć dawno (gdy za oknem było jeszcze piękne słońce), kartonik już wtedy nie był w najlepszym stanie ;D A Obecnie dawno leży na jakimś wysypisku ^^ W każdym razie wyobraźcie sobie kartonik Carmexa ;D Z tyłu znajdziemy na nim wszelkie niezbędne informacje. Skład, działanie, kilka słów od producenta oraz krótką historię. Jednak tubka znajdująca się w kartoniku też jest niczego sobie. Przyciąga wzrok w sklepie ;D Producent zapewnia nas o prawie że magicznym działaniu. A jak jest w praktyce? :)
Po dobraniu się do kartonika i odkręceniu zakrętki ukazuje nam się niewielki otwór przez który wydobywamy balsam. Jest on jak widzicie powyżej prawie przezroczysty. Nie jest ani za gęsty, ani za rzadki. Można by powiedzieć,że idealny ;] Pachnie całkiem przyjemnie. Ja posiadam wersję truskawkową. Wyczuwam w nim nutę truskawki owszem, jednak odrobinę chemii również. Co nie zmienia faktu,ze pachnie bardzo przyjemnie. Zapach jest wyczuwalny na ustach przez dosyć spory czas. Mi to jednak nie przeszkadza. Po nałożeniu na usta czuć mrowienie. Czyli,że powinien działać ;D Dla osób, którym ciężko znieść taki efekt, balsam odradzam. Ja jednak się przyzwyczaiłam do tego. Balsam trwa na naszych ustach przez dosyć długi czas. Jednak najważniejsze jest jego działanie! Po prostu mistrz nad mistrzami ;D I nie przesadzam. Na początku podchodziłam do niego sceptycznie. Balsam jak balsam. Specjalnych problemów z suchymi ustami nie miałam, więc stosowałam go ochronnie. Specjalnie za nim nie przepadałam. Nic szczególnego nie robił (w sumie nie miał nawet z czym). Jednak niedawno na moich ustach pojawiły się wysuszone skórki. A że nie wyglądało to najlepiej, potrzebowałam natychmiastowego ratunku. Jak to mówią jak trwoga... ;D Posmarowałam nim usta wieczorem przed snem. Starałam się leżeć i spać tak,żeby sobie spokojnie wsiąkał i robił co ma robić. Rano gdy się obudziłam, nie mogłam wyjść z podziwu. Po suchych skórkach prawie ani śladu! Posmarowałam usta rano jeszcze raz. Suche skórki zniknęły jak ręką odjął... Dacie wiarę? Ja sama ledwo wyszłam z szoku. Jednak działania długotrwałego nie ma. Zaledwie na kilka dni. Na moich ustach znów pojawiły się wysuszone skórki. Lecę znów posmarować usta ;D

Dorzucam jeszcze skład dla zainteresowanych.
Petrolatum, Lanolin, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Flavor, Cetyl Esters, Theobroma Cacao (Cocoa), Seed Butter, Cera Alba (Beeswax), Benzophenone-3, Paraffinum Liquidum, Camphor, Menthol, Vanillin, Oxybenzone.

Dostępność / Cena
Ja kupiłam z tego co pamiętam chyba w Rossmannie. Wiem,że chyba można go też dostać w Naturze.  /  Niecałe 10 zł. Ja kupiłam chyba za 7,99 ale ceny są różne.

A jakie są Wasze wrażenia? :)

*

Teraz mam do Was bardzo dużą prośbę... A mianowicie od pewnego czasu zaczęłam się zastanawiać nad tym, czemu moja cera wygląda tak a nie inaczej. Problem z trądzikiem odchodzi w niepamięć (od czasu do czasu pojawiają się niespodzianki, ale nieliczne). Jednak na mojej twarzy pozostawały porozszerzane pory... Możecie mi polecić jakiś dobry i najlepiej niedrogi preparat na to, by je całkowicie zamknąć? Będę Wam baaardzo wdzięczna ;]
*
Jakiś czas temu nawiązałam współpracę z Sandrą z Marizy. Obecnie czekam na paczuchę ;] Ciekawe zawartości? Ja również ;] Jak tylko ją dostanę to obfocę i wrzucę na bloga ;]

