Hej :* Jak wiecie, w piątek wyruszyliśmy z Norbertem na wycieczkę do Paryża. Dziś chciałam Wam nieco przybliżyć to, co udało nam się zobaczyć i jak właściwie przebiegało to wszystko. Bardzo dużo ludzi, zarówno z Polski jak i z innych krajów uczestniczyło w sobotę (13.06) w konferencji pokojowej w sprawie wolnego Iranu. Nie będę ściemniać, warunkiem tego, że pojechaliśmy było właśnie uczestniczenie w tym wydarzeniu. Mimo tego, że tego dnia było jak było, powrót do hotelu przedmieściami Paryża wynagrodził mi wszystko. Nie żałuję niczego, mimo ogromnego zmęczenia, ogarniania się na stacjach itd. :D Ale po więcej zapraszam Was dalej ;)
Jak widzicie, na konferencji ludzi było mnóstwo. Spokojnie z kilka tysięcy. To co jest na zdjęciu to naprawdę niewielka część wszystkich obecnych. Siedzieliśmy prawie na samym początku,a za nami ludzi było mnóstwo. Po dojechaniu na miejsce musieliśmy wystać dwie i pół godziny w palącym słońcu po to, by każdy był dokładnie sprawdzony na bramkach przez ochroniarzy. Wiadomo, konferencja pokojowa to doskonały cel jakichkolwiek ataków. Niemniej jednak obyło się bez większych ekscesów. Po wejściu do środka szukaliśmy naszego sektora. Nikt nie był w stanie nam pomóc. Najśmieszniejsze było jak próbowałam się porozumieć z ochroniarzami, żeby nam pomogli... Ja do nich mówiłam po angielsku, a oni wszystko rozumiejąc odpowiadali mi po... francusku :D I weź tu człowieku bądź mądry. Po ponad godzinie udało nam się jakoś go znaleźć. Nie powiem, zaczynałam się po jakimś czasie nudzić, więc wyszliśmy na zewnątrz. Tam spotkaliśmy przesympatycznych Irańczyków, którzy prezentowali swoją muzykę i taniec narodowy.
Po konferencji (która trwała od 14 do 22...) wróciliśmy zmęczeni do hotelu. Drugiego dnia z rana mieliśmy przepyszne śniadanie na słodko, po czym ruszyliśmy do centrum Paryża. Wysiedliśmy na osławionym placu Concorde. Już tam byłam zauroczona architekturą, a to był dopiero początek...
Pierwszym przystankiem był oczywiście Luwr. Niestety nie udało nam się wejść do środka ze względu na gigantyczną kolejkę. Szkoda nam było marnować czasu na stanie w niej, więc korzystaliśmy z jego uroków zewnętrznych.
Po Luwrze przyszedł czas na Katedrę Notre Dame. Kolejny strategiczny punkt. Poczułam się prawie jak w bajce o Dzwonniku :D Zarówno z przodu jak i z tyłu katedra prezentuje się cudownie. Tutaj także nie udało nam się wejść do środka. Wszędzie kolejki były ogromne.
Kolejno na "mapie punktów do zobaczenia" był Panteon. Niestety nie daliśmy rady do niego dotrzeć. Najzwyczajniej w świecie się zgubiliśmy. Spędziliśmy trochę czasu na szukaniu, aż w końcu zrezygnowaliśmy. Zdecydowanie lepiej było odpuścić niż marnować dalej czas na bezsensownym szukaniu. Postanowiliśmy więc ruszyć na wieżę Eiffla. Nie ukrywam, że tak naprawdę wieża była właściwie jedynym miejscem, które musiałam zobaczyć. Marzenie spełnione ;) Jest ogromna. Oczywiście nie mogłam sobie też odpuścić zdjęcia z karuzelą pod wieżą. Pięknie się prezentowała. Pod wieżą zrobiliśmy sobie chwilę przerwy na pyszne napoje.
Przedostatnim punktem był Łuk Triumfalny. Fotki wspólne mamy, choć w tle oczywiście było pełno ludzi. Zaskoczyła mnie jedna para pod łukiem. Stanęli na środku pasów, po czym zrobili sobie zdjęcie wstrzymując cały ruch. No, ale przynajmniej mają zdjęcie sami pod łukiem :D Ostatnie co chcieliśmy zobaczyć, to pola elizejskie. Mogliśmy obserwować tam scenę jak z filmu, gdy lokaj podchodzi i odbiera samochód gościa hotelowego i jedzie go odstawić :P W międzyczasie oczywiście dorwałam też Coca Colę Life. Zawsze chciałam jej spróbować! :D Ale jak pola elizejskie, to również i... SKLEPY!
Mac, Dior, Guerlain, Sephora, Yves Rocher i wiele innych. L'Occitane nie znajdowało się na polach, aczkolwiek nie mogłam sobie odmówić wstąpienia do środka ;) Całość wycieczki uważam za bardzo udaną. Spełniłam swoje marzenie i mam nadzieję, że kiedyś tam wrócę. Choć na początek chciała bym zwiedzić resztę miejsc z mojej listy. A potem, kto wie... Najbardziej z tego wszystkiego rozbawiła mnie mimo wszystko policja
francuska i tubylcy. Przepisy drogowe nie mają tam racji bytu :D Czerwone światło, linia zatrzymania? A co to, na co to komu? :D Do tego, gdy chcieli ominąć korek, włączali sygnał, przejeżdżali i sygnał magicznie wyłączali... Ale pomimo ogromnego zmęczenia, niezbyt ciekawych warunków przed i w trakcie konferencji nie żałuję. Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję, z całego serca polecam. Warto, naprawdę warto. Wszystko jest przepiękne i godne zobaczenia. Nawet najzwyklejsze kamieniczki wyglądają pięknie... Od razu przepraszam Was jeśli wkradł się jakiś chaos czy błąd, ale emocje biorą górę. Pamiętajcie, spełniajcie swoje marzenia! :)