Hej Misie :*
Dziś przychodzę z dość nietypowym postem... Chciałam się z Wami podzielić przepysznym przepisem, który u mnie w domu (zresztą nie tylko) robi furorę. Z racji tego, że blog jest również lifestylowy, postanowiłam od czasu do czasu zamieścić tu jakiś sprawdzony przepis ;) Ten dzisiejszy pokazała mi współlokatorka i od tamtej pory lubię go robić. Pewnie nikt z Was nie wie, że nie lubiłam gotować i stroniłam od tego jak się da. Jednak gdy po raz pierwszy zrobiłam paluszki pure z dzisiejszej notki i zobaczyłam że da się zrobić coś z niczego, spodobało mi się to :D Od tej pory staram się coś pichcić. Enyłej, przechodzę do sedna, czyli prostego, nieco pracochłonnego i pysznego dania, idealnie nadającego się jako obiad, bądź przekąska dla gości :)
Składniki:
- Kilka średnich ziemniaków
- 1-2 jajka
- łyżka mąki pszennej
- łyżka mąki ziemniaczanej
- sól, pieprz
- zioła prowansalskie
- ser żółty
- bułka tarta
-olej do smażenia
Ser kroimy w grubsze paseczki i odkładamy na bok. Ziemniaki obieramy, myjemy i gotujemy. Po ugotowaniu odstawiamy do wystygnięcia. Następnie dokładnie je rozgniatamy tłuczkiem bądź widelcem by nie zostawić grudek. Dodajemy sól, pieprz i zioła prowansalskie i mieszamy. Wszystko według własnego uznania i smaku. W międzyczasie próbujcie, by znaleźć 'ten smak', który będzie Was zadowalał. Następnie wbijamy jajko bądź dwa i znów mieszamy by stworzyła się jednolita masa (w zależności od tego ile mamy ziemniaków tyle jajek, masa ma być lekko klejąca). Gdy całość jest już gotowa, dodajemy po łyżce mąki ziemniaczanej i pszennej po raz kolejny wszystko razem mieszamy. Moczymy lekko dłonie w zimnej wodzie i działamy ;) Bierzemy troszkę masy do rąk i formujemy z niej paluszka. Do środka wciskamy paseczek sera i ładnie wszystko formujemy ponownie by masa przykryła nasze 'nadzienie' ;) Całość obtaczamy w bułce tartej. Robimy tak do wykończenia zapasu ;)
Gdy paluszki są już uformowane i nadziane, kolejno obtaczamy je w bułce tartej i wrzucamy na patelnię. Ważne jest, by pilnować naszych paluszków. Bardzo łatwo można przeoczyć moment przypieczenia i przypalenie gotowe ;) Mają one pływać w oleju mniej więcej do połowy swojej grubości, by z każdej strony ładnie się zarumieniły. Ja każdą stronę smażę około 4 minut na niezbyt dużym ogniu. Niemniej jednak trzeba to wszystko dokładnie kontrolować. Po usmażeniu, ser w środku świetnie się rozpuści i całość nabierze wyrazu. Ja osobiście lubię je jeść na ciepło zaraz po usmażeniu, choć i na zimno też są smaczne :)
Smacznego! :)
Dajcie znać, czy taka forma postów Wam odpowiada i czy chcecie więcej ;)
Mniam chetnie bym zjadla:) nie znslam takiego przepisu :)
OdpowiedzUsuńWygląda smacznie i pewnie, rób więcej takich postów! Inspiracja do własnych dań się przyda :) Pozdrawiam i obserwuję, Optymistyczna :)
OdpowiedzUsuńTo na pewno jest pyszne, ale też bardzo kaloryczne :)
OdpowiedzUsuń