.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozświetlacz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozświetlacz. Pokaż wszystkie posty

Sleek Makeup Face form. Paleta do konturowania 372 Fair.

11 sierpnia 2014

Hej Rybki :*
Wróciłam wypoczęta i z mnóstwem nowej energii. Cały tydzień nad morzem dobrze mi zrobił. Do tego w końcu udało mi się opalić. Dla mnie to uwierzcie, spory wyczyn. Zawsze zamiast opalenizny miałam poparzenia, a tym razem jest inaczej. Ale nie o tym miało być. Dzisiaj chciałam Wam przedstawić coś, co towarzyszy mi od ponad miesiąca niemal codziennie. Bronzer i róż do niedawna to było coś, bez czego nie wyobrażałam sobie makijażu. Do dziś tak jest, jednak do tego grona dołączył również rozświetlacz. A wszystko to za sprawą paletki Sleek Face form. Kosmetyki Sleeka od dawna mnie interesują, jednak nigdy nie było nam po drodze. Ponad miesiąc temu nasze drogi jednak się zeszły i trafiła do mnie ta piękność. Ale czy zachwyt kosmetykami Sleeka dopadł i mnie? O tym w dalszej części.
Paleta jest niewielkich gabarytów. Design jest według mnie bardzo ciekawy i profesjonalny. Czerń ozdobiona firmowym napisem. Całość wykonana jest z bardzo mocnego plastiku, który nie rozlatuje się i nie pęka. W środku dodatkowo znajdziemy lusterko, które może być przydatne. Jedynym minusem tutaj może być fakt, iż paleta łatwo się brudzi. Po pewnym czasie znajdziemy na niej odciski palców, bronzer, dosłownie wszystko. Ciężko jest ją potem doczyścić. Ale nie liczy się opakowanie, tylko wnętrze...
A to jest bardzo interesujące. W palecie znajdziemy bronzer, rozświetlacz i róż. Podoba mi się takie rozwiązanie, gdyż zamiast nosić osobno trzy kosmetyki i kombinować jak je upchać w kosmetyczce, mamy wszystko w jednym miejscu. Całość mimo wrażenia małego opakowania jest dość spora, bo zawiera aż 20g. Wychodzi na to, że każdy z wkładów ma ponad 6,5g. Wydajność dzięki temu jest duża. Powyższe zdjęcie jest zrobione po ponad miesiącu codziennego używania, a ubytku praktycznie nie widać. Konsystencja jest zbita, ale bardzo pyląca. Musimy uważać by się nie pobrudzić, a na końcu najlepiej jest zdmuchnąć resztki pylącego kosmetyku. Jeśli chodzi o pigmentację, to ta jest niezła w każdym przypadku. Niestety jednak trzeba uważać żeby nie zrobić sobie krzywdy. Dla niewprawionych dłoni, problem może być spory. Z drugiej strony to też jednak plus, gdyż potrzeba tylko niewielkiej ilości do wykonturowania twarzy.
Róż to sławny już w blogosferze Rose Gold. Jest piękny. Mieni się na różowo, brzoskwiniowo i złoto. Prawdziwy z niego cudak. Jednak po nałożeniu staje się bardziej różowy i nie pasuje do mnie. Zdecydowanie brzoskwiniowe róże to to co lubię, a różowe niestety odpadają. Jednak utrzymuje się bardzo długo na twarzy. Od rana do demakijażu trzymał się przyzwoicie. Rozświetlacz, przyznaję szczerze, to pierwszy w moim życiu. Ale już wiem, że nie ostatni. Dodaje cerze blasku, zdrowego wyglądu i bardzo ją odświeża. Trzyma się bezbłędnie aż do demakijażu zarówno na kościach policzkowych, powiece jak i pod łukiem brwiowym. Pokochałam go od początku. Natomiast bronzer to lekko chłodny (na zdjęciach wyszedł nieco za ciepło), czekoladowy brąz. Sprawdzi się zarówno na cerze bladej, jak i nieco opalonej. Świetnie nadaje się do konturowania, jak i jako cień. Z trwałością też jest bardzo dobrze. Przy demakijażu nie ma go już całego, bo lekko blednie w ciągu dnia (ale tylko minimalnie). Wiem, że to wszystko brzmi nieprawdopodobnie, jednak tak jest w rzeczywistości. Pokochałam tą paletkę i nie rozstaję się z nią na krok. Cena jak za trzy tak wydajne kosmetyki w jednym też nie jest wysoka. Na wielu blogach paleta ma pozytywne opinie i wcale się nie dziwię. Przyłączam się do grona zadowolonych blogerek.
Dostępność/Cena:
Klik / 46,95 zł

