Hej Mordki :) :*
Na wstępie przepraszam Was bardzo, ze tyle mnie nie było. Myślałam, że na weekend uda mi się coś napisać, jednak nie zawsze to co sobie zaplanujemy się udaje. Przyjechał do mnie mój N. i cały weekend spędziliśmy razem. Blog odszedł na drugi plan, ale to raczej zrozumiałe :) Dzisiaj już niestety jedzie, więc wracam do Was :D
Jakiś czas temu jak zapewne zauważyłyście, w Biedronce przyszła dostawa świeczek i podgrzewaczy. Jak to ja, na początku sceptyczna nie skusiłam się na nic. Dopiero potem zachciało mi się świeczki pomarańczowo-waniliowej. Niestety została tylko wersja owoców leśnych chyba. Jako że to nie moje zapachy, odpuściłam. Ale przechodząc obok tego wszystkiego zwróciłam uwagę na podgrzewacze o zapachu pomarańczy. Myślę sobie, pewnie zapach będzie chemiczny... Ale wzięłam je do ręki, żeby powąchać i przepadłam. Ciekawi dlaczego? :) Zapraszam dalej.
Opakowanie jak widać jest papierowe. Ale w tym wypadku nie jest to jakaś mega przeszkoda. Choć świeczki mogłyby być bardziej zabezpieczone, np. dodatkową folią. Jednak z drugiej strony, wtedy nie kusił by nas już w sklepie zapachem. Niemniej jednak co do opakowania nie mam się za bardzo do czego przyczepić, poza właśnie odpowiedniejszym zabezpieczeniem. Drugą kwestią jest fakt iż z tyłu znajdziemy wszystkie niezbędne informacje. Jak palić świeczki, co robić a czego nie. Niektóre obrazki są dość idiotyczne, bo każdy raczej wie o podstawowych zasadach ostrożności. Choć bywają różni ludzie... Ale najważniejsza informacja o czasie palenia jednej świeczki jest podana. Kupując świeczki nie zastanowiłam się jak i gdzie je postawie żeby się paliły. O ile u siebie w domu coś by się znalazło, tak tu w Zielonej nie bardzo. Przyszłam do domu i wpadłam na pomysł... Świeczkę włożyłam na górę kominka, tam gdzie zazwyczaj palę woski :) I to sprawdziło się świetnie i zdało egzamin.
Gdy otworzymy już nasz kartonik ze świeczkami możemy dostrzec cztery, dość sporych rozmiarów świeczki. Zazwyczaj podgrzewacze są małe i zapach jaki dają jest praktycznie niewyczuwalny. No chyba, że wąchamy je z naprawdę bliskiej odległości. Tutaj myślałam, że mimo swoich gabarytów też tak będzie. Na początku po odpaleniu pierwszej świeczki i wsadzeniu jej do kominka czułam wielkie rozczarowanie. Świeczka się paliła i paliła.... I paliła... I nic. Praktycznie zero zapachu. Dopiero jak całość się nagrzała i roztopiła, pokój ogarnął genialny i świeży zapach pomarańczy. Takich prawdziwych. Moje rozczarowanie zamieniło się w radość :D Dla tego zapachu jestem w stanie znieść to, że trzeba na niego czekać. Całkowity czas stopienia się wynosi około pół godziny do godziny, więc sporo. Ale po tym czasie możemy cieszyć się przepięknym zapachem pomarańczy. Zapach jest intensywny, ale nie męczący. Nawet po zgaszeniu świecy można go jeszcze wyczuć przez dłuższy czas, choć już mniej. Według producenta, jedna świeca powinna palić się do 10 godzin. Ja przyznam się szczerze, że nie liczyłam. Przez jakieś cztery dni paliłam jedną świeczkę przez kilka godzin, więc nie jestem w stanie powiedzieć dokładnie ile. Ale coś około 10 godzin powinno być. Tak więc cztery świece możemy palić non stop przez całe dwa dni. Ale nie wierzę w to, że ktoś będzie palił je non stop. Ja jestem zauroczona tymi świeczkami i gdy będą inne zapachy to się na nie skuszę.
Dostępność/Cena:
Biedronka (ale musicie na nie polować) / 5 albo 6 zł. :)
Miałyście? Polecacie może inne świece albo podgrzewacze? :)