.

Malinowa Mamba zamknięta w metalowej puszce?

5 stycznia 2014

Hej Dziubki :*
Dziś trochę późno, ale jestem. Jutro mogę nie mieć czasu bo czeka mnie nauka na wtorkowe kolokwium. Tak, odkładałam to na później. Taka to moja niewdzięczna wada, na którą nic nie jestem w stanie poradzić. Wolałam sobie odpoczywać póki mogłam. Zbliża się okres sesji, więc jak co semestr będzie mnie tu mniej. Ale obiecuję, że nie zaniedbam bloga do końca. Jeśli mój plan się powiedzie, to spodziewajcie się niedługo jakiegoś kolejnego rozdania. W końcu zbliżają się moje 21 urodziny, a w marcu blog skończy dwa lata. Więc jeśli się uda, przyszykuję coś dla Was. Ale to jeszcze nic pewnego, więc ciii... :) Dziś jednak chciałam Wam zaprezentować znane już w blogosferze słynne masełko od Nivea. Wpadło do mnie dzięki współpracy ze sklepem superkoszyk, a jakoś nigdy nie było nam po drodze. Jednak gdy dostałam możliwość wypróbowania, nawet się nie wahałam. Tym bardziej, że mimo braku prawdziwej zimy, moje usta są bardziej kapryśne niż przy mrozach... Strasznie się wysuszają, pękają, no cuda na kiju. Jednak czy na ratunek przyszło im to słynne już masełko?
Przy zakupie dostajemy dość spory kartonik w którym znajduje się owa puszeczka z zawartością. Podoba mi się taki pomysł, gdyż na kartoniku znajdziemy wszystkie przydatne informacje, dzięki czemu już puszka nie jest nimi zapchana. Design jest całkiem miły i przyjemny dla oka. Na sam widok strasznie mam ochotę na świeże maliny, mniam! :) Po otwarciu dostajemy metalową puszeczkę, w której zamknięte jest masełko o pojemności 16,7 g/19 ml. Jest to całkiem sporo jak na takie mazidło. Niemniej jednak doskonale mieści się w kosmetyczce, kieszeni czy torebce. Jest niewielkie i niestety też mało praktyczne. Mało kto lubi miziać palcami w nim na dworze, gdyż wpuszcza wtedy mnóstwo bakterii. Wiadomo, praktyczniejsza byłaby tubka czy sztyft. Całe szczęście puszka się nie otwiera, napisy się nie ścierają. Wszystko wygląda bardzo fajnie. Z tyłu również znajdziemy skład, co w momencie wyrzucenia kartonika jest przydatne.
Masełko jest dość zbite. Jednak gdy zaczynamy nabierać je na palec, staje się bardziej miękkie, delikatne. Dość dobrze rozprowadza się na ustach, choć gdy nałożymy go więcej może lekko rozjaśniać kolor ust. Dla mnie to akurat jest dość duży plus, gdyż mój naturalny kolor jest dość ciemny. Nie wchłania się całkowicie, czuć lekką powłoczkę. Jednak jest to coś na wzór błyszczyka, więc jest dobrze. Niestety na wietrze musimy uważać, by nie przyczepiały się nam do ust włosy :) Zapach... Malinowa mamba! Serio :) Jak tylko otworzyłam masełko, od razu wyczułam przepyszną malinową mambę. Smak mojego dzieciństwa. Masełko jest bezsmakowe, choć zapach jest wyczuwalny dość długo nawet po samej aplikacji. A działanie? Powiem tak, Carmex zrobił na mnie nieco lepsze wrażenie. Choć tutaj nie jest źle, co to, to nie. Gdy mamy mnóstwo suchych skórek na ustach, polecam zrobić najpierw peeling. Chyba, że nigdzie nie wychodzicie akurat to nie musicie. Niestety to masełko je uwydatnia. Ale dość szybko sobie z nimi radzi. Ja zazwyczaj nakładam je na noc przed snem na suche i spierzchnięte usta, a rano budzę się z miękkimi, nowymi ustami. Czasem gdy zapomnę na noc, albo chcę rozjaśnić kolor ust i nic na nie nie nakładać z kolorówki, to używam właśnie je. Jednak problem powraca dość szybko. Niemniej jednak ja się z tym masełkiem polubiłam. Chociażby sam zapach mnie oczarował. Działanie też jest całkiem niezłe. Ze swojej strony polecam :)
Skład:
Dostępność/Cena:
Drogerie Natura, Rossmann(?) / ok.11 zł

Miałyście? Jak się u Was sprawdziło? :)

18 komentarzy:

  1. Nigdy nie używałam , muszę się za nim rozejrzeć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz malinową mambę, to spróbuj :D

      Usuń
  2. nie miałam, kusi, ogromnie kusi

    OdpowiedzUsuń
  3. nie używałam, ale wygląda obiecująco ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. mam to masełko,rowniez wersje malinowa :) jestem zadowolona jego dzialania

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, malinowa mamba! Mniam! Jutro lecę do Bootsa :)
    Pozdrawiam, WingsOfEnvy Blog
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam, choć chciałam wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mam wielką ochote na to masełko, ale mam tez dużo produktów do ust, które muszę najpierw zużyć aby kupić coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Masełka Nivea nie miałam, ale słyszałam że są super.. aktualnie mam z Bielendy i zawiodłam się. Muszę dla porównania wypróbować ten z Nivea.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Bielendy nie miałam. Ale minie spooooro czasu zanim uda mi się wykończyć to masełko :)

      Usuń

Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do pisania, więc dziękuję ;* Jednocześnie zaznaczam, że spam będzie usuwany, gdyż mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę :)
Na wszelkie pytania zadane pod postem odpowiadam również pod nim.