.

Fex Parcel - czyli kolejne oszustwo...

30 lipca 2015

Hej :* Wpadam do Was szybko, z ważną informacją. Właśnie dostałam maila o tym, że czeka na mnie przesyłka, a kurier nie zastał mnie w domu. I wiecie co? Prawie się na to złapałam, bo właśnie czekam na paczkę... Ale od początku... Już od jakiegoś czasu oszuści internetowi postanowili wyłudzać w dość banalny sposób pieniądze od internautów. Wysyłają maile czy to w imieniu Poczty Polskiej, czy to jakiejś firmy kurierskiej. Do tej pory omijało mnie to szerokim łukiem (i całe szczęście), aż do dziś. Właśnie przed chwilą otrzymałam maila rzekomo od firmy kurierskiej FEX Parcel. Prawie kliknęłam w link, lecz przypomniałam sobie co kiedyś pisały dziewczyny. Postanowiłam sprawdzić rzekomą firmę kurierską i wiecie co? Takowa nie istnieje. Teraz mam pewność, że kolejny raz wysyłana jest wiadomość do wszystkich, a nóż ktoś da się w to złapać...
Źródło
Wiadomość brzmiała dokładnie tak:

"Szanowny Kliencie, za pośrednictwem FEX PARCEL dnia 29.07.15 została wysłana do Ciebie przesyłka o numerze RG29071510122 składającej się z: sztuk paczek 1 Kurier nie dostarczył przesyłki na podany przez Ciebie adres, ponieważ nie zastał nikogo na miejscu.
W celu ponownego dostarczenia przesyłki prosimy o potwierdzenie pod poniższym linkiem - www.courier-fex.cf/tracking/rg29071510122 (Jeśli link nie otwiera się po kliknięciu, należy skopiować go do paska adresu i kliknąć klawisz Enter) Po otrzymaniu PINU nasz kurier skontaktuje się w celu uzgodnienia dokładnego terminu dostawy.
Proszę o zachowanie PINU, zostaniesz o niego poproszony przy odbiorze przesyłki!
Na zlecenie ponownego dostarczenia przesyłki mają Państwo 72 godziny od otrzymania tej wiadomości. Po tym terminie zostanie przekazana do lokalnego magazynu, w którym czekać będzie kolejne 14 dni roboczych.
W przypadku przesyłki za pobraniem prosimy o przygotowanie gotówki dla kuriera Uwaga! Sprawdź liczbę paczek. W przypadku widocznego uszkodzenia lub niezgodności ilości paczek poproś kuriera o spisanie protokołu szkody. Masz prawo do odmowy przyjęcia przesyłki.
Jeśli chcieliby Państwo otrzymywać drogą elektroniczną informacje o promocjach, nowych produktach i usługach, prosimy o wyrażenie zgody na stronie internetowej FEX. Wypełnienie formularza zajmie tylko 2 minuty.
UWAGA: Wiadomość ta została wygenerowana automatycznie. Prosimy nie odpowiadać funkcją Reply/Odpowiedz"

Pod żadnym pozorem nie wchodźcie w ten link! Uważajcie i nie dajcie się nabrać... To tak ku przestrodze ;)

Aktualizacja włosowa. Stan na lipiec.

28 lipca 2015

Hej ;* Jak na razie twardo trzymam się postanowienia zapuszczenia włosów. Przez miesiąc starałam się o nie dobrze dbać, choć zauważyłam ich lekkie pogorszenie. Stały się delikatnie bardziej suche, oklapnięte, takie bez życia. I niestety muszę je myć już codziennie. Wydaje mi się, że to wina hormonów, bo dbam o nie jak zawsze, oczyszczam dokładnie, a mimo to one ciągle nie są takie jakbym chciała i jakie były... Do tego jak wieczorem je umyję, to rano są w miarę okej, choć mam delikatny przyliz... Pozostaje mi zrobić badania i liczyć, że to faktycznie hormony i po uregulowaniu, włosy wrócą do ładu. Jedyne z czego jestem w tym miesiącu zadowolona, to ich przyrost. Prawie dwa i pół centymetra przez miesiąc to spory sukces ;) Oby włosy rosły dalej w takim tempie ;)
Jak widać, względem poprzedniego miesiąca przyrost jest spory. Jestem z tego faktu niesamowicie zadowolona, tym bardziej, że jestem coraz bliżej celu ;) Włosy mam nadzieję, że już niedługo odżyją i dostaną kopa. Staram się o nie dbać jak mogę, ale nie wszystko mogę, niestety. Nie jest źle, a dobrze wcale jak to mówią :D Myję je aktualnie codziennie, co jakiś czas robię im domowy peeling cukrowy, olejuję i oczywiście po każdym umyciu nakładam odżywkę. A odrost widoczny na zdjęciach może wynikać z faktu, iż na lato słońce wyjątkowo rozjaśniło mi wierzchnią warstwę włosów, a to co urosło, jeszcze nie zdążyło się rozjaśnić :D Od spodu mam nieco ciemniejszy kolor ;)
A Wy jak dbacie o swoje włosy? Też je zapuszczacie, czy wręcz przeciwnie, regularnie przycinacie? :)

