Hej ;* I jak tam Wasz tłusty czwartek, piątek 13-go i
Walentynki? Taka kumulacja dni zdarza się chyba dość rzadko. Pączki zjedzone?
Ja przyznaję się bez bicia tylko do jednego pączka. No dobra, jednego i gryza
drugiego.. :D Ale mój N. tak kusił mnie tym drugim pączkiem, że chociaż
spróbować musiałam. Co roku właściwie staram się ograniczać w ten dzień ilość
zjedzonych pączków, bo nie łudzę się, że pójdzie w cycki... A piątek
trzynastego? Wyjątkowo dobrze. Chyba nigdy nie miałam aż tak spokojnego i
zarazem dobrego tego dnia. A dlaczego dobrego? Dostałam wynik ostatniego już
egzaminu, oczywiście zaliczony, a co za tym idzie sesja już za mną. Było
wyjątkowo ciężko, ale dałam radę. A zaraz po tym przyszedł kurier z paczuchą
dobroci od BingoSpa. Wpadł mi koncentrat, który mocno polecała Weronika
o tutaj oraz olej do włosów. I wiecie co? Chyba w końcu udało mi się
wyprowadzić moje wysokoporowatki na poziom średniej porowatości. Ale nie jestem
jeszcze pewna, zdam Wam za jakiś czas relację z mojej obecnej pielęgnacji i
tego jak wyprowadziłam moje włosy, które były praktycznie do ścięcia na
'prostą' :) A wczorajsze Walentynki spędzałam oczywiście z moim Walentym :*
Osobiście lubię to święto, ale jednocześnie uważam, że kocha się cały czas, a
nie tylko w ten jeden dzień. Ale, ale, znowu się rozpisałam. A miało być o
podkładzie... Tak więc zapraszam na recenzję podkładu od Paese.
Podkład kryjący o przedłużonej trwałości przeznaczony do
cery suchej, normalnej, naczynkowej. Kremowa konsystencja doskonale ujednolica
kolor skóry i ukrywa wszelkie niedoskonałości cery. Jego długotrwałe działanie
sprawia, że twarz wygląda świeżo i promiennie przez cały dzień bez konieczności
poprawek. Pielęgnuje, nawilża i łagodzi podrażnienia. Nie pozostawia śladów na
uraniach. Podkład jest odporny na pot i wodę, a dzięki
zawartości lotnych olejków nie zatyka porów. Nie pozostawia śladów na
ubraniach. Nie ściąga i nie wysusza skory, jest bardzo trwały, wspaniale się
rozprowadza, nie podkreśla porów. Zawiera filtr przeciwsłoneczny SPF 6. Składniki
aktywne: masło karite, kompleks witamin A, C, E i B5. Źródło Źródło2
Podkład zamknięty jest w szklanej, nieco ciężkiej buteleczce. Całość prezentuje się dość ładnie i nieco ekskluzywnie. Przezroczyste szkło z czarnymi napisami i zakrętką do mnie przemawia. Widać po jaki odcień sięgamy co jest ważne szczególnie dla wizażystek. Opakowanie nie brudzi się, samoczynnie nie ma prawa się odkręcić, a zakrętka nie poluzowuje się. Na górze mamy nalepkę z nazwą koloru. Minusem może być tutaj jedynie aplikator. Jest to szpatułka, która dla mnie na pierwszy rzut oka wydała się interesująca. Nigdy nie miałam podkładu z tego typu aplikatorem. Na początku była dość wygodna, a ja z niej aplikowałam podkład prosto na twarz by następnie rozsmarować go pędzlem. Schody zaczęły się w momencie wykańczania podkładu. Szpatułką starałam się wydobywać z brzegów podkład, by go nie zmarnować. Tu jako takiego problemu nie było. Jednak jak została jeszcze spora część na dnie, gdzie szpatułka nie sięgała, nastąpił problem. Podkład ze względu na konsystencję niechętnie spływał (mimo postawienia buteleczki do góry 'nogami) i zmuszona byłam część po prostu wyrzucić... Gdyby producent pomyślał tutaj o pompce, nie miała bym nic do zarzucenia w tej kwestii.
