Hej Misie :*
Ufff... Wczoraj napisałam kolejne kolokwium. Nie było tak źle, jak się spodziewałam. Jeszcze czekają mnie dwa koła i dwa egzaminy. Zobaczymy jak to wszystko pójdzie. Trzymajcie bardzo mocno kciuki, bo się przydadzą :D Ale dziś w poście priorytetem jest dość już osławiony krem od Barwy. Gdy tylko go zobaczyłam na stronie sklepu, od razu mnie zaciekawił. Oczywiście standardowo już zwiedziłam internety by się czegoś więcej dowiedzieć i czy w ogóle działa zanim go wzięłam. Zbierał dość pochlebne opinie, więc myślę sobie, czemu nie? Zaryzykowałam. A czy faktycznie jest co chwalić i czy jest matujący i przy okazji antybakteryjny? Tego dowiecie się w dalszej części.
Krem dostajemy w pomarańczowo-niebieskim kartoniku. Bardzo kojarzy mi się z kosmetykami dla nastolatek. Ja rozumiem, że jest to krem antybakteryjny, a największy przedział wiekowy osób z takim problemem to właśnie wiek nastoletni. Jednak ma też być matujący, a tutaj potrzeby cery mogą być niezależne od wieku. W takim wypadku co do kartonika jestem na nie. Wiadomo, zawiera on mnóstwo niezbędnych informacji, jednak design mógłby być nieco inny. Jest to minus przy zakupie, jednak wiadomo-najczęściej kartonowe opakowania się wyrzuca. Ale jak to mówią, nie ocenia się książki po okładce... Otwierając kartonik, dostajemy szklany (?) słoiczek. W każdym razie jest dość ciężki i trwały. Napisy się nie ścierają a i sam słoiczek ratuje design całej reszty. Jest mocno pomarańczowy i rzucający się w oczy.
Po odkręceniu słoiczka naszym oczom ukazuje się sreberko zabezpieczające krem przed niechcianym macaniem. Choć jeśli ktoś chce to i tak go otworzy. (Raz spotkałam się z czymś takim przy kremie do ciała. Całe szczęście zorientowałam się jeszcze przed podejściem do kasy...) W każdym razie plus za coś takiego. Bo jeśli nasz krem był macany, wówczas sreberko będzie uszkodzone. A tego nie chcemy, tym bardziej że liczy się higiena. Krem ma konsystencję nieco puchową aczkolwiek zbitą. Wystarczy już niewielka ilość by pokryć nim twarz. Zapach ma jak Domestos... Czytałam, że dla niektórych pachnie grejpfrutami czy cytrusami, ale dla mnie niestety śmierdzi. Jednak nie jest to uciążliwe, gdyż zapach dość szybko się ulatnia. Mimo (albo aż) 50 ml ubytek z miesiąca na miesiąc jest widoczny, ale bardzo słabo. Krem jest bardzo, ale to bardzo wydajny. Myślę,że na minimum pół roku stosowania powinien nam wystarczyć. Ja używam go codziennie, ale nie na co dzień, a na noc. Niestety nie chce współgrać z moim obecnym podkładem a i zmatowienia aż tak bardzo nie potrzebuję (puder wystarcza).
Obietnice producenta są dość interesujące. Jednak skupię się na tym co faktycznie zauważyłam podczas stosowania. Przede wszystkim na początku, gdy używałam podkładu z Ingrid świetnie razem współgrały. Cera była zmatowiona i puder był już zbędny. Efekt utrzymywał się prawie cały dzień co jest dość dobrym wynikiem. Gdy szłam na uczelnię, nie musiałam się martwić tym, że będę się świecić. Jednak, gdy zaczęłam używać podkładu z Pierre Rene, cera zaczęła dość dziwnie reagować. Podkład zbierał się w większe 'kupki' na twarzy odsłaniając kawałki cery. Nie wyglądało to dobrze. Dlatego zmieniłam sposób aplikacji i zaczęłam używać go na noc. Efekty zauważałam dość szybko. Nowe wypryski goiły się znacznie szybciej niż kiedyś. W czasie gdy mam 'te dni' dość intensywnie mnie wysypuje. Zawsze było tak, że zanim to wszystko się zagoiło, cały proces następował od nowa bo znów przychodziły te dni. Jednak od czasu używania tego kremu, wszystko goi się szybciej i lepiej. Niestety nie zauważyłam zmniejszenia porów, ale moich chyba już nic nie ruszy :D Trzeba jednak dość intensywnie nawilżać przy nim cerę, gdyż ze względu na siarkę może wysuszać. Tak więc krem matuje bardzo dobrze, do tego przyspiesza proces gojenia się wyprysków. Zdecydowanie, gdy go wykończę, kupię następne opakowanie :)
Skład:
Aqua, Cetearyl Olivate, Sorbitan
Olivate, Hydrogenated Olive Oil, Olea Europaea, Olive Oil
Unsaponifiables, Magnesium Aluminum Silicate, Dicaprylyl Carbonate,
Butyrospermum Parkii, Zinc Oxide, Polyacrylamide, C13-14 Isoparaffin,
Laureth-7, Allantoin, Sulfur, PEG-30 Castor Oil Vaccinium Myrtillus,
Saccharum Officinarum, Citrus Aurantium Dulcis, Citrus Medica Limonum,
Acer Saccharinum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben,
Butylparaben, Propylparaben, Isobutylparaben, Imidazolidinyl Urea,
Parfum, Citral, d-Limonene, Linalool (wizaz.pl)
Dostępność/Cena:
Miałyście ten krem? Jak u Was się spisał? :)