Kultowe kredki do brwi Catrice - 020 Date With Ash-ton i 030 Brow-n-eyed Peas

26 lipca 2015

Hej ;* Każdy chyba się ze mną zgodzi, że brwi robią cały makijaż. Gdy będą one źle podkreślone, bądź też wcale, cała twarz automatycznie wygląda źle. Ja nauczyłam się je podkreślać kilka lat temu. Początkowo chodziłam przez jakiś czas regularnie do kosmetyczki z tą kwestią. Zawsze wiedziała jak dobrze je wyregulować i dobierała odpowiedni kolor henny. Niestety, ale mój naturalny kolor brwi jest strasznie jasny, na tyle, że nie zrobione henną są niewidoczne... Później jednak stwierdziłam, że skoro jestem blogerką to wypadało by się w końcu nauczyć samemu je regulować. Z biegiem czasu nauczyłam się tej sztuki, choć nie ukrywam, mój naturalny łuk brwiowy jest dość dziwny, a włoski powyżej nie chcą rosnąć. Są jakie są, ale nie jest źle ;) Poza henną, która jednak schodzi z czasem, warto je podkreślić dodatkowo jakimś produktem. Do tej pory byłam wierna cieniowi z Inglota. Jednak zaczęło mnie to męczyć i podkradałam siostrze kredkę z Catrice. Zdecydowanie jest to wygodniejsza opcja. W końcu N. sprezentował mi moją prywatną kredkę i tak przychodzę do Was z recenzją dwóch odcieni 020 Date With Ash-ton oraz 030 Brow-n-eyed Peas. Jeśli nadal zastanawiacie się nad odpowiednim produktem, bądź kolorem owej kredki, zapraszam Was do lektury ;)
Podkreśl swoje brwi - Eye Brow Stylist w praktycznej kredce przekona cię do swojej łatwej i precyzyjnej aplikacji. Stworzy perfekcyjną linię brwi dzięki specjalnemu grzebykowi, który ułatwia aplikację pudrowej tekstury uzyskując naturalne wykończenie makijażu. Nigdy więcej bez tego nie wychodź! Dostępne 3 odcienie. Źródło
Kredki są standardowe, niczym szczególnym nie wyróżniają się spoza innych. Choć oczywiście plusem jest fakt, że z drugiej strony posiadają spiralkę do rozczesywania brwi i wyczesywania z nich nadmiaru produktu. Jest wygodna i całkiem dobra. Choć niestety gdy chcemy już gotowe brwi przeczesać, musimy się liczyć z tym, że będziemy musieli znów uzupełnić ubytki, choć już nie tak sporo... Jedynym minusem tej kredki jaki zauważyłam tutaj to właśnie łatwość jej wyczesania. Napisy jak widzicie, po czasie niestety się ścierają. U góry jest nowa, natomiast ta druga ma już jakieś 2-3 lata. Przez pewien czas była po prostu nieużywana. Jednak przy regularnym użytkowaniu to normalne, że się pościerały po takim czasie.
Jeśli chodzi o pigmentacje, ta jest dość dobra. Najlepiej jest malować brwi naostrzonym rysikiem. Kolory jakie posiadam mocno nie różnią się od siebie. 020 wpada delikatnie w rudość, choć na większości brwi ten efekt już znika. U mnie niestety ten efekt rudości jest delikatnie widoczny, stąd postawiłam na ciemniejszą, 030. Ta nie różni się wiele od swojej siostry, ale jest zdecydowanie mniej "ruda" na moich brwiach. Wygląda bardzo dobrze. Obie poza kolorem nie różnią się kompletnie niczym. Brwi mogę zrobić szybko i zdecydowanie bardziej precyzyjnie niż cieniem. Trwałość jest tutaj ogromnym ich atutem, bo jest rewelacyjna! Nie ważne, czy jest chłodno, czy jest upał rzędu trzydziestu kilku stopni, trzymają się świetnie. Nie rozumiem trochę tego fenomenu, bo podczas demakijażu zmywają się zadziwiająco łatwo. W każdym razie aktualnie używam numeru 030 (choć jestem jasną blondynką) i zdecydowanie jest to moja faworytka. Nie muszę się martwić o to, że mi spłynie czy zostawi ubytki. Mogę śmiało na niej polegać w każdych warunkach (no, poza basenem oczywiście :D) Jeśli szukacie dobrej kredki do podkreślania swoich brwi, śmiało mogę Wam je polecić. W internecie krąży mnóstwo jej recenzji (głównie tych pozytywnych), a za cenę rzędu chyba 12 zł warto się skusić. A wydajność jest również zadowalająca. Spokojnie starczy mi na kilkanaście miesięcy codziennego używania. A jej żywotność to aż 36 miesięcy od otwarcia.

