.

Paese Long Cover Fluide - Fluid kryjący o przedłużonej trwałości.

16 lutego 2015

Hej ;* I jak tam Wasz tłusty czwartek, piątek 13-go i Walentynki? Taka kumulacja dni zdarza się chyba dość rzadko. Pączki zjedzone? Ja przyznaję się bez bicia tylko do jednego pączka. No dobra, jednego i gryza drugiego.. :D Ale mój N. tak kusił mnie tym drugim pączkiem, że chociaż spróbować musiałam. Co roku właściwie staram się ograniczać w ten dzień ilość zjedzonych pączków, bo nie łudzę się, że pójdzie w cycki... A piątek trzynastego? Wyjątkowo dobrze. Chyba nigdy nie miałam aż tak spokojnego i zarazem dobrego tego dnia. A dlaczego dobrego? Dostałam wynik ostatniego już egzaminu, oczywiście zaliczony, a co za tym idzie sesja już za mną. Było wyjątkowo ciężko, ale dałam radę. A zaraz po tym przyszedł kurier z paczuchą dobroci od BingoSpa. Wpadł mi koncentrat, który mocno polecała Weronika o tutaj oraz olej do włosów. I wiecie co? Chyba w końcu udało mi się wyprowadzić moje wysokoporowatki na poziom średniej porowatości. Ale nie jestem jeszcze pewna, zdam Wam za jakiś czas relację z mojej obecnej pielęgnacji i tego jak wyprowadziłam moje włosy, które były praktycznie do ścięcia na 'prostą' :) A wczorajsze Walentynki spędzałam oczywiście z moim Walentym :* Osobiście lubię to święto, ale jednocześnie uważam, że kocha się cały czas, a nie tylko w ten jeden dzień. Ale, ale, znowu się rozpisałam. A miało być o podkładzie... Tak więc zapraszam na recenzję podkładu od Paese.
Podkład kryjący o przedłużonej trwałości przeznaczony do cery suchej, normalnej, naczynkowej. Kremowa konsystencja doskonale ujednolica kolor skóry i ukrywa wszelkie niedoskonałości cery. Jego długotrwałe działanie sprawia, że twarz wygląda świeżo i promiennie przez cały dzień bez konieczności poprawek. Pielęgnuje, nawilża i łagodzi podrażnienia. Nie pozostawia śladów na uraniach. Podkład jest odporny na pot i wodę, a dzięki zawartości lotnych olejków nie zatyka porów. Nie pozostawia śladów na ubraniach. Nie ściąga i nie wysusza skory, jest bardzo trwały, wspaniale się rozprowadza, nie podkreśla porów. Zawiera filtr przeciwsłoneczny SPF 6. Składniki aktywne: masło karite, kompleks witamin A, C, E i B5. Źródło Źródło2 
Podkład zamknięty jest w szklanej, nieco ciężkiej buteleczce. Całość prezentuje się dość ładnie i nieco ekskluzywnie. Przezroczyste szkło z czarnymi napisami i zakrętką do mnie przemawia. Widać po jaki odcień sięgamy co jest ważne szczególnie dla wizażystek. Opakowanie nie brudzi się, samoczynnie nie ma prawa się odkręcić, a zakrętka nie poluzowuje się. Na górze mamy nalepkę z nazwą koloru. Minusem może być tutaj jedynie aplikator. Jest to szpatułka, która dla mnie na pierwszy rzut oka wydała się interesująca. Nigdy nie miałam podkładu z tego typu aplikatorem. Na początku była dość wygodna, a ja z niej aplikowałam podkład prosto na twarz by następnie rozsmarować go pędzlem. Schody zaczęły się w momencie wykańczania podkładu. Szpatułką starałam się wydobywać z brzegów podkład, by go nie zmarnować. Tu jako takiego problemu nie było. Jednak jak została jeszcze spora część na dnie, gdzie szpatułka nie sięgała, nastąpił problem. Podkład ze względu na konsystencję niechętnie spływał (mimo postawienia buteleczki do góry 'nogami) i zmuszona byłam część po prostu wyrzucić... Gdyby producent pomyślał tutaj o pompce, nie miała bym nic do zarzucenia w tej kwestii.
