Hej Kotki :* :)
Jak tam u Was? Czujecie już tą piękną wiosnę w powietrzu? Co prawda znów pogoda się powolutku próbuje psuć, ale słońce dalej świeci. Do tego już w środę wieczorkiem zaczęłam weekend... Niestety to tylko jednorazowa sytuacja :( Ale dobre i to. Zawsze to więcej czasu dla siebie, rodziny, Miśka i bloga. Odpocznę chociaż trochę sobie. Ale wracając do tematu różu i wiosny. Jak wiosna, to i żywsze kolory. Wiem, że część z Was nakłada różowy róż tylko na zimę, aczkolwiek ja nie zważam na porę roku. Fakt, zawsze lepiej się czułam w różach brzoskwiniowych. Jednak ten wpadł do mnie od kochanej Mag :* Leżał trochę w kosmetyczce, bo jakoś nie mogłam się przestawić. Jednak któregoś dnia spróbowałam... I co? A no to, że nie było źle. Ale czy było na tyle dobrze, bym używała go do dziś dnia? Po to zapraszam dalej :)
Róż dostajemy w okrągłym zakręcanym, plastikowym słoiczku. Nie widzę nigdzie gramatury, jednak na stronie Paese jest podobny o gramaturze 6g więc myślę, że ten ma też gdzieś tyle. Napisy się nie ścierają, róż się nie kruszy. Choć przy odkręcaniu nieco się wyrobił i gdy próbuję go otworzyć, muszę się lekko namachać. Ale tak poza tym nie mam do czego się doczepić. Szata graficzna mogłaby być nieco lepsza, choć osobiście wolę właśnie róże w takiej formie, bo widzę od razu kolor i nie muszę się naotwierać by znaleźć odpowiedni. Do tego jest zgrabny, bez problemu mieści się w kosmetyczce i nie zabiera zbyt wiele miejsca. A gramatura jest w sam raz, tym bardziej że używam go dość rzadko.
Kolor na początku nieco mnie zauroczył. Piękny, jasny róż. Ale potem zapaliła się czerwona lampka w głowie... Dziewczyno, przecież ty masz za dużo różowych 'dodatków' na cerze, więc taki róż je spotęguje. Ale ja jestem ciekawska i chciałam sama spróbować a lampka zgasła. Użyłam raz, drugi, trzeci... Teraz używam na zmianę z brzoskwiniowym kolorem. Ten cudak to BerryBerry od Paese o numerze 5. Nieco chłodny odcień, który całkiem fajnie nadaje się do mojego typu urody. Oczywiście jeśli mam zbyt dużo niespodzianek, staram się go nie używać bo minimalnie wzmacnia ich widoczność (mimo podkładu). Przy nakładaniu musimy uważać, by nie przesadzić bo bardzo łatwo tu o efekt świnki :) Jest on w kamieniu, aczkolwiek mocno pyli, więc trzeba uważać. Trwałość też nie powaliła mnie na kolana. Liczyłam na coś więcej, jednak po kilku godzinach znika. Nie zostawia plam, tylko znika. Szkoda, ojj szkoda... Polubiłam go za kolor i gdy wychodzę gdzieś na chwilę to go ze sobą 'zabieram'. Jeśli jednak potrzebuję czegoś na dłużej, wybieram inny róż.
Dostępność/Cena:
Klik / 13,15 zł
Miałyście? Jaki ciekawy róż polecacie?