Dostępność/Cena:
Szafy Catrice (m.in. Natura, Hebe) / 11,99zł ( 1,6 g)

Miałyście tą kredkę? A może jeszcze jakąś polecacie? Piszcie! ;)

Peeligi do ciała Joanna: grejpfrut, kawa, czarna porzeczka.

23 lipca 2015

Hej :* Ahh, mam okropnego lenia... Przez te kolejne upały nie mam ochoty zupełnie na nic. A o blogu to już nawet nie wspomnę. Niemniej jednak postanowiłam się przemóc i przychodzę do Was z kolejną recenzją. Dziś chciałam się zająć peelingami do ciała od Joanny, które myślę, że są godne wypróbowania. Ja osobiście nigdy nie zwróciłam na nie uwagi, bo przyznaję się, że nie liczyłam na cuda i jakoś nie było nam po drodze. Skąd więc znalazły się tutaj? Moja siostra jest ich wierną fanką, ba, uwielbia je. Tak więc znajdują się u niej aż trzy wersje tego małego cudaka. Nie różnią się one praktycznie składem, poza oczywiście substancją zapachową i barwnikami. Tak więc każdy powinien działać tak samo. A jak jest w rzeczywistości? Zapraszam do lektury ;)
Peelingi myjące Naturia body o intensywnych owocowych zapachach doskonale wygładzają i odświeżają ciało. Problem: Skóra wymagająca wygładzenia i oczyszczenia. Recepta: Peeling myjący do ciała z wanilią Naturia body. Efekt: Skóra jest odświeżona i oczyszczona, gładka i miła w dotyku oraz przyjemnie pachnąca. Składniki wiodące: Specjalnie dobrane receptury zapewniają skuteczne nawilżenie, a drobinki ścierające skutecznie usuwają martwe komórki naskórka, przygotowując skórę do przyjęcia kosmetyków pielęgnacyjnych. Źródło
Peelingi zamknięte są w estetycznych, wykonanych z plastiku buteleczkach. Plastik nie jest szczególnie twardy, ale miękki niestety też nie. Jeśli chcemy wydobyć peeling do końca, polecam postawić je "do góry nogami", by mógł spokojnie spłynąć. Nic się nie ściera, pomimo wilgotności pod prysznicem. Nakrętka zamykana jest na zatrzask, więc nie powinna się do środka dostawać woda. Każdy peeling, niezależnie od wersji zapachowej, jest praktycznie taki sam jeśli chodzi o opakowanie. Jego przezroczystość pozwala nam na kontrolowanie ilości jaka nam jeszcze pozostała. Nie mam się tutaj do czego doczepić.
Jeśli natomiast chodzi o zapach, tutaj każda wersja jest inna. Zacznę może od grejpfruta, który przypadł mi z całej trójki najbardziej. Soczysty, świeży zapach, dość dobrze oddany. Wypełnia cudownie całą łazienkę, choć ulatnia się dość szybko. Na skórze nie utrzymuje się długo. Drugi w kolejności jest peeling o zapachu czarnej porzeczki. Ten pachnie z kolei jak guma taka w kostkach z dzieciństwa. Porzeczka to może i jest, ale bardziej balonowa. Nie wiem, czy wszyscy ją kojarzą. Przypomina mi bardzo mocno czasy kilkunastu lat wstecz. Miło było wrócić do tego zapachu. Najmniej przypadła mi kawa. Zapach jest mocny, intensywny i lekko kawowy. Kawę owszem, lubię, ale bardzo słabą, natomiast zapach już niekoniecznie. Sama bym się nie zdecydowała na ten peeling.
Jeśli natomiast chodzi o działanie, wszystkie trzy są takie same. Dość dobrze zdzierają martwy naskórek, pozostawiając delikatną warstewkę ochronną na skórze. Nie jest ona lepiąca, ani nic z tych rzeczy. Skóra jest właśnie nawilżona, miękka i gładka w dotyku. Zaznaczam jednak, że moja nie należy do wymagających. W każdym razie myślę, że za taką cenę warto wypróbować. Jeśli nie przypadną nam do gustu, nie odbije się to na naszej kieszeni zbyt mocno. A gama zapachów jest tak ogromna, że każdy znajdzie coś dla siebie. Obecnie w ofercie znajdziecie aż 12 wersji zapachowych. Sama zapewne skuszę się na jakąś, tylko jeszcze nie mam pojęcia jaką. Polecam jak najbardziej :)
Dostępność/Cena:
Klik / 3,89 zł (100ml)

