.

Mój osobisty odżywkowy hit. Garnier Oil Repair.

20 grudnia 2015

Hej :* Powolutku już zaczyna się robić nieco świątecznie (a przynajmniej ja czuję już taką atmosferę), choć pogoda temu niestety nie sprzyja. Powiem Wam, że chyba nie pamiętam takiego ciepłego grudnia. Może i bywały lata, gdzie faktycznie było cieplej, ale nie aż tak. Dziesięć stopni przed samą Wigilią to chyba coś nie halo... Mimo to fajnie słucha się świątecznych piosenek w radiu, ogląda te wszystkie piękne dekoracje, albo spotyka Mikołaja i renifery przed pracą ;D Tak, tak, w tym roku w mieście gdzie pracuję dowieziono prawdziwe renifery. Cudne są <3 Kto mnie śledzi na instagramie ten już wie :P A po deptaku śmiga sobie (co prawda delikatnie nieprzypominający, ale jednak) Mikołaj. Dziwne, bo od kilku lat już nie czułam tej magii, a w tym roku jakoś to wszystko wraca. No, ale jak zwykle nie o tym, a o moim małym cudaku miało dziś być. Jakiś czas temu miałam dość spore przygody z fryzjerami. Niestety przez to wszystko moje włosy znów straciły swój blask i muszę o nie walczyć. Z pomocą przychodzi mi (poza oczywiście olejem lnianym) firma Garnier. Miałam już dwie odżywki od nich. Jedna była średniakiem, a druga z kolei niezłym hitem. Ale jak wiadomo, wypadało by coś zmieniać, żeby włosy się nie przyzwyczajały. Dlatego postawiłam na sprawdzony przez włosomaniaczki hit, który również i u mnie dał świetne rezultaty. Po więcej szczegółów zapraszam dalej ;)
Zacznijmy od obietnic producenta ;)
Garnier Fructis Oil Repair 3, to nowa ulepszona formuła. Odżywka zawiera trzy oleje: oliwa i awokado, które wnikają do wnętrza włosa aby naprawić wewnętrzne mikroubytki oraz olej shea, który odżywia na powierzchni włosów, nie obciążając ich i nie zostawiając ich tłustych. Innowacyjna formuła dostarczana podstawowych składników odżywczych twoim włosom i jednocześnie je wygładza. W rezultacie włosy będą bardziej elastyczne i będą się łatwiej rozczesywać. Produkt przeznaczony do codziennego stosowania.
Skład: Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Cetyl Esters, Niacinamide, Saccharum Officinarum Extract/Sugar Cane Extract, Olea Europaea Oil/Olive Fruit Oil, Trideceth-6, Chlorhexidine Digluconate, Limonene, Camellia Sinensis Leaf Extract, Linalool, Benzyl Salicylate, Benzyl Alcohol, Amodimethicone, Isopropyl Alcohol, Pyrus Malus Extract/Apple Fruit Extract, Pyridoxine HCl, Persea Gratissima Oil/Avocado Oil, Butyrospermum Parkii Butter/Shea Butter, Citric Acid, Butylphenyl Methylpropional, Cetrimonium Chloride, Citrus Medica Limonum Peel Extract/Lemon Peel Extract, Hexyl Cinnamal, Parfum/Fragrance (Fil C53911/1)  Źródło 
Odżywka zamknięta jest w żółtym, rzucającym się w oczy opakowaniu. Nie sposób ją przeoczyć na drogeryjnej półce. Szata graficzna jest typowa dla marki. Nalepki się nie poodklejały, nic złego się nie działo do samego końca. Standardowo z tyłu znajdziemy obietnice producenta oraz skład. Ja się zbytnio na składach nie znam, ale jak coś działa i nie robi mi krzywdy to jest w porządku. Zamknięcie jest na "klik", tak więc śmiało można ją przewozić. Otwór przez który wydobywamy odżywkę jest odpowiedni. Nie mam się do czego doczepić jeśli chodzi o kwestie techniczne. Odżywka jest delikatnie gęsta, przez co staje się wydajna. Potrzeba jej naprawdę niewiele by pokryć całe włosy. Miałam ją naprawdę spory czas, a jak wiecie włosy mam długie ;) Pachnie nieco cytrusowo. Jednak nie jest to zły zapach i większości powinien przypaść do gustu. Włosy jeszcze jakiś czas po myciu mają jej zapach.
Ale, ale przecież chodzi o działanie. Ja odżywkę stosuję zarówno "na szybko" jak i na trochę dłużej. Bywa, że nie mam czasu, więc nakładam ją dosłownie na chwilę i zaraz spłukuję. Natomiast gdy czasu jest więcej, nakładam ją na włosy, robię koczka i wchodzę pod prysznic i po 15 minutach spłukuję. W obu przypadkach spisuje się genialnie. Włosy są po niej odżywione, mięsiste, gładkie, nawilżone i sypkie. Czyli w zasadzie takie jak powinny być zdrowe włosy. Uwielbiam ją za ten efekt. Niestety jej jedynym minusem jest fakt, że włosy się do niej przyzwyczajają. Pod koniec już nie chciały z nią tak współpracować jak na początku. Dlatego polecam stosować ją przez jakiś czas, potem odstawić i zastąpić inną odżywką. Wówczas efekty będą ciągle takie same. Ja ją już wykończyłam i teraz planuję zakup czegoś innego. Zapewne do niej wrócę za jakiś czas bo jest bardzo dobra. Polecam wszystkim tym, którzy potrzebują kopa dla swoich włosów ;) Za tak śmieszną cenę, mamy genialną odżywkę, która podratuje nam (oczywiście tylko z wierzchu) nasze włosy. Ja dzięki niej mam włosy, które wyglądają zdrowo, choć jak wiadomo wcale takie idealne nie są.
Dostępność/Cena:
Rossmann, Natura, Kaufland, itp. (ok. 8zł /200ml)
Miałyście tą odżywkę? A może polecacie jeszcze jakąś, poza oczywiście Goodbye Damage i Karite ?? :) Piszcie! 
Buziaki :*

3 komentarze:

  1. Dawno nie używałam odzywek Fructis :) muszę kiedyś do nich wrócić:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również od wielu lat nie używam odżywek Fructis ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do pisania, więc dziękuję ;* Jednocześnie zaznaczam, że spam będzie usuwany, gdyż mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę :)
Na wszelkie pytania zadane pod postem odpowiadam również pod nim.