Zapraszam również na fanpage bloga ;]
Jeśli chcecie wiedzieć więcej, niż na blogu, zapraszam serdecznie ;)

Angietrucco na facebooku ;]

To znów ja ;D
Ze względu na problemy techniczne, musiałam zakładać fanpage na nowo. Tak więc zapraszam Was jeszcze raz :) Jeśli chcecie być ze mną na bieżąco, to wychodzę Wam na przeciw ;]

Klikajcie ;D


Clothingloves.net - internetowy sklep z odzieżą :) (Czyli mini współpraca)

3 stycznia 2013

Witajcie Robaczki ;] Dzisiaj post troszkę nietypowy ;] Mianowice chciałam Wam przedstawić sklep internetowy z odzieżą. ;) Jakiś czas temu dostałam meila od Rain z propozycją współpracy. Oczywiście wypytałam się o wszystko po kolei ;] Moim zadaniem jest zaprezentowanie Wam sklepu ;) Przyznam się szczerze,że niechętnie na początku podchodziłam do tego wszystkiego. Jednak gdy tylko weszłam na stronę, zostałam kompletnie oczarowana ;) Mnóstwo świetnych ubrań oraz biżuterii.
Pierwsze na co zwróciłam uwagę, to rzecz jasna właśnie biżuteria. Jest po prostu genialna! Myślę,że każda z nas znajdzie coś dla siebie ;)

Po drugie bluzki!
Dla każdego coś się znajdzie ;] Ja niektórymi jestem zauroczona *.*  Od jakiegoś czasu chodzi za mną Japan Style, a tutaj mamy tego mnóstwo ;]
 Na stronie znajdziemy również i sukienki ;]

Spodnie,leginsy, spódniczki.
Jednym słowem stronę Wam bardzo polecam ;)  Sama się zastanawiam, czy nie skusić się na coś ;D
Niebawem pokażę Wam co sobie wybrałam z biżuterii ze sklepu Clothingloves i napiszę o niej kilka słów ;]
Znałyście wcześniej tą stronę? :)

Miss Sporty-Nail Expert Manicure (Anti bite treatment)

2 stycznia 2013

Hej Robaczki ;] Jak Wam minął Sylwester? :) Ja będę go wspominała bardzo miło. Najważniejsze,że mogliśmy być wszyscy razem (tzn. moi znajomi). Spędziliśmy go na wiosce oddalonej od mojej miejscowości o niecałe 15 km. Zabawa była bardzo udana ;] Opowiadajcie jak tam u Was ;]
Dzisiaj przychodzę do Was z mini recenzją odżywki przeciwdziałającej obgryzaniu paznokci. Zapraszam do lektury ;]

Odżywkę kupiła moja mama. Ja w sumie spróbowałam jej w akcie ostateczności ;D Pamiętacie recenzję lakieru od GR TUTAJ ? Narzekałam wtedy na jego trwałość. A że podpasował mi na wieczór Sylwestrowy, musiałam coś z tym fantem zrobić. Zauważyłam wtedy w pudełku z lakierami bezbarwny lakier. Niewiele się zastanawiając pomalowałam nim już zrobione pazurki. Dzisiaj mija trzeci dzień noszenia lakieru od Golden Rose, a końcówki są prawie w idealnym stanie. Jestem pod wrażeniem. Co do wzmacniania paznokci wypowiedzieć się nie mogę. Przez te trzy dni nie zauważyłam w tej kwestii nic specjalnego ;D Ale przede wszystkim zadaniem odżywki jest pomoc w walce z obgryzaniem paznokci. I tutaj zadanie spełnia w 100%. Całe szczęście nie mam takiego problemu, jednak nie radzę pchać paznokci do buźki po pomalowaniu ;D Odżywka jest strasznie gorzka. I nie jest to efekt chwilowy czy jednodniowy. Po trzech dniach paznokcie ciągle są gorzkie. Dla osób które mają z tym problem, lakier sprawdzi się idealnie. Nadaje połysku paznokciom, przy czym zapobiega ich obgryzaniu.
Jak najbardziej polecam. ;]

Cena/Dostępność:
Szafy Miss Sporty (Rossmann, Drogerie Natura)  /  ok. 7 zł (8 ml)

Miałyście ją? Jaka jest Wasza opinia? :)