Polecam jak najbardziej, szczególnie, że cena jest niska a działanie dobre ;) A może miałyście jakąś wersję, którą możecie polecić? Piszcie! ;)

Przegląd aktualnych promocji. Dayli, Kaufland i inne.

20 lipca 2015

Hej ;* Dziś nieco luźniej. Aktualnie nie mam mocy na cokolwiek. Wczoraj przeszła tak ogromna nawałnica, że szkoda słów. Od rana było całkiem przyjemnie, więc wybraliśmy się na działkę. Nagle zaczęły nadciągać ogromne chmury, więc schowaliśmy się pod daszek i dalej spokojnie grillowaliśmy. Zazwyczaj jak pada, to się tam chowamy i jest okej. Ale to co się stało wczoraj, przeszło moje wszelkie oczekiwania. Nieoczekiwanie zerwała się tak ogromna wichura, że wszystko musieliśmy zostawić na zewnątrz a sami w tempie ekspresowym schowaliśmy się do altanki... Nie polecam nikomu. Całe szczęście nic nam się nie stało, bo ta główna coś jakby trąba powietrzna przeszła obok nas (choć właściwie jakieś kilkaset metrów od nas...) a skutki w mieście były opłakane. Ahh, nie chcę myśleć co by było gdyby... No, ale nie o tym, a o promocjach jakie czekają nas aktualnie w sklepach. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie ;)
https://dayli.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-dayli-16-07-2015,14919/1/
W Dayli aktualnie obowiązuje -25% na maskary i eyelinery Rimmel Wonder'full, -20% na zapachy C-Thru, -50% na Bell i wiele innych ciekawych promocji. Całą gazetkę znajdziecie TUTAJ.
https://biedronka.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-biedronka-20-07-2015,14855/1/
Dzięki biedronce natomiast możemy urządzić swoje mieszkanie. Znajdziecie tam teraz mnóstwo ciekawych gadżetów i dekoracji do domu. Ahh, sama z chęcią bym na coś się skusiła, ale jeszcze muszę nieco poczekać :P Cała gazetka znajduje się TUTAJ.
https://biedronka.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-biedronka-16-07-2015,14912/1/
Także w Biedronce, aktualnie jeszcze przez dwa dni kupicie pianki SKino, szampony Gliss Kur, kosmetyki Playboy w niższych cenach. Całą gazetkę zobaczycie TUTAJ.
https://kaufland.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-kaufland-16-07-2015,14925/1/
A Kaufland kusi nas kulinarnymi podróżami wokół Morza Śródziemnego ;) Włochy, Hiszpania, Francja, Grecja, Chorwacja i Turcja. Znajdziecie tam m.in. makarony, pizzę i wiele, wiele innych pysznych ciekawostek ;) Całość dostępna TUTAJ.
https://superpharm.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-superpharm-16-07-2015,14928/2/
 A W Super-Pharm promocja Happy Holidays! Maxi okazje ;) Więcej TUTAJ
Skusicie się na coś? :)

Krem do rąk Dove z masłem Shea i Wanilią.