Kolorystyka jest lekko uboga, szczególnie jeśli chodzi o typowe Śnieżki. W gamie znajdziemy: 00 Porcelana, 01 Ciepły beż, 02 Naturalny, 03Złoty beż oraz 04 Opalony. Ja jestem dość blada, ale najjaśniejszy kolor mi na szczęście podpasował. A zawsze miałam z tym spory problem, ponieważ większość najjaśniejszych drogeryjnych podkładów jest dla mnie za ciemna. Można oczywiście mieszać dwa odcienie dla uzyskania ideału. Ale mógłby znaleźć się w gamie jeszcze minimalnie jaśniejszy odcień. 00 Porcelana nie posiada (na szczęście dla mnie) różowych tonów. Żółte są, ale delikatnie widoczne. Raczej zaliczyła bym go do neutralnego koloru. Dopasowuje się bardzo dobrze do koloru skóry. Tak więc jeśli macie cerę z tonami różowymi, niestety może się dla Was okazać zbyt żółty.
Producent zapewnia nas o dobrym kryciu i trwałości podkładu. Co do krycia mogę się zgodzić. Oczywiście te większe niespodzianki będą potrzebowały korektora, ale z tymi niewielkimi zdecydowanie sobie poradzi. Nie oczekujmy tutaj oczywiście efektu Photoshopa, bo nie o to chodzi. Efekt jest naturalny i zyskujemy nową, lepszą cerę bez efektu maski (oczywiście jeśli nauczymy się z nim pracować). Jeśli nie, możemy się przywitać z widoczną maską na naszej twarzy. Rozszerzone pory i zaczerwienienia są dobrze zakryte. A trwałość? Podkład generalnie przeznaczony jest do skóry suchej. Jednak ja idąc do sklepu zdałam się na panią sprzedającą. Wiedziałam, że kobieta ma rękę do tego typu spraw i bubla mi nie sprzeda. Poleciła mi ten podkład, więc wzięłam bez zastanowienia, bo i kolor idealny. Trafiła prawie w dziesiątkę. Po odpowiednim zagruntowaniu go (czyt. przypudrowaniu) byłam zadowolona. A przypudrować po nałożeniu go trzeba, bo nie zastyga sam w sobie... Ale nie musiałam się martwić o to, że zacznę się świecić (a cerę mam mieszaną w kierunku tłustej). Uwierzcie mi, że przez siedem do ośmiu godzin siedział na twarzy i nie wymagał przypudrowania. Dla mnie zdecydowanie był to efekt wow. Oczywiście po około sześciu godzinach delikatnie odsłaniał nieprzyjaciół, ale w pozostałej części twarzy siedział nienaruszony. Po upływie siedmiu, a w dobrych dniach ośmiu godzin niestety znikał z twarzy. Podejrzewam, że przy suchej cerze trzymał by się zdecydowanie dłużej. Ja jestem pod jego ogromnym wrażeniem, bo u mnie generalnie mało który podkład wytrzyma aż tyle czasu w takim stanie. Aktualnie jednak wróciłam do Pierre Rene SB (dałam mu drugą szansę, bo negatywnej recenzji...) i jestem pod jego urokiem. Dlatego też nie wrócę do Paese. Ale gdyby nie istniał SB, to Paese zdecydowanie zagościł by u mnie na dłużej.
Dostępność/Cena:
Drogerie osiedlowe, klik / ja w sklepie dałam 30 zł, a na stronie producenta kosztuje 35 zł...
Miałyście? Polecacie może jeszcze jakiś ciekawy podkład?
Ładnie wygląda na skórze :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim naturalnie ;)
UsuńWg mnie słabo poradził sobie z kryciem.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem... Na zdjęciu jest tylko jedna, cienka warstwa ;) Moje rozszerzone pory i całą resztę przykrył idealnie ;) Tylko z większymi niespodziankami faktycznie był problem..
