Hej Misie :*
Jestem w końcu. Sezon około sesyjny niestety się już zaczął. Pierwszy egzamin co prawda mam dopiero za tydzień, ale i tak mam niezły zapiernicz. Prace, kolokwia, prezentacje.. Jedynym plusem jest fakt, że chociaż z jednego egzaminu jestem zwolniona. Ale blog przecież nie może odejść na dalszy plan. Dziś chciałam Wam napisać o podkładzie niby idealnym. Jakiś czas temu pisałam Wam o starej wersji podkładu Pierre Rene SB. Polubiliśmy się bardzo, do tego stopnia, że kupiłam kolejną buteleczkę, tym razem nową 20. Jaśniutki, idealny. Ale jak to wygląda w porównaniu ze starą najjaśniejszą wersją? Czy nowa dalej jest tak dobra?
Standardowo opakowanie na początek. Po lewej jest nowe, po prawej stare. Zdecydowanie nowy design jest lepszy. Podkład wydaje się bardziej profesjonalny, droższy. Bardzo przypadło mi do gustu. Lepiej widoczne napisy, z tyłu skład jest o wiele bardziej widoczny (co zobaczycie na końcu). Design zmieniony na plus. Choć znalazłam jeden minus nowego opakowania. Nie widać aż tak jak poprzednio zużycia podkładu. Trzeba odkręcić pompkę by coś zauważyć. W kwestii pompki właśnie nic się nie zmieniło. Nie zacina się, ale dalej tak samo brudzi zatyczkę.. Reszta tutaj bez zmian.
Jeśli chodzi o dobór koloru, zdecydowanie należy się ogromny plus firmie. Nowy odcień (20 Champagne, po lewej) nada się dla bladych osób. Natomiast po prawej stronie znajduje się najjaśniejszy odcień jeszcze przed wprowadzeniem nowej (21). Widać tutaj ogromną różnicę w kolorach. Pierre Rene zrobiło duży ukłon w stronę konsumentów. Wzięli pod uwagę fakt, że są na tym świecie bladolice (np. ja :D) i stworzyli coś dla nas. Ale, ale... Co z tego jak kolor jasny, jak właściwości... No właśnie..
Na zdjęciu powyżej po lewo stary najjaśniejszy odcień (21), po prawo najnowszy (20). Różnica jest ogromna. Ale poza kolorem, nieco zmieniło się we właściwościach. Zaznaczam od razu, że mam cerę mieszaną, w kierunku tłustej, a na innej może się sprawdzić inaczej. Starą wersję używałam z przyjemnością (choć musiałam rozbielać podkład pudrem). Trzymał się cały dzień, nie ważył, nie rolował. Wszystko było pięknie. Natomiast po zmianie moja cera już średnio się z nim dogaduje. Po kilku godzinach zaczyna się nieestetycznie warzyć. Wymaga również przypudrowania dość szybko bo świecę się jak psu nie powiem co. Nie mam pojęcia co się zmieniło, jednak starą wersję uwielbiałam, a nową niekoniecznie. Nie sięgnę po niego więcej, niestety. Jak starą wersję wychwalałam, tak po zmianie nie polecam. Nie wiem, może to wina składu, może producent coś nakombinował? W każdym razie ja będę się od niego trzymała z daleka. A szkoda... Wydajność taka sama.
Dostępność/Cena:Małe drogerie, Allegro / ok. 22-26 zł.
A u Was jak się sprawdziła nowa wersja?
Nigdy go nie miałąm ale skoro tak sprawa wygląda to i nie chcę go mieć ;]
OdpowiedzUsuńMożesz spróbować :) U jednych się sprawdza, u innych nie :)
Usuńzgadzam się - popsuli taki fajny podkład ! stara wersja jest super, a nowej wręcz nie znoszę
OdpowiedzUsuńTo widzę, że nie jestem sama.. :D Popsuli, niestety :(
Usuńjak to sesja na studiach - wykańczająca, ale życzę powodzenia. Nie miałam podkładów - róznica między nowym a tym najciemniejszym ogromna. Nie skuszę się na niego na pewno
OdpowiedzUsuńNie dziękuję, żeby nie zapeszyć :) :*
UsuńTen jaśniejszy to jest nowy kolor, a ten ciemniejszy to najjaśniejszy kolor w poprzedniej wersji :) Dodali po prostu jeden odcień :)
też mam mieszaną cerę w kierunku tłustej więc znam Twój ból :(
OdpowiedzUsuńwygląda więc na to że nie skuszę się teraz na ten podkład :(
No lipny troszkę :(
Usuń