18 lipca 2015

Hej ;* Przepraszam Was, że tak rzadko ostatnio jestem. Dopadła mnie jakaś twórcza niemoc. To pewnie ze względu na ostatnio panujące upały. Co prawda było kilka dni chłodniejszych, ale co z tego, jak upały wróciły ze zdwojoną siłą... Aktualnie jest u mnie prawie 32 stopnie, przez co nie da się normalnie funkcjonować. W tym okresie kremy do rąk są raczej zbędne, no chyba, że na wieczór gdy przez słońce nasze dłonie stają się wysuszone. Dlatego postanowiłam Wam wspomnieć o całkiem ciekawym kremie, który dorwałam w Biedronce za zawrotną cenę niecałych 6 zł. Zapach wanilii uwielbiam, szczególnie jak jest on prawdziwie oddany w kosmetykach. Na początku kupiłam jakiś krem w Tesco, który miał być waniliowy... Po otworzeniu już w domu poczułam wielkie rozczarowanie. Wanilii żadnej w nim nie było... Poleciał do mojego N, a ja będąc w Biedronce (w której jestem swoją drogą prawie codziennie) z zamiarem tylko zerknięcia na kosmetyki kupiłam bohatera dzisiejszego postu. Już za sam zapach go pokochałam. A czy reszta właściwości również mnie zachwyciła? O tym dalej ;)
Kochasz spa? Nadszedł czas by spróbować odżywczy krem do rąk Masło Shea z Wanilią, który otuli Twoje zmęczone dłonie bogatym, odżywczym kompleksem z masłem shea. Delikatnie wchłania się w Twoją skórę rozbudzając zmysły dzięki kojącemu, kremowemu zapachowi z nutą ciepłej wanilii. Zawiera unikalny DeepCare Complex z naturalnymi dla skóry składnikami odżywiającymi oraz bogatym olejkiem, który głęboko odżywia skórę i pomaga w stopniowej odbudowie skóry. Jedwabiście gładkie dłonie? Przekonaj się! Masło shea jest bogate w witaminy A i E, które sprawiają, że skóra po jego zastosowaniu jest gładka, dobrze nawilżona i pokryta zabezpieczającym lipidowym filmem. Produkt przetestowany dermatologicznie. Źródło
Krem zamknięty jest w miękkiej tubce, o pojemności 75ml. Mi to odpowiada, ponieważ nie lubię kremów w dużych tubkach. Zapach szybko mi się nudzi, więc preferuję nawet te 30ml kremy. Tubka prezentuje się estetycznie, delikatnie i bardzo przyjemnie dla oka. Na razie nic się nie pościerało a noszę go już jakiś czas w torebce. Zamykana jest na zatrzask, więc nie ma prawa samoczynnie otworzyć się podczas transportu. Otwór jest niewielki, ale wystarczający by wydobyć odpowiednią ilość kremu. Jeśli chodzi o jego konsystencję, to jest lekki, choć równocześnie treściwy. Wystarczy jego niewielka ilość by dobrze nawilżyć dłonie. Wchłania się szybko, pod warunkiem, że właśnie z tą ilością nie przesadzimy. Zapach jest tutaj niewątpliwym atutem. Jest waniliowy (taki prawdziwy), ciepły i otulający. Fanki wanilii będą usatysfakcjonowane. Ja osobiście go uwielbiam i wiem, że kiedyś na pewno do niego wrócę. Nawilża całkiem przyzwoicie, choć nie liczyła bym na efekty wow przy mocno przesuszonych dłoni. U mnie efekt jest dobry (a dłonie lubią mi się lekko przesuszyć). Przy mocnych pęknięciach i wysuszeniu może nie dać rady, natomiast przy średnich już tak. Za taką cenę mogę śmiało go polecić. Dostaniecie go w większości (o ile nie w każdej) Biedronek. Nie wiem jak w innych miejscach.

Dostępność/Cena:
Biedronka / ok. 6zł (75ml) 

Miałyście go? A może polecacie jeszcze jakiś dobry krem do rąk? Piszcie! :)

Brzoskwiniowy róż od Born Pretty Store.