Kolorystyka jest lekko uboga, szczególnie jeśli chodzi o typowe Śnieżki. W gamie znajdziemy: 00 Porcelana, 01 Ciepły beż, 02 Naturalny, 03Złoty beż oraz 04 Opalony. Ja jestem dość blada, ale najjaśniejszy kolor mi na szczęście podpasował. A zawsze miałam z tym spory problem, ponieważ większość najjaśniejszych drogeryjnych podkładów jest dla mnie za ciemna. Można oczywiście mieszać dwa odcienie dla uzyskania ideału. Ale mógłby znaleźć się w gamie jeszcze minimalnie jaśniejszy odcień. 00 Porcelana nie posiada (na szczęście dla mnie) różowych tonów. Żółte są, ale delikatnie widoczne. Raczej zaliczyła bym go do neutralnego koloru. Dopasowuje się bardzo dobrze do koloru skóry. Tak więc jeśli macie cerę z tonami różowymi, niestety może się dla Was okazać zbyt żółty.
Producent zapewnia nas o dobrym kryciu i trwałości podkładu. Co do krycia mogę się zgodzić. Oczywiście te większe niespodzianki będą potrzebowały korektora, ale z tymi niewielkimi zdecydowanie sobie poradzi. Nie oczekujmy tutaj oczywiście efektu Photoshopa, bo nie o to chodzi. Efekt jest naturalny i zyskujemy nową, lepszą cerę bez efektu maski (oczywiście jeśli nauczymy się z nim pracować). Jeśli nie, możemy się przywitać z widoczną maską na naszej twarzy. Rozszerzone pory i zaczerwienienia są dobrze zakryte. A trwałość? Podkład generalnie przeznaczony jest do skóry suchej. Jednak ja idąc do sklepu zdałam się na panią sprzedającą. Wiedziałam, że kobieta ma rękę do tego typu spraw i bubla mi nie sprzeda. Poleciła mi ten podkład, więc wzięłam bez zastanowienia, bo i kolor idealny. Trafiła prawie w dziesiątkę. Po odpowiednim zagruntowaniu go (czyt. przypudrowaniu) byłam zadowolona. A przypudrować po nałożeniu go trzeba, bo nie zastyga sam w sobie... Ale nie musiałam się martwić o to, że zacznę się świecić (a cerę mam mieszaną w kierunku tłustej). Uwierzcie mi, że przez siedem do ośmiu godzin siedział na twarzy i nie wymagał przypudrowania. Dla mnie zdecydowanie był to efekt wow. Oczywiście po około sześciu godzinach delikatnie odsłaniał nieprzyjaciół, ale w pozostałej części twarzy siedział nienaruszony. Po upływie siedmiu, a w dobrych dniach ośmiu godzin niestety znikał z twarzy. Podejrzewam, że przy suchej cerze trzymał by się zdecydowanie dłużej. Ja jestem pod jego ogromnym wrażeniem, bo u mnie generalnie mało który podkład wytrzyma aż tyle czasu w takim stanie. Aktualnie jednak wróciłam do Pierre Rene SB (dałam mu drugą szansę, bo negatywnej recenzji...) i jestem pod jego urokiem. Dlatego też nie wrócę do Paese. Ale gdyby nie istniał SB, to Paese zdecydowanie zagościł by u mnie na dłużej.