A Wy? Miałyście tą paletę? A może polecacie coś innego? :)

Mariza - Puder w kulkach rozświetlający ciemny.

9 marca 2013

Hej Miśki ;] 
Jak Wam mija weekend? :) U mnie nieźle, choć myśl,że zima znów ma wrócić przyprawia mnie o dreszcze. A tak bardzo cieszyłam się słoneczkiem jeszcze niedawno. Było tak fajnie, cieplutko, aż chciało się wyjść z domu. A teraz? Szaro, buro. Nic się nie chce. Chociaż tyle dobrego,że zmobilizowałam się do pisania recenzji. W sumie mam Wam do zrecenzowania kilka fajnych, i tych mniej fajnych produktów. Dzisiaj post z serii tych średnich. Nie złych, ale też nie urywających wiecie czego :D Jak już wiecie, jakiś czas temu nawiązałam współpracę z Sandrą i firmą Mariza. W ramach współpracy dostałam mnóstwo ciekawych kosmetyków (które sama sobie mogłam wybrać). Lubię taką politykę firmy. Nie było obawy,że dostanę kosmetyk, który się zmarnuje. Co prawda nie spodziewałam się aż tylu dobroci w jednej paczce :) Dzisiaj troszkę więcej o jednej dobroci, która w owej paczuszce również się znalazła.
 Mowa o rozświetlającym, ciemnym pudrze w kulkach. Ja dostałam go w małym, okrągłym i plastikowym opakowaniu. Z tego co wiem, nie jest to opakowanie oryginalne. Niemniej jednak jest ono plastikowe, choć trwałe. Zakręca się tak,że mamy pewność, iż samo nie otworzy nam się w kosmetyczce. Nigdy nie miałam z nim problemów. Podróżuje ze mną co tydzień i jest wszystko okej. Co prawda minimalnie mi się połamało (co widać na wieczku). Kuleczki są różnych rozmiarów, ale w jednolitym kolorze. Nalepka na odwrocie pudełeczka nie odkleja się, jednak napisy się nieco pościerały. Ale tak jak mówię, jest to tylko opakowanie testowe. Oryginalne jest nieco inne.
Kuleczki są różnych rozmiarów, z początku tępe w użyciu, toporne, nie chciały się rozcierać pod wpływem pędzla, co również oznaczało nie lada wyzwanie. Musiałam się nieźle namachać,żeby coś z nich wydobyć. Jednak z czasem zaczęły być mniej oporne. Co do kolorystyki, jest całkiem fajna. Ma to być puder rozświetlający ciemny i taki też jest. Znaczy się rozświetlenia nie ma tutaj zbyt wielkiego. Ukazane na palcu lekkie jest, jednak po roztarciu na skórze już znika. Co prawda nie do końca, ale jakiegoś szczególnego rozświetlenia nie zauważyłam. Puder używam pod kości policzkowe jako bronzer. W tej kwestii spisuje się przyzwoicie. Nie robi plam, ale trzeba uważać, żeby nie przesadzić z ilością. Trzyma się do czterech godzin, potem zaczyna znikać zostawiając lekkie plamy. Dlatego musimy go kontrolować. 
Puder jest przyzwoity, choć szału nie ma. Polubiłam się z nim, jednak sama nie wiem czy bym go kupiła.
Dostępność/Cena:
www.i-mariza.pl  /19,90 zł

Ogólnie produkt niczego sobie. Jednak za tą cenę wydaje mi się,że można kupić coś lepszego.

Miałyście? Co o nim myślicie? :)