15 lipca 2015

Hej ;* Uff, już mogę do Was spokojnie wpaść i coś napisać. Jak wiecie, skończyłam właśnie studia licencjackie i czas znaleźć pracę. Wczoraj cały dzień latałam i roznosiłam swoje CV. Teraz tylko trzymajcie mocno kciuki żeby gdzieś się udało :) A dziś chciałam Wam przedstawić przyjemny (jeśli chodzi o kolor) róż do policzków od BornPrettyStore. W paczce poza genialnym eyelinerem (klik) dostałam również ten oto róż. Byłam go ogromnie ciekawa, ponieważ gdzieś na jakimś blogu znalazłam jego recenzję, swoją drogą pozytywną. Nie powiem, bałam się go nałożyć na twarz, ale przemogłam się i... Czy wyszła z tego miłość? O tym niżej ;)
Co od producenta? Przede wszystkim zapewniane jesteśmy o wysokiej jakości. Do tego zawsze podchodzę ze sporą rezerwą. Nada się też świetnie do modyfikowania naszych rysów twarzy. Jest łatwy w obsłudze i nadaje się zarówno do użytku domowego jak i profesjonalnego. Czy jest łatwy w obsłudze, tego nie mogę powiedzieć. Jest bardzo mocno napigmentowany, więc łatwo zrobić sobie nim krzywdę.
Gdy do mnie przyszedł, zapakowany był w dodatkowy kartonik, który jeszcze był zaklejony. Fajne rozwiązanie, bo mamy pewność, że nikt go wcześniej nie używał. Kartonik standardowo zostawiłam tylko do zdjęć, po czym wylądował w koszu. Natomiast bezpośrednie opakowanie różu jest plastikowe, choć nie jakoś specjalnie nietrwałe. Spadło mi może ze dwa razy i nic się nie stało. Bezpośrednio pod różem znajdziemy dodatkową "skrytkę", w której mieści się pędzelek i lusterko. Rozwiązanie świetne, szczególnie gdy gdzieś wychodzimy i zależy nam na poprawkach. Lusterko jest w porządku, nie tak jak nieraz mamy do czynienia z podrobionymi kosmetykami i kiepskimi a'la lusterkami. Pędzelek ma delikatne i sztuczne włosie. Jest mięciutkie, choć przyznam się, że nie używałam go jeszcze.
Jeśli chodzi o pigmentację, tak jak wspomniałam trzeba uważać, by nie zrobić sobie krzywdy. Do powyższego swatcha nie przyciskałam specjalnie palca, tak więc sami widzicie. Kolor to taka pomarańczowa brzoskwinka. Dla mnie jest wręcz idealny. Wszelkiego rodzaju różowe róże mi ni leżą. Tutaj moja cera nabiera całkiem fajnego blasku i koloru. No właśnie, blask. Róż nie jest matowy, a wręcz rozświetlający. Nie nada się dla każdego. Poza kolorem zyskamy również rozświetlenie, tak więc można śmiało pominąć rozświetlacz na kościach policzkowych. Natomiast delikatnym minusem jest tutaj trwałość. Na mojej mieszanej cerze trzyma się około kilku godzin. O całodniowej trwałości nie ma mowy. Jako róż do sklepu czy na jakieś krótsze wyjście spisuje się całkiem dobrze. Natomiast jeśli szukacie różu na całonocną imprezę, niestety nie jest dla Was. Niemniej jednak cieszę się, że miałam okazję go wypróbować.

Dostępność/Cena:
Klik / 4,99 $ (ok. 19zł)

Jeśli macie możliwość, wypróbujcie. Zapewne na cerze normalnej i suchej utrzyma się znacznie dłużej.
Dodatkowo mam dla Was kod rabatowy+przesyłka gratis :)

http://www.bornprettystore.com/makeup-beauty-c-270.html

Wybrane marki makijażowe -40% tylko w Hebe!

10 lipca 2015

Hej ;*Spieszę Was poinformować, że od wczoraj w Hebe pojawiły się mega promocje. W dniach 9-15.07 obowiązują promocje -40% na wybrane marki makijażowe. Promocja, myślę godna zerknięcia ;) Ja niestety nie skorzystam, ponieważ nie będę w tym czasie w Zielonej. Ale Wam polecam jak najbardziej. Dziś Bourjois, od jutra do 12 Maybelline i L'Oreal, 13 Eveline (polecam podkład Art Scenic Double Cover ;)) 14 Bell (zdecydowanie można iść po tinty! :D) a 15 Rimmel. Świetna inicjatywa i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Całą gazetkę możecie zobaczyć TUTAJ.
https://drogeria-hebe.okazjum.pl/gazetka/gazetka-promocyjna-drogeria-hebe-09-07-2015,14771/1/
Skorzystacie? :)

Eyeliner nie do zdarcia? Tylko z BornPrettyStore!