Dostępność/Cena:
Drogerie osiedlowe, klik / ja w sklepie dałam 30 zł, a na stronie producenta kosztuje 35 zł...

Miałyście? Polecacie może jeszcze jakiś ciekawy podkład?

31 komentarzy:

  1. Wg mnie słabo poradził sobie z kryciem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem... Na zdjęciu jest tylko jedna, cienka warstwa ;) Moje rozszerzone pory i całą resztę przykrył idealnie ;) Tylko z większymi niespodziankami faktycznie był problem..

      Usuń
  2. miałam jakiś czas temu próbki tego właśnie i Pierre Rene Skin Balance i ten drugi okazał się dla mnie ideałem jakiego jeszcze nigdy nie miałam. Jak wykończę kiedykolwiek Revlona to kupię właśnie Piotrusia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie niedawno SB kupiłam po raz kolejny. Spory czas temu go miałam i się nie polubiłam z nową wersją. Ale dałam mu drugą szansę i nie żałuję <3 ;P Revlon jest na mojej liście zakupowej, ale najpierw muszę wyczaić próbkę gdzieś, bo nie wiem czy mnie nie uczuli.

      Usuń
  3. Jakos średnio jestem przekonana do tego podkładu:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobny problem mam z podkładami Revlon Colorstay, nijak nie mogę wydobyć resztek podkładu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pompka to zdecydowanie zbawienie w takich buteleczkach ;)

      Usuń
  5. Z chęcią bym go wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spodziewałam się lepszego krycia..;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest złe ;) Może zdjęcia to słabo oddają, ale moja wymagająca krycia cera była zadowolona :P

      Usuń
  7. Miałam go, ale zapach był nie do zniesienia i mimo, ze fantastycznie krył to był dla mnie za ciężki ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. miałam, polubiłam i zamierzam mieć jeszcze nie raz w przyszłości:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z paese znam tylko rozsławiony puder ryżowy, a nawet go nie miałam. Wiem, że ta firma jest w drogerii Jasmin, jednak gdy już mi po drodze jest zamknięta. Podkład całkiem nieźle wygląda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie o tym pudrze też słyszałam ;) U mnie Jasminu nie ma niestety... Ale całe szczęście mam mały sklepik, gdzie jest wszystko :D

      Usuń
  10. nie znam tych kosmetyków niestety :) rzadko też używam podkłady, raczej kupuje tani, zwykły, np Bell:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie podkład to podstawa :( Inaczej nie wyglądam jak człowiek :D

      Usuń
  11. Ja chcę sobie zamówić podkład z Koreii, a tak to wybieram jakieś tańsze (priorytetem jest kolor, musi być bardzo jasny, aby pasowal do mojej karnacji). Twój wydaje się naprawdę fajny. ;)
    Masz ochotę na wspólną obserwację? O ile mój blog przypadnie Ci to gustu. ^^
    Pozdrawiam, Anu z http://murasakiiroanu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kolor niestety dobrać jest ciężko... Nasze nawet rodzime firmy jeszcze średnio sobie z tym radzą... :P

      Nie wymieniam się ani obserwacjami ani komentarzami ;)
      Ale jeśli Ci się tu podoba, możesz śmiało zostać na dłużej ;))

      Usuń
  12. Wygląda ładnie i widać, że warto :) Ja używam z Astora :)
    Mam prośbę. Kliknęłabyś może w link do CHOIES w TYM poście? Pozdrawiam serdecznie, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Astor jeszcze nie próbowałam ani jednego..

      Usuń
  13. woooow Paese ma coraz lepszekosmetyki! a jesli ma żółte tony to dla mnie idealny ;)) aż muszę go mieć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrabiają się ;P Najwyższa pora, tym bardziej, że konkurencja depcze im po piętach :D

      Usuń
  14. Oj... nie, nie kryjące podkłady są ciężkie i zaostrzają trądzik :( A co do gumek sprężynek, serio nie ma odkształceń i za to je polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nawet nie zauważyłam takiego combo dni :D
    Paese mnie nie kusi, a Skin Balance to dla mnie przeciętniak :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jaki użyłaś puder do tego podkładu?

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest dla mnie ogromną motywacją do pisania, więc dziękuję ;* Jednocześnie zaznaczam, że spam będzie usuwany, gdyż mój blog to nie miejsce na czyjąś reklamę :)
Na wszelkie pytania zadane pod postem odpowiadam również pod nim.