Usuńmiałam jakiś czas temu próbki tego właśnie i Pierre Rene Skin Balance i ten drugi okazał się dla mnie ideałem jakiego jeszcze nigdy nie miałam. Jak wykończę kiedykolwiek Revlona to kupię właśnie Piotrusia :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie niedawno SB kupiłam po raz kolejny. Spory czas temu go miałam i się nie polubiłam z nową wersją. Ale dałam mu drugą szansę i nie żałuję <3 ;P Revlon jest na mojej liście zakupowej, ale najpierw muszę wyczaić próbkę gdzieś, bo nie wiem czy mnie nie uczuli.
UsuńJakos średnio jestem przekonana do tego podkładu:(
OdpowiedzUsuńDlaczego? Warto spróbować ;)
UsuńPodobny problem mam z podkładami Revlon Colorstay, nijak nie mogę wydobyć resztek podkładu :(
OdpowiedzUsuńPompka to zdecydowanie zbawienie w takich buteleczkach ;)
UsuńZ chęcią bym go wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńPolecam ;)
UsuńSpodziewałam się lepszego krycia..;)
OdpowiedzUsuńNie jest złe ;) Może zdjęcia to słabo oddają, ale moja wymagająca krycia cera była zadowolona :P
UsuńMiałam go, ale zapach był nie do zniesienia i mimo, ze fantastycznie krył to był dla mnie za ciężki ;/
OdpowiedzUsuńZapach faktycznie jest niefajny..
Usuńmiałam, polubiłam i zamierzam mieć jeszcze nie raz w przyszłości:)
OdpowiedzUsuńBo faktycznie jak za tą cenę jest dobry ;P
UsuńZ paese znam tylko rozsławiony puder ryżowy, a nawet go nie miałam. Wiem, że ta firma jest w drogerii Jasmin, jednak gdy już mi po drodze jest zamknięta. Podkład całkiem nieźle wygląda.
OdpowiedzUsuńNo właśnie o tym pudrze też słyszałam ;) U mnie Jasminu nie ma niestety... Ale całe szczęście mam mały sklepik, gdzie jest wszystko :D
Usuńnie znam tych kosmetyków niestety :) rzadko też używam podkłady, raczej kupuje tani, zwykły, np Bell:)
OdpowiedzUsuńU mnie podkład to podstawa :( Inaczej nie wyglądam jak człowiek :D
UsuńJa chcę sobie zamówić podkład z Koreii, a tak to wybieram jakieś tańsze (priorytetem jest kolor, musi być bardzo jasny, aby pasowal do mojej karnacji). Twój wydaje się naprawdę fajny. ;)
OdpowiedzUsuńMasz ochotę na wspólną obserwację? O ile mój blog przypadnie Ci to gustu. ^^
Pozdrawiam, Anu z http://murasakiiroanu.blogspot.com/
A kolor niestety dobrać jest ciężko... Nasze nawet rodzime firmy jeszcze średnio sobie z tym radzą... :P
UsuńNie wymieniam się ani obserwacjami ani komentarzami ;)
Ale jeśli Ci się tu podoba, możesz śmiało zostać na dłużej ;))
Wygląda ładnie i widać, że warto :) Ja używam z Astora :)
OdpowiedzUsuńMam prośbę. Kliknęłabyś może w link do CHOIES w TYM poście? Pozdrawiam serdecznie, dziękuję :)
Z Astor jeszcze nie próbowałam ani jednego..
Usuńwoooow Paese ma coraz lepszekosmetyki! a jesli ma żółte tony to dla mnie idealny ;)) aż muszę go mieć ;)
OdpowiedzUsuńWyrabiają się ;P Najwyższa pora, tym bardziej, że konkurencja depcze im po piętach :D
UsuńOj... nie, nie kryjące podkłady są ciężkie i zaostrzają trądzik :( A co do gumek sprężynek, serio nie ma odkształceń i za to je polubiłam :)
OdpowiedzUsuńNawet nie zauważyłam takiego combo dni :D
OdpowiedzUsuńPaese mnie nie kusi, a Skin Balance to dla mnie przeciętniak :)
Jaki użyłaś puder do tego podkładu?
OdpowiedzUsuń