8 lipca 2015

Hej ;* Uff, dzisiaj już na spokojnie mogę Wam się pochwalić. Wczoraj broniłam licencjat. Nie mogło być inaczej niż oczywiście pięć ;D Stresowałam się trochę, ale dałam radę i oficjalnie już posiadam wyższe wykształcenie. Czy coś się zmieniło? Chyba nie. No, może poza tym, że pora zacząć dorosłe życie, szukać pracy i cała reszta obowiązków. Ze studiów nie rezygnuję, planuję od października rozpocząć studia magisterskie. Ciągle jednak zastanawiam się jeszcze nad kierunkiem. W grę wchodzi Bezpieczeństwo Narodowe, bądź coś pokrewnego. Będę Was informować na bieżąco. W każdym razie dziś chciałam Wam pokazać eyeliner, który towarzyszy mi już od ponad miesiąca niemalże codziennie. Ostatnio na dworze były straszne upały, tak więc mogłam go bardzo dobrze sprawdzić. Ciekawi jesteście jak wypadł? Zapraszam do lektury! :)
Jednym słowem eyeliner według producenta ma być wodoodporny, trwały, żelowy i precyzyjny. Dzięki niemu mamy stworzyć czarujące i seksowne spojrzenie. Wszystko brzmi interesująco i oczywiście kusząco. Podchodziłam do tego linera jednak z rezerwą, bo w końcu to jednak z Chin...
Liner dostajemy zamknięty w kartoniku. Ten dodatkowo z tego co pamiętam był zaklejony, dzięki czemu miałam pewność, że jest nowy i nienaruszony. Kolorystyka różowo-czarna mocno trafiła w mój gust. Po otwarciu kartonika ukazał mi się liner z dość długą rączką i masywną, dość sporą resztą. Po odkręceniu byłam zaskoczona pędzelkiem. Zazwyczaj miałam do czynienia z miękką końcówką, tutaj natomiast jest ona dość sztywna. Bałam się, czy nie będzie drapać powieki, jednak pozytywnie się zaskoczyłam. Świetnie sunie po powiece i faktycznie pozwala na precyzję. Ze względu na brak włosia nie ma też się co rozdzielać. Jest to raczej gąbeczka utworzona w szpic.
Najważniejsze jednak jest to, jak się z eyelinerem pracuje. Miałam mnóstwo obaw, bo to z Chin i nie wiadomo jak zareagują na niego moje oczy... Po ponad miesięcznym, codziennym używaniu nie stało mi się nic złego. Oczy nie są podrażnione, ba, nie raz zalałam sobie nim delikatnie oko i nie skutkowało to niczym kompletnie. Już tutaj duży plus. Poza tym robiłam nim precyzyjne kreski i bardzo łatwo jest go opanować. Czerń jest bardzo intensywna, tak więc wystarczy jedno pociągnięcie i gotowe ;) Co do trwałości, tutaj też jest bardzo dobrze. Powiem tak, robiłam nim kreski nawet w upały (bez podkładu mogę aktualnie wyjść, ale oczy i brwi muszą być zrobione) i mnie nie zawiódł. W ciągu dnia nie zrobił mi pandy, nie rozmazywał się, delikatnie tylko znikał z wewnętrznych kącików, ale nie jakoś znacznie. Cały dzień siedział na miejscu, a ja nie musiałam się o nic martwić. Wodoodporny na pewno nie jest, bo da się go zmyć bez problemu, a mimo to nawet w największe upały nie rozmazuje się... Dodatkowo do tej pory nie zasechł w opakowaniu, a chwilę jednak mi zajmuje malowanie (w tym czasie jest oczywiście otwarty...). Tak więc z tym aspektem będę Was informować jeśli coś się zmieni. Mogę Wam śmiało go polecić.

Dostępność/Cena:
Klik / 3,39$ (aktualnie ok 13 zł)

Za taką cenę jest naprawdę dobrze. Mogę śmiało polecić go tym, którzy jeszcze go nie mieli ;) A polecacie może jeszcze jakieś ciekawe linery w dobrej cenie? :)
Przy okazji mam dla Was także kupon rabatowy ;) Przy jego wpisaniu zyskacie 10% zniżki na zakupy oraz darmową dostawę ;)
 http://www.bornprettystore.com/makeup-beauty-c-270.html

REF - Odżywka głęboko nawilżająca. Zbawienie dla suchych włosów?

6 lipca 2015

Hej :* Uff, mam już serdecznie dość tego upału... Uwielbiam jak jest ciepło, ale nie aż tak. Wczoraj i dzisiaj jest po prostu tragedia. Do tego prawie nieprzespana noc i człowiek jest wrakiem. Nie mam siły kompletnie na nic. Mam nadzieję, że te upały choć trochę odpuszczą, bo tak się nie da żyć. W każdym razie dziś nie o tym, a o całkiem fajnym (choć oczywiście nie bez wad) produkcie do suchych włosów. Odżywkę dostałam na którymś spotkaniu blogerek, trochę przeleżała aż w końcu postanowiłam się za nią zabrać. Byłam jej mocno ciekawa. Włosy mam już w całkiem dobrej kondycji, ale obecne słońce daje im się we znaki. A czy odżywka sprawdziła się w takich warunkach? Zapraszam do lektury ;)
Odżywka intensywnie nawilżająca bez siarczanów i bez parabenów - odbudowuje strukturę włosów suchych. Bogata w naturalne substancje odżywcze, antyoksydanty oraz witaminy przenika w głąb włosów aby stały się elastyczne, wygładzone i lśniące. Zawiera wyciąg z borówki brusznicy, orzechów laskowych i makadamia, olejek arganowy i olejek kamani. Źródło
Odżywkę dostajemy w miękkiej, wygodnej i przyjemnej dla oka tubce. Oczywiście ja mam wersję miniaturową (50ml) ale z tego co widzę na stronie, pełnowymiarowa wersja nie różni się niczym. Odżywkę można zużyć śmiało do końca, zgniatając tubkę. Zamykana jest standardowo na klik. Nic złego jej się nie stało podczas używania, mechanizm się nie zepsuł. Całość na plus. Chociaż właściwie mogła bym się przyczepić do tego, że wewnętrzna strona zamykania bardzo łatwo się brudzi. Można to jednak szybko skorygować, więc właściwie nie ma tragedii. Nie zdarzyło mi się nią ani razu ubrudzić ubrań, czy czegokolwiek wkoło.
Ale poza wyglądem oczywiście najważniejsze są inne właściwości, w tym działanie. Odżywka nie jest ani lejąca, ani też gęsta. Konsystencja jest taka pomiędzy. Nie spływa nam z włosów czy nie wylewa przez dłonie. Zapach jest typowo fryzjerski, dość przyjemny. Chociaż ja przy dłuższym wąchaniu wyczuwam również nuty jabłkowej gumy. Nie wiem dlaczego, ale jakieś tam są. A działanie? No więc właśnie... Ciężko będzie teraz przebić mojego ulubieńca. Ta odżywka temu nie podołała, ale nie jest też zła. Zazwyczaj zostawiałam ją na kilka minut gdy się kąpałam. Włosy wiązałam w koczek i spokojnie mogłam w tym czasie zrobić swoje. Później zmywałam ją ciepłą wodą. Zdarzało się też, że służyła za odżywkę ekspresową. Wówczas też radziła sobie nieźle. Według producenta powinno się nakładać ją na 1-3 minuty i tyle. W tym czasie faktycznie działa. Włosy po niej stają się delikatniejsze, bardziej miękkie i nawilżone. Nie jest to efekt wow, choć przy regularnym używaniu zauważyłam delikatną poprawę w kondycji włosów. Nie będę też ukrywać, że za cenę rzędu 80zł (koszt pełnowymiarowego opakowania) liczyłam na coś więcej. Można oczywiście w niższej cenie trafić lepsze odżywki ;) Na plus jednak idzie wydajność. Ta jest zadowalająca, ponieważ moje opakowanie starczyło spokojnie na kilkanaście użyć. Osobiście więcej się na nią nie skuszę, ale jesteście jej ciekawe i macie fundusze możecie wypróbować. Wiadomo, że na każde włosy działa coś innego ;)

Dostępność/Cena:
Klik / 79,90 zł (250ml)

Miałyście już tą odżywkę? Polecacie też jakąś inną, ciekawą w przystępnej cenie? :)